Bałam się spojrzeć na Camilę, po tym co powiedziałam, ale w pewnym sensie mi ulżyło, pomogło mi to, że komuś o tym wszystkim powiedziałam. Milczałyśmy. Ja ze strachu, a ona? Czasami żałuję, że nie potrafię czytać ludziom w myślach.
-Lo - nareszcie się odezwała - to jest przeszłość.
-Wiem - westchnęłam - po prostu czasami do niej wracam.
-Przeszłość powinna być zamkniętym rozdziałem, ale...
-Tutaj nie ma żadnego "ale" Camila - przerwałam.
Nie wiedziałam jej twarzy, ale chyba znowu ją zdenerwowałam, bo usłyszałam jak ze świstem wciągnęła powietrze.
-Lauren - zdecydowanie ją zdenerwowałam, słyszę to w jej głosie - nie lubię jak ktoś mi przerywa.
-Przepraszam.
-Wracając - zignorowała moje przeprosiny, ale głos jej złagodniał - ale twoje wspomnienia są częścią ciebie i nie mam prawa zabraniać ci o nich pamiętać.
Dopiero teraz odwróciłam się w jej stronę.
-Dziękuję.
-Ale nie masz za co - również na mnie spojrzała.
-Mam. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś i że jesteś. - uśmiechnęłam się lekko i spuściłam głowę.
-Awh, jesteś urocza - zaśmiała się, zapewne z powodu moich czerwonych policzków.
-Wcale nie - mruknęłam.
-Wcale tak, kochanie.
Uwielbiałam gdy się tak do mnie zwracała, za każdym razem w moim brzuchu wariowały motyle.
-Mam dla ciebie ubrania. Są w białej torbie. - oznajmiła.
-A gdzie ta torba? - wstałam.
-Umm, no tak - zaśmiała się - przyniosę ci ją.
Usiadłam na krawędzi łóżka i czekałam na brunetkę. Po kilku minutach wróciła z dwoma torbami, jedną zieloną, a drugą białą.
-Dlaczego tych ubrań jest tak dużo? - zapytałam otwierając swoją.
-Pomyślałam, że może zrobimy sobie małe wakacje?
-Znowu wydajesz na mnie pieniądze - westchnęłam.
-Po prostu mnie pocałuj i się zgódź.
Podeszłam do niej trochę niepewnie i delikatnie musnęłam jej usta.
-Zgadzam się, dziękuję.
-Za dużo dziękujesz - stwierdziła, przytulając mnie do siebie.
-Jestem po prostu dobrze wychowana.
-I uległa - wyszeptała.
-Ej, wcale nie! - odsunęłam się od niej z udawanym oburzeniem.
-Ale odpowiada mi to myszko. - znowu mnie zignorowała.
Tylko pokręciłam głową z delikatnym uśmiechem. Zakochuję się w niej, a chyba nie powinnam. Zresztą to nie ma znaczenia i tak z nią nie będę, a na pewno nie na takich zasadach jakich bym chciała. Jakoś nie widzę brunetki na romantycznej kolacji ze świecami, albo na plaży przy zachodzie słońca.
-Loluuuś - wyrwała mnie z zamyślenia, kładąc dłonie na moich biodrach.
-Hm? - spojrzałam jej w oczy i znowu w nich utonęłam, były jak mleczna czekolada.
-Co się stało? - zapytała z troską.
-Nic, dlaczego pytasz?
-Jakoś posmutniałaś.
-Serio? Po prostu się zamyśliłam.
-O czym myślałaś? - uśmiechnęła się delikatnie.
-O niczym ważnym - odwzajemniłam uśmiech.
Gdybyś tylko wiedziała...
-Powiedz mi - zrobiła przerwę, jakby wahając się przed zadaniem tego pytania - ty coś jeszcze czujesz do tej całej Lucy?
-Tak - odpowiedziałam bez chwili wahania - jedynie nienawiść - musnęłam jej usta.
(Camila)
Cholernie się bałam zadać to pytanie, no kto by pomyślał, że ja będę się czegoś bać.
-Powiedz mi - zawahałam się - ty coś jeszcze czujesz do tej całej Lucy? - njemal wyplułam jej imię.
-Tak - odpowiedziała, a moje serce przestało bić - jedynie nienawiść. - pocałowała mnie.
Boże co za ulga.
__________
Jak dobrze nie chodzić do szkoły 😏
Pamiętajcie, że komentarze motywują! 😀
YOU ARE READING
Uratować Samobójczynię | CAMREN ff
FanfictionNie chciała ratunku, nie potrzebowała go, była już na samym skraju egzystencji, ale los ponownie postanowił pokrzyżować jej plany. 16# ff 💗💗💗