-Śpisz? - usłyszałam przy uchu.
-Tak - wymruczałam i mocniej wkopałam się w pościel.
-Ale mam dla ciebie niespodziankę.
-Poczeka.
-Nie Lo, ona nie poczeka. Jak nie ruszysz swojego seksownego tyłka z łóżka, to mrówki nam zjedzą kolację.
Co kurwa?
-Mrówki? - zapytałam ze zdziwieniem.
-No tak! Chciałaś pikniku przy zachodzie słońca...
-Jesteś kochana, wiesz o tym? - zarzuciłam jej ręce na szyję i zmusiłam, by się do mnie przybliżyła.
-Cóż, nie będę grać skromnej, wiem Lolo, wiem - kiwała głową z delikatnym uśmiechem.
-Powinnaś powiedzieć "dziękuję", bo to był komplement, heloł - odepchnęłam ją od siebie - podaj mi ubrania.
-Sama je sobie weź. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
-Jestem naga, nie wyjdę spod kołdry. A na dodatek ty tutaj jesteś, nie będę paradować przy tobie bez ubrań.
-Już widziałam cię... - zaczęła mówić.
-No tak, ale wtedy to było co innego... Byłam ogarnięta pożądaniem, podnieceniem i w ogóle... Nie zwracałam, aż tak bardzo na to uwagi.
Po tych słowach dziewczyna usiadła mi na biodrach.
-Co ty... - nie pozwoliła mi dokończyć, bo wpiła się w moje usta.
Chciałam ją odepchnąć, ale nie udało mi się to, ponieważ chwyciła moje nadgarstki i przeniosła je nad moją głowę, przytrzymała je jedną ręką, a drugą wsunęła pod kołdrę i zatrzymała na mojej piersi.
-Masz ostatnią szansę żeby oddać mi pocałunek Lo. - po tych słowach znowu zaatakowała moje wargi, a widząc, że nie mam zamiaru współpracować, ścisnęła moją pierś, przez co jęknęłam i tym samym dałam jej pełny dostęp do moich ust.
-Można? Można - zauważyłam jej zadziorny uśmiech gdy się odsunęła.
-Zejdź ze mnie - powiedziałam starając się utrzymać powagę, tak naprawdę chciałam, by zrobiła coś więcej.
-Ale sama wstaniesz po ubrania.
-A jeśli nie?
Camila tylko uśmiechnęła się zadziornie i ścisnęła moją pierś.
-Nie - jęknęłam.
-Weźmiesz sobie sama ubrania, prawda?
-No niech będzie - nie miałam wyjścia.
Brunetka zeszła z moich bioder, jednak nie spuszczała ze mnie wzroku. Najpierw usiadłam i zawinęłam się w kołdrę, a potem podniosłam stanik i go założyłam. Śmiałam się w duchu z Camili, wiem, że chciała sobie popatrzeć, ale cóż... Life is brutal. Zrobiłam dwa kroki do przodu i schyliłam się po majtki, jednak tak niefortunnie, że kołdra ze mnie spadła. Starałam się szybko założyć bieliznę, ale nie zdążyłam, bo poczułam dłonie brunetki na moich pośladkach.
-Uwielbiam twoją dupę Lolo.
Cóż life is brutal...
____________
A może jakoś ładnie pokomentujecie? Plosie... 😇
CZYTASZ
Uratować Samobójczynię | CAMREN ff
FanfictionNie chciała ratunku, nie potrzebowała go, była już na samym skraju egzystencji, ale los ponownie postanowił pokrzyżować jej plany. 16# ff 💗💗💗