Tak jak się spodziewałam na tor dojechałyśmy w niecałe trzy godziny. Zapewne mogłybyśmy być wcześniej, ale musiałyśmy się zatrzymać, żeby zatankować i iść do łazienki. Byłam już przebrana w czarno-czerwony kombinezon i czekałam na Camilę, która teraz prawdopodobnie dopiero się przebierała.
-Cześć, jestem Jason - przede mną pojawił się młody blondyn.
-Um, cześć, Lauren - uścisnęłam jego dłoń.
-Masz może ochotę na kawę?
-Camz, kazała mi tutaj czekać, ale dzięki - uśmiechnęłam się delikatnie.
-W takim razie jaką kawę lubisz?
-Karmelową.
-Więc taką ci przyniosę, daj mi trzy minuty. - uśmiechnął się szeroko, jakby właśnie znalazł najlepszą fuchę na świecie i wybiegł z pokoju. Szalony koleś. Może był na dopalaczach? Kto to wie?
-Więc ty i pani Cabello jesteście razem? - zapytał blondyn podając mi kawę. Szybko wrócił.
-Co? - zdziwiłam się - niee, nie jesteśmy razem. Skąd takie przypuszczenia?
-Po prostu widziałem jak na ciebie patrzy. O, przyszła - kiwnął głową.
Gdy ją zobaczyłam wyplułam kawę, którą miałam w ustach.Miała na sobie czarno-niebieski kombinezon, a w ręce trzymała kask o tych samych kolorach. Czy ona we wszystkim musi wyglądać tak seksownie? Założę się, że nawet gdyby ubrała na siebie worek z ziemniaków, wyglądałaby bajecznie.
-Lauren wszystko okej? - Camila szybko do mnie podeszła.
-Umm, tak, wszystko okej - unikałam jej wzroku jak tylko mogłam.
-Zostaw nas - powiedziała władczym tonem do Jasona.
-Lo... - nie zmieniła tonu.
-Tak? - zapytałam patrząc na niezwykle ciekawą posadzkę.
-Patrz na mnie jak do ciebie mówię Jauregui - nawet moje nazwisko niesamowicie brzmiało w jej ustach, ale skąd ona je zna?-Nie zachowuj się jak daddy, Camz. - spojrzałam jej w oczy z lekkim rozbawieniem.
Rzuciła swój kask na ziemię i przycisnęła moje nadgarstki do ściany. Zbliżyła usta do mojego ucha i wyszeptała:
-Nigdy więcej...
-Camila puść, proszę - w moich oczach pojawiły się łzy.
Wykonała moją prośbę i gdy zobaczyła w jakim jestem stanie od razu mnie przytuliła.
-Przepraszam Lolo, tak strasznie cię przepraszam.
-To wróciło, bałam się.
-To już nigdy więcej się nie powtórzy skarbie, wybacz mi. - złożyła delikatny pocałunek na mojej szyji. I jak tu się na nią gniewać?
_____________
Uuu, nowa twarz Camili? 😏
YOU ARE READING
Uratować Samobójczynię | CAMREN ff
FanfictionNie chciała ratunku, nie potrzebowała go, była już na samym skraju egzystencji, ale los ponownie postanowił pokrzyżować jej plany. 16# ff 💗💗💗