58.

2K 173 18
                                    

-Ale jak to ty? - zapytała zdziwiona, przyglądając się uważnie zdjęciu.

-No tutaj - dotknęłam fotografii w odpowiednim miejscu - a tutaj jest... - mój głos się złamał gdy wskazywałam na mężczyznę, który był moim ojcem.

-Wiem - Camila wyczuła, że coś jest nie tak i mocno mnie przytuliła.

-Puść mnie, porozmawiam z nim - wyszarpałam się z jej uścisku.

-Lo, nie wiem czy to dobry pomysł - chwyciła mnie za rękę.

-Pozwól mi - wymamrotałam - nie widziałam go jedenaście lat.

-Teraz rządzą tobą emocje. Musisz ochłonąć. Możesz powiedzieć coś co go zrani...

-Oo tak, mam cholerną ochotę go zranić, tak jak on zranił mnie. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

-Kto cię zranił? - do pomieszczenia weszła Taylor.

-A to jest prawdopodobnie moja siostra, ogarniasz? - syknęłam w stronę Camili.

-Czy pani Camila panią krzywdzi?

-Nie, nie. Wszystko jest w porządku. - uśmiechnęłam się do dziewczynki. - a ile masz lat mała? - kucnęłam przy Taylor.

-Jedenaście i pół - powiedziała dumna.

-To duża dziewczyna z ciebie - potarłam jej ramię.

-Tata kazał was zawołać na obiadek.

-Więc chodźmy - chciałam złapać małą za rękę, ale Camila mi na to nie pozwoliła, odciągając mnie delikatnie od niej.

-Bo będę zazdrosna i zastosujemy system nagród i kar, kochanie - wyszeptała mi do ucha, a potem ścisnęła mój pośladek.

-Camz - syknęłam.

-Nigdy mi się to nie znudzi - wymamrotała z uśmiechem, a potem złożyła delikatny pocałunek na mojej szyji.

Taylor zaprowadziła nas do jadalni, gdzie​ na stole leżały już jakieś potrawy. Zdążyłam zauważyć potrawkę z kurczaka i wiedziałam, że to właśnie będzie na moim talerzu, bez względu na inne dania.

-Więc - zaczął mój ojciec, gdy już wszyscy siedzieli przy stole i mieli jedzenie na talerzach - jak długi urlop planujecie? - zwrócił się do nas.

Nie mogłam na niego patrzeć, on nawet mnie nie rozpoznał. Widziałam uśmiechy, które kierował do Taylor i było mi tak cholernie przykro, że nigdy ja takiego od niego nie otrzymałam. Byłam zła, a zarazem chciało mi się płakać z przykrości, dlaczego nie potrafił być taki gdy mieszkał z nami? Dlaczego ciągle był nieobecny?

-Lauren - mężczyzna przerwał moje rozmyślania - skąd jesteś?

-Z Miami. - nie miałam ochoty wdawać się z nim w dyskusję, ale coraz bardziej się powstrzymywałam, żeby mu wszystkiego nie wygarnąć. Nie słuchałam ich rozmowy, szukałam w myślach jakiegoś dobrego wspomienia, ale nie potrafiłam go znaleźć. Gdy myślałam o nim, widziałam przed oczami tylko jeden moment. Jak odchodzi.

-Dlaczego to zrobiłeś? - nie wytrzymałam już tego wszystkiego.

-Lo - poczułam dłoń Camili na udzie.

-Camz, daj spokój. - spojrzałam przelotnie na swoją dziewczynę.

-Lauren, o co chodzi? - zapytał jedyny facet w towarzystwie.

-Dlaczego od nas odszedłeś? - spojrzałam mu w oczy - tato. - dopowiedziałam.

________
Może jakieś komentarze? 😘




Uratować Samobójczynię | CAMREN ffUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum