Hermiona i Bill⚡

5.8K 95 9
                                    

Najlepsze spacery odbywają się nocą. Wtedy światłem są gwiazdy, a księżyc wyznacza drogę. Gdy śnieg skrzypi pod nogami masz czas na rozmyślania. Hermiona z pewnością mogłaby spacerować godzinami, a i tak nie uspokoiłaby swojego umysłu. Z roku na rok Wigilie w Norze stawały się dla niej udręką. To w tym domu mieszka jej ukochany. Posiada długie rude włosy i ma na imię Bill. Oczywiście on widzi w niej koleżankę Rona. Nigdy nie zauważył tego jak po niechcącym dotknięciu ich dłoni serce Hermiony stawało na moment, aby potem przyspieszyć bicie i prawie wypaść z jej klatki piersiowej. Jednak to co zdarzyło się przed chwilą wprawiło ją o zawrót głowy. Po corocznej dawce Celestyny Warbeck Gryfonka wyszła na ganek, aby usiąść na ławkę. Po chwili usłyszała ponownie otwierane drzwi i odruchowo wstała uderzając twarzą o pierś Billa. Zarumieniona wymamrotała:

-Przepraszam.

Zrobiła ten krok i spojrzała w jego błękitne oczy. Mimo chłodnego koloru były w swój sposób ciepłe. Serce Hermiony z całych sił waliło, a ona wiedziała, że te oczy nigdy nie będą pierwszym ujrzanym widokiem o poranku. Nigdy nie wtuli się w ten tors. Zamknęła oczy i poczuła, że coś leży na jej głowie. Podniosła wzrok i zobaczyła, że nad nimi wyrosła magiczna jemioła. Wystarczyło jeszcze jedno spojrzenie na Billa i już wiedziała co się stanie. Ujął jej drobną twarz w swoje męskie dłonie. Hermiona potrafiła skupić się tylko na tym jakie to przyjemne. Obserwowała każdy jego ruch, każde drgnienie. Nachylił się na nią i ujął jej wargi swoimi. Było to najdelikatniejszy pocałunek w jej życiu, ale mimo wszystko był najwspanialszy. Oddała go niepozornym ruchem ust, a po chwili on się odsunął. I dlatego wyruszyła na spacer po pustych polach.

~.~.~.

Przez całe pół roku Hermiona nie widziała Billa. Na ten czas zajęła się nauką, ponieważ po wojnie nauczyciele byli jeszcze bardziej wymagający. Oczywiście to ona owutemy zdała najlepiej z całego rocznika. Wszystko pasowało aż do wakacji. Pierwszy miesiąc spędziła z rodzicami, lecz na drugi miała pojechać do Nory. Sytuacja była dla niej niekomfortowa ze względu na miłość do Billa oraz o to, że od jakiegoś czasu Ron wydaje się być w niej zakochany, lecz ona musiała go uparcie ignorować. Jednak pojechała. I były to najgorsze wakacje jej życia.

- Ron! Harry! - rzuciła się na szyję swoim przyjaciołom.

- Mionka, w końcu jesteś! - przywitał ją Potter.

-Cześć, cześć. Wejdź do środka, bo musisz kogoś poznać. - z uśmiechem na ustach powiedział Ron.

Hermiona posłusznie weszła do kuchni i zastała tam szczupłą dziewczynę o bardzo jasnych blond włosach i pięknych oczach. Jeśli urodą można by było zabijać to ona na pewno miałaby na sumieniu wiele osób. Była po prostu cudowna. Fleur Delacour, ćwierć Wila. Obok niej siedział Bill Weasley, który na początku był zdziwiony, ale potem znów zaczął się uśmiechać. Hermiona zastanawiała się czy on nie był poinformowany o jej przyjeździe czy zrobiła na nim wrażenie jej nowa sukienka? Prawdopodbnie nigdy nie pozna na to pytanie odpowiedzi. Srebrnowłosa wstała i przywitała się z Hermioną.

- Fleur Delacour. Jestem narzeczoni Billa. - zaświergotała z francuskim akcentem, a Hermiona mogłaby przysiąc, że w tej chwili w pomieszczeniu zabrakło tlenu. Oczy jej się zaszkliły, a zdołała powiedzieć:

- Hermiona Granger. - podała rękę ćwierć Wilii, a ta z ochotą ją uścisnęła.

- To ty pomagi 'Arry'emu w pokonani Voldemorta?

- Tak. Przepraszam, muszę iść się rozpakować. - i uciekła po schodach nawet nie witając się z najstarszym synem państwa Weasley.

~.~.~.

Miniaturki | Harry Potter Where stories live. Discover now