77.

2.2K 184 13
                                    

Powoli wspinałam się po schodach, chcąc jak najdłużej odwlec to co nieuniknione, chociaż nie wiedziałam o co chodzi. Gdy byłam na górze skierowałam się do pomieszczenia, w którym prawdopodobnie znajdowała się Camila.

-Lauren, pośpiesz się! - usłyszałam i od razu przyspieszyłam kroku. Po kilku sekundach znalazłam się w naszej sypialni.

-Jestem - spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami.

-Czego się boisz? - usłyszałam tuż przy swoim uchu, a potem poczułam dłonie Camili na moich biodrach.

-Umm, nie wiem o co ci chodzi. - delikatnie się zająknęłam.

-Chciałam po prostu porozmawiać z tobą na osobności kochanie. - odwróciła mnie w swoją stronę - nie bój się.

Wtedy na nią spojrzalam, jej twarz była łagodna, usta formowały się w delikatny uśmiech, a jej piękne oczy patrzyły prosto w moje.

-O czym? - wyplątałam się z jej objęć, a potem usiadłam na łóżku.

-Więc, chcecie imprezę? - zrobiła krok w moją stronę - na moim jachcie? - kolejny krok - chcecie żebym się zabawiła? -następny krok - więc stanęła przede mną - jak mam to zorganizować słoneczko?

-Po co cokolwiek organizować? Czy wszystko musi pokazywać jak cholernie bogata jesteś?

-Skoro mam pieniądze to mogę nimi gospodarować jak chcę -wzruszyła ramionami.

-Możemy to zrobić po mojemu - pociągnęłam ją za dłoń, aby usiadła obok mnie.

-Czyli jak? - zapytała.

-Wystarczy playlista z fajną muzyką, a tak się składa, że mam taką na telefonie - uśmiechnęłam się widząc w wyobraźni miny dziewczyn, gdy usłyszą moje hity - trochę śmieciowego jedzonka, alkohol...

-Ty o alkoholu nawet nie myśl -  przerwała mi stanowczo.

-Bo?

-Nie lubię jak jesteś pijana - wyjaśniła.

-Nie widziałaś mnie pijanej Camz. Jestem pełnoletnia, nie możesz mi wszystkiego zakazywać. - powiedziałam spokojnie. Wiedziałam, że kłótnia w niczym nie pomoże. 

-Ugh, no okej, ale masz nie przesadzać - zaznaczyła.

-Czyli się zgadzasz? - wstałam i uśmiechnełam się szeroko.

-Tak zgadzam się... - nie mogła dokończyć mówić, ponieważ popchnęłam ją na łóżko, tak żeby leżała, a potem wpiłam się w jej usta.
Dziewczyna przerzuciła mnie pod siebie i kontynuowała nasz pocałunek.

-O mój Boże! Stop! Ludzie patrzą! - usłyszałyśmy głos Dinah. 

Camila zeszła ze mnie, a potem podała mi dłoń, by pomogła mi wstać.

-Nie wiedziałam, że posunesz się aż do tego żeby ją przekonać. - tym razem odezwała się Normani.

-To nie ona się posuneła, to Mila prawie posunęła ją. - Dianh zaczęła się śmiać.

-O niee - wtuliłam twarz w zagłębienie szyji Camili, żeby ukryć rumieńce, dziewczyna od razu mocno mnie przytuliła, ale czułam, że się śmieje - ona jest okropna -wyszeptałam.

-Troszkę, ale to akurat było zabawne - odpowiedziała mi brunetka tym samym tonem, śmiejąc się cicho.

Odsunęłam się od niej i spojrzałam na blondynkę.

-To był pocałunek - zaakcentowałam ostatnie słowo - w ramach podziękowań, a że Camila jest wiecznie napalona to nie moja wina - pokreciłam głową.

-Zgodziła się?! - krzynkęła Dinah.

-Tak.

-To my idziemy się ubierać, widzimy się za czterdzieści minut na dole! - wybiegły z pokoju, zamykając za sobą drzwi i zostawiając nas same.

-Więc...- zaczęłam, ale nie miałam okazji dokończyć ponieważ zostałam brutalnie zaatakowana.
Camila objęła mnie w talii i wręcz rzuciła mną na łóżko, a chwilę poźniej poczułam jej usta na mojej szyji, gdzie składała niedbale mokre pocałunki.

-Nie potrzebujemy, aż czterdziestu minut kochanie, wystarczy nam dziesięć i dojdziesz - mówiła napierając biodrami na moje - a tak w ogóle - przycisnęła mocniej swoje ciało do mojego - to twoja wina, że chodzę wiecznie napalona.

_______
Co to się stanęło? 😮





Uratować Samobójczynię | CAMREN ffWhere stories live. Discover now