Harry i Tom⚡

3.1K 63 4
                                    

KRZYK

Ostatnim moim wspomnieniem był krzyk. Mój donośny krzyk, gdy wypowiedziałem zaklęcie. Posłałem je prosto w stronę Lorda Voldemorta, który stał naprzeciwko mnie. On także krzyknął. Wrzasnął. Zielony promień miał mnie zabić.

A potem cały świat się zamazał. Moje powieki opadły. A ja upadłem na kamienistą podłogę parę metrów od ciała Lorda Voldemorta.

BIEL

Otworzyłem oczy i zamrugałem parę razy, aby przyzwyczaić się do jasności pomieszczenia. Ten pokój zdawał się być tak nierealny. Cały w bieli. Jasny.

Zamykałem co chwilę oczy. Było za jasno. Światło oślepiało mnie, chociaż w pokoju nie było okien, ani lamp.

Po mojej prawej stronie były drzwi. Stał tam mężczyzna oparty o nie. Jego jasne, błękitne oczy wpatrywały się we mnie, lecz ja nie byłem w stanie spojrzeć na niego dłużej niż parę sekund. Oślepiał mnie swoim blaskiem.

Był idealny. Zauważyłem jego proporcjonalne ciało, przystojną twarz, piękne oczy. A najważniejszym elementem były skrzydła.

Otworzyłem usta, aby zapytać „Kim jesteś?", lecz on odpowiedział:

- Aniołem Stróżem, Harry Potterze.

Chciałem zapytać „Gdzie ja jestem?", ale on mnie wyprzedził:

- Nie domyślasz się, Harry?

- Nie - mruknąłem cicho.

- W niebie.

Poruszyłem się niespokojnie. Czy ja naprawdę umarłem? To pytanie dudniło w mojej głowie, lecz nie odważyłem się zapytać. Nie chciałem znać odpowiedzi.

- Oślepia cię światło? - zapytał.

- Tak.

- Nie nadajesz się do nieba, Harry Potterze. Jesteś grzesznikiem. Zabiłeś człowieka.

Podszedł do mnie i złożył na moim czole pocałunek. A wtedy ogarnęła mnie błogość, radość i spokój.

Zasnąłem.

SZAROŚĆ

Tym razem po przebudzeniu nie oślepiło mnie jasne światło. Obudziłem się na łóżku, a obok mnie było pełno ludzi. Rozmawiali, zachowywali się całkiem normalnie.

Wszystko było szare.

Szara podłoga, szare ściany, szare łóżko, szarzy ludzie.

Spojrzałem na nich. Chciałem się przywitać. Porozumieć. Jednak oni mnie ignorowali.

- Halo? Hej! - krzyczałem, ale oni mnie nie słyszeli.

I wtedy jasne światło znów oślepiło mnie i innych. Ludzie padali na ziemię, zasłaniali oczy i krzyczeli, jakby to ich bolało.

- Harry Potterze? - Głos należał do Anioła Stróża. - To jest czyściec.

- Czuję się tu dobrze... - zacząłem, lecz nie potrafiłem dokończyć swojej myśli.

- Możesz trafić do nieba. Nie byłeś zły. Życie nie dało ci wyboru. To ono wybrało ciebie, abyś ty musiał cierpieć. Musiałeś zabić człowieka.

Naprawdę musiałem odpokutować zabicie Lorda Voldemorta?

ODWIEDZINY

Obudziły mnie podniecone szepty. Ludzie mówili do siebie nawzajem. Byli tacy ciekawscy i i wścibscy. Także ja z minuty na minutę stawałem się coraz bardziej ciekawy.

Miniaturki | Harry Potter Where stories live. Discover now