Powoli wspinałam się po schodach, chcąc jak najdłużej odwlec to co nieuniknione, chociaż nie wiedziałam o co chodzi. Gdy byłam na górze skierowałam się do pomieszczenia, w którym prawdopodobnie znajdowała się Camila.
-Lauren, pośpiesz się! - usłyszałam i od razu przyspieszyłam kroku. Po kilku sekundach znalazłam się w naszej sypialni.
-Jestem - spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami.
-Czego się boisz? - usłyszałam tuż przy swoim uchu, a potem poczułam dłonie Camili na moich biodrach.
-Umm, nie wiem o co ci chodzi. - delikatnie się zająknęłam.
-Chciałam po prostu porozmawiać z tobą na osobności kochanie. - odwróciła mnie w swoją stronę - nie bój się.
Wtedy na nią spojrzalam, jej twarz była łagodna, usta formowały się w delikatny uśmiech, a jej piękne oczy patrzyły prosto w moje.
-O czym? - wyplątałam się z jej objęć, a potem usiadłam na łóżku.
-Więc, chcecie imprezę? - zrobiła krok w moją stronę - na moim jachcie? - kolejny krok - chcecie żebym się zabawiła? -następny krok - więc stanęła przede mną - jak mam to zorganizować słoneczko?
-Po co cokolwiek organizować? Czy wszystko musi pokazywać jak cholernie bogata jesteś?
-Skoro mam pieniądze to mogę nimi gospodarować jak chcę -wzruszyła ramionami.
-Możemy to zrobić po mojemu - pociągnęłam ją za dłoń, aby usiadła obok mnie.
-Czyli jak? - zapytała.
-Wystarczy playlista z fajną muzyką, a tak się składa, że mam taką na telefonie - uśmiechnęłam się widząc w wyobraźni miny dziewczyn, gdy usłyszą moje hity - trochę śmieciowego jedzonka, alkohol...
-Ty o alkoholu nawet nie myśl - przerwała mi stanowczo.
-Bo?
-Nie lubię jak jesteś pijana - wyjaśniła.
-Nie widziałaś mnie pijanej Camz. Jestem pełnoletnia, nie możesz mi wszystkiego zakazywać. - powiedziałam spokojnie. Wiedziałam, że kłótnia w niczym nie pomoże.
-Ugh, no okej, ale masz nie przesadzać - zaznaczyła.
-Czyli się zgadzasz? - wstałam i uśmiechnełam się szeroko.
-Tak zgadzam się... - nie mogła dokończyć mówić, ponieważ popchnęłam ją na łóżko, tak żeby leżała, a potem wpiłam się w jej usta.
Dziewczyna przerzuciła mnie pod siebie i kontynuowała nasz pocałunek.-O mój Boże! Stop! Ludzie patrzą! - usłyszałyśmy głos Dinah.
Camila zeszła ze mnie, a potem podała mi dłoń, by pomogła mi wstać.
-Nie wiedziałam, że posunesz się aż do tego żeby ją przekonać. - tym razem odezwała się Normani.
-To nie ona się posuneła, to Mila prawie posunęła ją. - Dianh zaczęła się śmiać.
-O niee - wtuliłam twarz w zagłębienie szyji Camili, żeby ukryć rumieńce, dziewczyna od razu mocno mnie przytuliła, ale czułam, że się śmieje - ona jest okropna -wyszeptałam.
-Troszkę, ale to akurat było zabawne - odpowiedziała mi brunetka tym samym tonem, śmiejąc się cicho.
Odsunęłam się od niej i spojrzałam na blondynkę.
-To był pocałunek - zaakcentowałam ostatnie słowo - w ramach podziękowań, a że Camila jest wiecznie napalona to nie moja wina - pokreciłam głową.
-Zgodziła się?! - krzynkęła Dinah.
-Tak.
-To my idziemy się ubierać, widzimy się za czterdzieści minut na dole! - wybiegły z pokoju, zamykając za sobą drzwi i zostawiając nas same.
-Więc...- zaczęłam, ale nie miałam okazji dokończyć ponieważ zostałam brutalnie zaatakowana.
Camila objęła mnie w talii i wręcz rzuciła mną na łóżko, a chwilę poźniej poczułam jej usta na mojej szyji, gdzie składała niedbale mokre pocałunki.-Nie potrzebujemy, aż czterdziestu minut kochanie, wystarczy nam dziesięć i dojdziesz - mówiła napierając biodrami na moje - a tak w ogóle - przycisnęła mocniej swoje ciało do mojego - to twoja wina, że chodzę wiecznie napalona.
_______
Co to się stanęło? 😮
YOU ARE READING
Uratować Samobójczynię | CAMREN ff
FanfictionNie chciała ratunku, nie potrzebowała go, była już na samym skraju egzystencji, ale los ponownie postanowił pokrzyżować jej plany. 16# ff 💗💗💗