Hermiona i Harry⚡

7.8K 127 13
                                    

Od czasów wojny minęły już trzy lata. Czas leci bardzo szybko, jednak to nie prawda, że leczy on rany. Podczas tej okropnej walki zginęło tak wiele ludzi... Większość miała przed sobą całe życie. Walczyli o lepsze jutro, którego oni sami nie dożyli. Zginęli, aby inni mogli żyć. Poświęcili się. Harry stał nad grobem swojej ukochanej Ginny. Właśnie dziś przepadała rocznica Bitwy o Hogwart. Właśnie dziś był drugi maja. Przez tyle dni chłopak, a raczej mężczyzna, odwiedzał ten grób codziennie. Mówił swojej rudowłosej ukochanej o tym, co się dzieje. Jak bardzo drażnią go jego pracownicy, o wszystkich kłótniach i problemach. Specjalnie dla niego ktoś zrobił ławkę przed kamienną mogiłą panny Weasley. Panny, bo mieli się pobrać po tym wszystkim, jednak Voldemort musiał pokrzyżować im plany. Wstrętni Śmierciożercy musieli zabijać. Zielone światło z różdżki Lucjusza Malfoya nie mogło ugodzić w niego, tylko w nią. Dlaczego ona rzuciła się przed Harry'ego? Zrobiła mu to. Odeszła. Teraz on został sam, ze swoją przyjaciółką Hermioną, ponieważ Ron pogubił się całkowicie w świecie. Najpierw widział śmierć swojej jedynej siostry. Nikt nie wyobraża sobie tego bólu, którego jako młody chłopak, Weasley doświadczył. Potem martwe ciało Freda. Dwoje z rodzeństwa zmarło. Dwie osoby, które kochał. Bardzo kochał. Następnie sama Molly popełniła samobójstwo, ponieważ nie mogła pogodzić się z śmiercią dzieci oraz tym, że jej mąż Artur odszedł od niej, nie wytrzymując atmosfery panującej w domu. George wyjechał, a Bill układał sobie życie z Fleur. Charlie oddał się pracy. Rodzina Weasleyów się rozpadła, a Ron stracił rozum. Tak właśnie skończyło Złote Trio. Hermiona jako jedyna dalej normalnie funkcjonowała. Przejęła wszystko na siebie: pocieszanie Harry'ego oraz leczenie Rona. Była teraz w pewnym sensie głową rodziny Weasley, której pojedynczy członkowie dalej potrzebowali pomocy. Kobieta nie miała nawet czasu dla samej siebie. Nadal była oszałamiająco piękna, jednak teraz nikogo to nie interesowało. Nikt też nie zauważył, że Harry jest dla niej kimś więcej niż przyjacielem. Nawet sam mężczyzna tego nie zauważył.

- Harry... - szepnęła, gdy wrócił do domu.
W pewnym sensie ta dwójka zachowywała się jak małżeństwo.

- Za chwile się spóźnimy na przyjęcie na cześć poległych w bitwie. Harry, musisz iść i nie chce słyszeć wymówek. Ubieraj garnitur, leży w twoim pokoju - mówiła do niego spokojnie, lecz stanowczo.

On znał ten ton i wiedział, że nie może się sprzeciwić. Takim sposobem godzinę później znaleźli się w Hogwarcie. On przystojny, w garniturze, a u jego boku Hermiona, która wyglądała pięknie w swojej sukni.

~.~.~.

Weszli, a wszyscy zwrócili oczy w ich kierunku. Wyglądali naprawdę jak para. Zobaczyli swoich przyjaciół, to znaczy ich pozostałości, przy jednym ze stolików. Ruszyli do nich i przywitali się, gdy nagle Luna zapytała:

- Kochani, kiedy ślub?

Obydwoje się zmieszali, bo przecież nie byli razem!

- Ale my nie jesteśmy parą - odpowiedziała Hermiona, na co Luna tylko kiwnęła nieprzekonująco głową.

~.~.~.

Uroczystość była piękna. Przemowy, pieśni, wszystko przyprawiało uczniów o łzy w oczach. Harry postanowił wyjść na papierosa nic nie mówiąc reszcie. Chciał być sam, aby móc pomyśleć. Kochał nadal swoją Ginny, od początku balu coś w nim drgnęło i jakiś głos mu podpowiedział:

- Harry. Pamiętasz kamień wskrzeszenia? Idź po niego! Leży tam, w lesie! Tak niedaleko! Zobacz Ginny... Zobacz ją. Kochasz ją. Ona ci pomoże. Ona wie o co chodzi. Panienka ci powie. - szeptało coś w jego głowie.

Ciemnowłosy mężczyzna nie mógł już dłużej wytrzymać i ruszył. Kamień leżał tam gdzie go zostawił. W tym samym miejscu po trzech latach. Wziął go w rękę i poprosił o Ginny. Kobieta pojawiła się przed nim. Rudowłosa, ubrana w piękną czarną suknię i klasyczne szpilki. We włosach miała wpiętą rodową klamrę. Harry zapłakał, gdy ją zobaczył. Bardzo przypominała czarnego łabędzia lub śmierć.

- Ginny... - szeptał ochrypłym głosem.

- Harry... Kochanie. - powiedziała uśmiechnięta.

- Powiedz mi co mam robić? - zapytał.

- Słyszę wszystko co do mnie mówisz. Opowiadaj mi tak, bo to bardzo miłe. A co do niej... Ze mną złączysz się po śmierci... - spojrzała na niego i wiedziała o czym pomyślał, więc dodała oburzona:

- Ani nie próbuj się zabijać! Wybij to sobie z głowy! Masz tu na razie kogoś, kogo kochasz, a ona kocha ciebie. Bądź z nią szczęśliwy. Ja też cię kocham. Masz stąd wiele pozdrowień. Od Freda, mojej mamy Molly, twojej mamy i taty, Remusa i Nimfadory, Colina, Dumbledora, Snapa i wszystkich poległych oraz zmarłych, których znałeś. Wszyscy spoglądamy stamtąd na was, na wasz świat. Nie daj Mionce już tak płakać z twojego powodu. Idź, bądź szczęśliwy! Ja muszę iść. Będziemy z tobą. Zawsze.

- Żegnaj, Ginny. Kocham Cię.

- Wiem, ja ciebie też. - Zniknęła, a Harry wrócił do zamku.

~.~.~.

- Hermiona? - Zwrócił się do kobiety, gdy ta piła sok dyniowy.

- Możesz ze mną na chwilę wyjść?

I wyszli. Szli kawałek w milczeniu, które ona przerwała:

- Coś się stało, Harry?

- Miałem kamień wskrzeszenia... Widziałem Ginny. I ona mi pomogła z jednym problemem, bo widzisz... Zakochałem się. Znaczy, bałem się to zrobić. Kocham nadal Ginny, lecz ona jest tam, a ta kobieta tu. I nie wiedziałem czy mogę, ale mogę.. - wziął głęboki oddech. - Kocham cię, Mionka. - szepnął, a na ostatnie słowo Hermiona wypuściła powietrze.

Przestraszyła się, bo mogła stracić Harry'ego, jej Harry'ego.

- Ja ciebie też, Harry. - powiedziała, a echo jej głosu powędrowało do Zakazanego Lasu.

Harry Potter, chłopiec, który przeżył cios Avadą Kedavrą. Harry to ktoś, kto pokonał Voldemorta. Kochał pewną rudowłosą dziewczynę, ale ona zginęła podczas bitwy dla lepszego świata. Bał się świata. Jego przyjaciele zginęli i oszaleli. Jednak on żył dalej. Niespodziewanie znów znalazł miłość. Harry Potter to mężczyzna, który ponownie kochał.

Miniaturki | Harry Potter Where stories live. Discover now