Hermiona i Draco⚡

6.7K 154 1
                                    

*Draco*

Biegłem z całych sił. Płuca paliły mnie, spocone kosmyki przykleiły mi się do czoła, ale nadal energicznie biegłem. Uciekałem, bo przed chwilą prawie trafiono mnie Avadą Kedavrą. Jestem w środku bitwy o Hogwart. Stoję po złej stronie, próbuję zabijać tych po stronie bliznowatego chłopca, ale ja nie potrafię zabijać. Nie zrobiłem tego ani Dumbledore'owi, ani żadnemu innemu człowiekowi. Jestem słaby. Za słaby na śmierciożercę. Nagle coś wybucha przede mną. Moje oczy płoną, mam uczucie jakby ktoś wydłubywał mi je. Boli, tak bardzo boli. Widzę różne barwy, w końcu czerwień przechodzącą w czarny. Ciemność. Nie widzę już nic. Słyszę odgłosy przelatujących zaklęć. Nie mam pojęcia kto walczy. Oślepłem. Czuję, że jakaś drobna dłoń chwyta mój nadgarstek i pociąga mnie coś od strony pępka. Ktoś mnie teleportował. Magia Voldemorta przebiła starożytną magię szkoły. To moje ostatnie myśli. Widzę ciemność, wpadam w nią. Mdleję.

*Hermiona*

Rzuciłam Drętwotę na śmierciożercę, który celował w plecy Dracona Malfoya. Próbuję uratować jak najwięcej ludzkich żyć, więc biegnę za nim jak opętana. Nie pomagam po drodze Lavender Brown. Biegnę. I w końcu widzę huk. Biała koszula Malfoya zalana jest krwią. Nie myślę co robię. Po prostu chwytam go i teleportuję do mugolskiej części Londynu. Jesteśmy bezpieczni. Dźwigam go, ponieważ zemdlał. Pomaga mi obcy przechodzień. Zaniosłam go do szpitala.

*Draco*

Próbowałem otworzyć oczy. Nic to nie dało. Ciągle było ciemno. Chciałem płakać, ale nie mogłem. Wszystko mnie bolało, jednak czułem, że ktoś trzyma mnie za dłoń. Odruchowo ją ścisnąłem i ten ktoś także to zrobił. Nie wiem kto to. Daje mi jeść, pić i pomaga. Zawsze milczy. Czasami pozwala mi mówić, a za innym razem ucisza mnie cichym "Psyt". Kim ona jest? Wygraliśmy? Czy wygrał Potter? Gdzie moja matka i ojciec? Co z resztą? Tyle pytań. Brak odpowiedzi.

*Hermiona*

On ciągle mówi. Rozmawia sam ze sobą, ale mnie to i tak denerwuje. Nie mogę znieść jego pytań dotyczących wojny. Wygrała strona Dumbledora. Rodzice Malfoya i wiele innych osób, w tym Lavender Brown zmarli. Uratowałam mu życie za życie Lavender. Dlaczego to zrobiłam? Mogłam uratować oboje! Mogłam rzucić zaklęcie na śmierciożercę w biegu! Mogłam chwilę później teleportować Malfoya! A teraz ona nie żyje. I ja mam ją na sumieniu. Teraz została mi tylko opieka nad nim. Nie mogę wrócić do rodziny Weasley, ponieważ nie wytrzymałabym żałobnej ciszy w Norze. Poległ Fred, a Ginny oberwała paskudną klątwą. Chce mi się płakać, ale nie mogę przy Malfoyu. Wydam się kim jestem, a nie chcę, by wiedział kto go uratować.

*Draco*

Czas odmierzam za pomocą tykania zegara. Nie wiem co się dzieje na świecie. Czy minął dzień, tydzień, miesiąc? Ile byłem nieprzytomny? Kto się mną opiekuje? Dlaczego nie chce powiedzieć kim jest? Im więcej myślę tym więcej pytań nasuwa się do mojej głowy. Im więcej pytań tym więcej braków odpowiedzi.

*Hermiona*

Coraz bardziej przywiązuje się do niego. Wynajęłam nawet dla niego mieszkanie. Pomagam w każdej domowej czynności. Gotuję, ubieram, piorę. Dzięki temu, że ciągle do mnie mówi poznałam go lepiej. To nie jest Malfoy, który zaczepiał mnie, Harry'ego i Rona. Pokazał mi prawdziwego siebie, a ja to zaakceptowałam. Nie protestowałam. Opiekuję się nim, chociaż on mnie w ogóle nie zna. Chociaż czy mogę tak myśleć? Zna mój zapach, dotyk moich włosów, dotyk dłoni. Wie kiedy pracuję, co lubię jeść i pić. Ufa mi, a ja nadal nie mogę wyrzuć z głowy wspomnień. One są zbyt bolesne, ale go nie bolą, ponieważ nie wie, że nazywam się Hermiona Jean Granger i to mnie przez prawie siedem lat notorycznie nękał.

Miniaturki | Harry Potter Where stories live. Discover now