19.

3.2K 258 10
                                    

(Camila)

Zostawiłam dziewczynę samą i poszłam do swojego gabinetu. Włączyłam laptop i po wpisaniu odpowiedniego hasła, od razu sprawdziłam pocztę. Po odrzuceniu nowego modelu Audi dostawałam wiele wiadomości z propozycjami liftingów. Zrezygnowałam z jakichkolwiek ulepszeń, narazie nie ma na to czasu, musimy realizować zamówienia, a nie produkować nowe samochody. Po wszystkim wyłączyłam urządzenie i poszłam sprawdzić co u Lauren. Gdy weszłam do pokoju zastałam najsłodszy widok na świecie. Dziewczyna spała zakopana w kołdrze po same uszy, a jej czarne włosy były rozrzucone po białej poduszce. Postanowiłam wyjść, aby nie obudzić zielonookiej. Nie wiem, czemu tak bardzo martwię się o tę dziewczynę. Wciąż nurtuje mnie wiele pytań. Co takiego się wydarzyło, że chciała się zabić? Dlaczego tak źle zareagowała na mój dotyk? Dziewczyna wydaje się być wspaniałą osobą. I jeszcze ta ekscytacja, gdy zobaczyła R8. Dobrze, że o tym pomyślałam, muszę zarezerwować tor, przecież obiecałam Lauren. Wyjęłam swój telefon i wybrałam numer.

-Halo? - usłyszałam po kilku sygnałach

-Witam, chciałabym wykupić pełny dostęp do toru Daytona International Speedway, na cały jutrzejszy dzień.

-Na jakie nazwisko?

-Cabello.

-Ta Cabello? - pieprzone dane osobowe.

-Tak - odpowiedziałam oschle.

-Oczywiście, jutro od godziny siódmej, cały tor będzie do pani dyspozycji.

-Dziękuję, zapłacę gotówką przy wyjściu.

-Rozumiem.

-Do widzenia. - rozłączyłam się, nie czekając na jego odpowiedź.

Lauren powinna się ucieszyć. Może dowiem się o niej czegoś więcej. Mam nadzieję, że dziewczyna się przede mną otworzy. Chciałabym jej pomóc, tylko najpierw ona musi chcieć mojej pomocy.

Skierowałam się do kuchni, aby przygotować coś do jedzenia. I tu znowu pojawił się problem, nie wiem co Lauren lubi.

-Co robisz? - usłyszałam za sobą i aż podskoczyłam.

-Boże, wystraszyłaś mnie - przyłożyłam dłoń do mostka.

-Lauren wystarczy - zaśmiała się.

I w tym momencie zapragnęłam, aby robiła to częściej.

-Chciałam zrobić coś do jedzenia, ale nie wiem co lubisz.

-Mi to obojętne, tylko nie rób dużo, bo nie lubię jeść. - wzruszyła ramionami.

Coś wiem, już jest jakiś postęp. Zdecydowałam się zrobić ryż z kurczakiem. Po trzydziestu minutach danie było gotowe, więc nałożyłam je na dwa talerze i zaniosłam do salonu, gdzie siedziała zielonooka. Gdy zdjadłyśmy, odniosłam talerze do zlewu i wróciłam do Lauren.

-Jak twoja noga? - zapytałam gdy usiadłam obok niej.

-Całkiem dobrze, tylko delikatnie pobolewa, ale mogę nią ruszać i normalnie chodzić.

-To dobrze. Zarezerwowałam nam tor na jutro.

-Co? - zapytała zdziwiona.

-Noo, obiecałam ci coś - uśmiechnęłam się.

-Boże, jesteś niesamowita! - krzyknęła z entuzjazmem.

-Camila wystarczy - powtórzyłam jej słowa sprzed godziny.

-Mój tekst - udawała oburzenie.

-Dobra, dobra mała. Nie dramatyzuj.

-Lubię to... - powiedziała cicho.

-Co takiego? - zapytałam.

-Hm? - oj, chyba miałam tego nie usłyszeć.

-Co lubisz? - uśmiechnęłam się.

-Gdy się tak do mnie zwracasz - odwróciła głowę.

-Rumienisz się?

-Nie.

Chwyciłam jej podbródek i skierowałam twarz w moją stronę. Gdy podniosła wzrok, nasze spojrzenia się spotkały, utonęłam w jej oczach. Dziewczyna przygryzła wargę, a ja poczułam, coś czego wcześniej nie czułam. Zbliżyłam się do niej, już czułam jej oddech na moich wargach, ale przerwał nam telefon zielonookiej. Cholera, chciałam ją pocałować, ona chyba też tego chciała, nie? Gdyby tak nie było odwróciłaby głowę, prawda?

____________
Potrzebuję Waszych opinii!! 😊

Uratować Samobójczynię | CAMREN ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz