50.

2.5K 186 19
                                    

-Camila, ten piknik przy zachodzie słońca, to nie taki zły pomysł - uśmiechnęłam się.

-Co? - zapytała zdezorientowana.

-Mówiłaś, że pewnie chciałabym kolacji ze świecami, albo pikniku przy zachodzie słońca. Szczerze mówiąc nie myślałam o czymś takim.

-Więc o czym myślałaś? - zapytała z uśmiechem.

-Myślałam, że po prostu będziemy się tak zachowywać, bez żadnych łatek pary czy coś. Nie sądziłam, że o to zapytasz i że w ogóle przyznasz się do uczuć.

-Więc nie cieszysz się, że zapytałam?

-Co? Boże Camz, cieszę się, cholernie. Poważnie, nigdy nie byłam tak bardzo szczęśliwa kochanie.

-W takim razie ja też się cieszę Lolo. Idziemy do środka? Pokażę ci sypialnię i w ogóle - przygryzła wargę.

-Proponujesz mi coś? - spojrzałam jej w oczy.

-Loluś, stoisz przede mną w samej bieliźnie, jeśli czegoś na siebie nie założysz, to nie dojdziemy do tej sypialni.

-Zbooczeeenieeec - zanuciłam i odwróciłam się do niej tyłem.

Powoli sięgnęłam po koszulę, która leżała przy moich stopach, specjalnie wypinając tyłek w jej stronę.

-Lauren, cholera jasna - warknęła, a tylko się cicho zaśmiałam i ruszyłam w stronę domku.

-I jeszcze się ze mnie śmiejesz - poczułam jej ręce na swoich biodrach.

-Wcale nie, - powiedziałam - po prostu przypomniałam sobie dobry żart.

-Ciekawe jaki - przyciągnęła mnie do siebie i zaczęła całować moją szyję. Zadziwiało mnie jak niewiele potrzebuje żeby się podniecić, już czułam jej wzwód na tyłku.

-Mam ci go opowie... Boże - jęknęłam gdy zassała skórę na mojej szyji.

-Chodź do środka, bo na tym drewnie będzie ci niewygodnie - ścisnęła mój pośladek i pociągnęła mnie w stronę domu.

_______________
Pisałam ten rozdział jedną ręką zapinając koszulę, a drugą pijąc kawę, więc wybaczcie mi błędy... A no i nie wiem czy dzisiaj pojawi się next, bo wątpię, że będę miała czas, chyba, że późnym wieczorem, czyli coś koło 22-24 😊








Uratować Samobójczynię | CAMREN ffWhere stories live. Discover now