Harry i Severus⚡

4.1K 105 4
                                    

- Sev! - przeciągnięte słowo zdawało się przypominać miauczenie kota.

Właśnie ten kotek miał rozczochrane, czarne włosy, które tak idealnie kontrastowały z bielą poduszki. Harry Potter przetarł oczy i spojrzał na zielone ściany prywatnego pokoju Severusa Snape'a. Oblizał wyschnięte warg i przeciągnął się na łóżku. Nie słysząc reakcji na swoje wołanie, krzyknął jeszcze raz. Tym razem w drzwiach pojawił się wołany mężczyzna. Spojrzał na Wybrańca, który bez wstydu leżał na jego łóżku zakryty tylko cienką kołdrą. Sam ubrany był w czarne spodnie i buty pozostawiając na widoku klatkę piersiową w większości pokrytą różnymi malinkami i zadrapaniami. Harry spojrzał na swojego Mistrza Eliksirów i kochanka w jednym przegryzając lekko zaczerwienioną wargę.

- Tak? - zapytał w końcu Sev.

- Mam pewien problem... - szepnął Harry, a brunet już szedł w jego kierunku, kiedy zatrzymały go słowa. - Nie chce mi się wstać, aby odebrać moje nowe spodnie.

Stanął zszokowany i spojrzał oskarżycielskim wzrokiem na zielonookiego. Na to ten tylko się zaśmiał.

- Powinieneś być w Slytherinie. - burknął oburzony Snape.

- Chciałbyś mieć mnie w swoim domu? - rozbawienie Harry'ego było słyszalne nawet w jego głosie, nie mówiąc już o oczach, w których błyskały radosne iskierki.

- Przynajmniej miałbym więcej okazji, aby cię przelecieć. - uśmiechnął się sugestywnie na swoje słowa.

Harry wstał, nie zważając na to, że kołdra już dawno odsłoniła całe jego ciało. Czarne oczy Snape'a śledziły go i każdy ruch wysportowanej sylwetki. Podszedł do niego i zaczął delikatnie całować żuchwę Severusa zjeżdżając pocałunkami na klatkę piersiową i od czasu do czasu pieszcząc usta. W końcu z uśmiechem wyszeptał w jego wargi:

- To co, pójdziesz odebrać moje zakupy?

Na te słowa Sev oblizał wargi i warknął w odpowiedzi.

- Niech cię szlag, Potter. - i już zabierał się za ubieranie górnej części garderoby.

~.~.~.

Szedł spokojnie chodnikiem. Nie spieszyło mu się zbytnio do sklepu. Cholerny Potter owinął sobie go wokół palca. A wszystko zaczęło się po wojnie, gdy ten wrócił na siódmy rok nauki. W szkole szeptano, że wielki Złoty Chłopiec jest gejem. Severus nie bardzo w to wierzył aż do czasu, gdy sam miał możliwość go posmakować. Dlaczego on się w ogóle na to zgodził? Bo pierwsza zasada Ślizgona mówi o tym, że jak dają to się bierze, nawet jak oznaczało to nawiązanie romansu z Gryfiakiem. Jednak to nie był byle jaki Gryfon. Do łóżka wskoczył mu Chłopiec, Który Przeżył. Sam potem się przyznał, że na tym roku chciał po prostu zaliczyć jak najwięcej osób, no cóż, jego licznik zatrzymał się jak na razie na Severusie. Zapewne parę osób wiedziało o nich, ale przecież zbytnio nie zawracali sobie głowy ukrywaniem się. Chociaż ich romans nie wpływał na zachowanie Severusa podczas lekcji. Im więcej na niego krzyczał w klasie, tym lepiej było po lekcji.

Wszedł do sklepu, a dzwonki przy drzwiach zadzwoniły. Po sekundzie obok niego pojawiła się pulchna, niska kobieta ubrana w fioletową szatę.

- Dzień dobry. Szuka pan czegoś specjalnego? - zaświergotała.

- Dzień dobry. - przywitał się. - Chciałbym odebrać zamówienie.

- Och, tak, oczywiście. Na jakie nazwisko? - ekspedientka szybko ubrana okulary i spojrzała na notatnik.

- Sn... Potter. - powiedział, a kobieta spojrzała się na niego tasując go wzrokiem.

-Harry Potter?-zapytała, a ten pokiwał potakująco głową.-Dlaczego odbiera pan ubrania ucznia?

- Bo może on nie mógł tutaj przyjść? - mruknął zniecierpliwiony.

Miał nadzieję, że po tym jakże wyczerpującym komentarzu da mu spokój.

- Pan Potter nie upoważnił nikogo do odbioru swoich rzeczy. - powiedziała dumnie.

- No cóż. - ironiczny uśmiech wpłynął na jego usta. - Pewnie pan Potter będzie zachwycony, że nie wydano mu nowych spodni tylko dlatego, że przyszedł je odebrać ktoś inny, a nie on. W takim razie do widzenia.

Odwrócił się w stronę wyjścia, a jego plan idealnie zadziałał. Spanikowana ekspedientka zawołała za nim:

- Ale za te rzeczy trzeba zapłacić!

-Ile?

- 1003 galeonów. - powiedziała. - A nie, przepraszam, 1038 galeonów, źle spojrzałam.

Snape posłusznie zapłacił i odebrał spodnie, które okazały się stosem różnych ubrań. Teraz musiał tylko wrócić do Hogwartu i znaleźć Pottera.

~.~.~.

- Potter! - wrzasnął wchodząc do swojego pokoju. Zastał tam chłopaka, który nadal nago otwierał wino.

- Och, już wróciłeś. - uśmiechnął się z miną niewiniątka.

-Ubierz się lepiej!-warknął.

- Czekałem na moje nowe rzeczy, ale nie wiem czy jest sens ubierać się... - zaczął, ale pod groźnym spojrzeniem Snape skończył mówić.

- Powiedziałeś, że mam odebrać tylko spodnie! Nie stos ubrań za 1038 galeonów!

- A ja naliczyłem 1538 galeonów. - mruknął do siebie Harry.-Wiedziałem, że nie jestem dobry z numerologii.

- Co? - burknął. - Nie ważne z resztą. Co masz na swoją obronę? - zapytał siadając na świeżo wyścielonym łóżku.

Harry zamiast odpowiedzieć usiadł na jego kolanach i pocałował. Całował tak jak właśnie Severus lubił, więc bezczelnie to wykorzystał, aby go udobruchać. Pieścił językiem jego wargę, następnie szyję i po chwili łóżku nie było już wyścielone, a Severus nie był ubrany. Natomiast cała jego złość na Złotego Chłopca minęła, zajęta namiętnością i podnieceniem. Zdecydowanie ten mały Gryfiak, który miał w sobie trochę ze Ślizgona to idealny kochanek. Taki układ odpowiadał obydwojga i nawet, gdy po skończeniu szkoły Harry'emu zdarzały się czasami... często... bardzo często skoki w bok, to i tak zawsze wracał do Severusa.

Miniaturki | Harry Potter Where stories live. Discover now