Hermiona zamknęła drzwi za przyjaciółkami i oparła się o nie oddychając głęboko.
Była im wdzięczna, że chciały dzielić z nią jej szczęście, ale to jutro, dziś chciała być sama.
Właśnie tu... w domu rodziców.
Zaczęła powoli krok po kroku chodzić po domu, co chwilę zatrzymywała się i dotykała jakiejś figurki, książki, ramki czy po prostu ściany i z uśmiechem wspominała czas spędzony z rodzicami.
Nie chciała myśleć o złych chwilach, nie chciała wracać do momentu gdy dowiedziała się o ich śmierci, nie chciała znów słyszeć własnego rozdzierającego krzyku, gdy powiedziano jej, że zostali zamordowani, nie chciała czuć znów tego bólu i wściekłości na niesprawiedliwość, chciała znów być z nimi w kuchni i przy gorącej czekoladzie opowiadać o świecie magii, o przyjaciołach i o jej planach. Ze łzami w oczach wracała do momentu w którym przybył do ich domu profesor Dumbledore i powiedział im, że jest czarownicą, pamiętała jak rodzice spojrzeli na nią z mieszaniną dumy i obawy i słowa taty Wiedzieliśmy, że jest wyjątkowa, nasz Hermionka jest wyjątkowa!
Zawsze ją wspierali, zawsze byli, a gdy ich zabrakło... Usiadła na schodach i schowała twarz w dłoniach. Tęskniła za nimi. Jutro jest dzień w którym powinni być obok niej, ojciec powinien prowadzić ją do ołtarza, a mama pomagać w wyborze sukni....
Nagle z rozmyśleń wyrwało ją pukanie do drzwi.
Zaskoczona, na progu ujrzała Harrego i Rona.
-Wiemy, że dziewczyny poszły, więc skorzystaliśmy z okazji i przyszliśmy porozmawiać- odezwał się Wybraniec z nieśmiałym uśmiechem.
-No i nie chcieliśmy żebyś była sama- dodał Ron.
-Chcecie gorącej czekolady?- zapytała cicho i z uśmiechem ruszyła do kuchni.
Właśnie do niej dotarło, że choć uwielbiała Ginny i Lunę, to właśnie ta dwójka jest dla niej jak rodzina, oni są jej rodziną.
-O czym chcieliście porozmawiać?- zapytała gdy siedzieli w kuchni przy stole z parującymi kubkami w dłoniach.
-Chcemy Twojego szczęścia- powiedział Ron i wymienili z Harrym szybkie spojrzenia- Więc choć nie lubimy...
-Twojego wybranka- dokończył szybko Harry i wzruszył ramionami- Chcemy cię wspierać, chcemy żebyś wiedziała, że gdyby cię zranił, to się z nim rozprawimy.
-Ma ci włos z głowy nie spaść!- zaznaczył porywczo Ron.
-I mu to powiedzieliśmy- przyznał Wybraniec poprawiając okulary.
-W myślach?- zażartowała Hermiona, a widząc ich poważne miny otworzyła szeroko oczy- Rozmawialiście z nim? Z własnej, nieprzymuszonej woli?
-Dla ciebie wszystko- mruknął rudzielec i wstał- I dlatego mamy ci coś do zakomunikowania...
-Chcieliśmy zapytać...
-Nie- zaprzeczył Ron- Nie wyobrażamy sobie innej opcji, więc jej nie pytamy Harry!
-Ale musimy chociaż dać jej szansę na...
-O czym mówicie?- Hermiona patrzyła to na jednego, to na drugiego- Powiecie wreszcie?
-Wiemy, że mój ojciec zaproponował, że poprowadzi cię do ołtarza- powiedział Ron.
-Tak, to bardzo miło z jego strony- odparła z lekkim uśmiechem.
-Powiedziałem mu, że to nieaktualne- rudzielec wyglądał na zadowolonego.
-Ale jak to?- Hermiona usiadła prosto- Dlaczego?
YOU ARE READING
Miniaturki | Harry Potter
FanfictionMiniaturki z świata Harrego Pottera. Miniaturki nie są moje pochodzą z różnych blogów.😊