Harry wraz z Ronem weszli do Wielkiej Sali i stanęli jak wryci , patrząc na Hagrida zalanego łzami , stojącego obok dyrektora, Lucjusza Malfoy'a oraz dwóch nieznanych mężczyzn i jednej kobiecie.- Co tu się dzieje ?- zapytał Harry siadając obok zaniepokojonej Ginny przy stole gryfonów.
- Ten facet w fioletowej szacie to ojciec Pansy Parkinson - odparła rudowłosa- Żąda zabicia Hardodzioba, ponieważ jego głupia córka uważa, że te jak ona go nazwała potwór chciał ją zaatakować!!
- Nie mamy podstaw by pozbawić życia hipogryfa- odezwała się McGonagall surowym głosem.
- To niebezpieczne zwierzę! - wykrzyknął wściekły Parkinson.
- Należy do Hagrida więc...- zaczęła spokojnie profesor Sprout.
- Należy do szkoły- wtrąciła się nieznana Harry'emu kobieta - Więc możemy sprzedać hipogryfa!
- Cholibka, nie możecie tego zrobić!- załkał Hagrid.
- Nie mamy wyjścia , cena wywoławcza sto galeonów- powiedziała kobieta.
- Świetnie - powiedział Parkinson- Daje sto, jak go kupię każe go wypchać!!!
- Psorze tak nie można- Hagrid spojrzał na dyrektora z nadzieją.
- Obawiam się , że jednak można- odparł współczująco Albus.
- Kup go tatusiu!!- krzyknęła Pansy z uśmiechem.
- Sto trzydzieści- odezwał się Harry.
- Muszę przypomnieć , że płaci się za kupioną rzecz od razu!!- wtrąciła się kobieta- Należy mieć wymienioną kwotę przy sobie!!.
Harry szybko wyciągnął swoją sakiewkę.
- Mam tylko sto trzydzieści pięć- szepnął.
- Czekaj - Ginny wyciągnęła dziesięć galeonów, Ron pięć.
- Więc mamy sto pięćdziesiąt - powiedział cicho Potter.
- Sto sześćdziesiąt- odezwał się Parkinson.
Hagrid spojrzał z nadzieja na Harrego , który pokręcił załamany głową.
- Po raz pierwszy, po raz drugi i... - kobieta przerwała gdy do środka wpadła kobieta o brązowych włosach.
- Ja też chce zalicytować- odezwała się przybyła.
- Hermiona?!- krzyknęli Harry i Ron, od zakończenia wojny , nie widzieli przyjaciółki, ona skończyła szkołę szybciej dzięki , temu że zdawała egzaminy od razu po zakończeniu odbudowy zamku, gdy postanowiła odnaleźć rodziców, wyjechała do Australii, Ron był wściekły że zostawia go i wyjeżdża, pokłócili się i więcej do siebie nie odezwali, teraz po roku ujrzeli ją ponownie , wyglądała inaczej , nie miała już szopy na głowie , tylko piękne loki, ubrana była w jeansy i bluzkę z jedwabiu , wyglądała wspaniale, lecz nie to przykuło uwagę wszystkich, lecz to co skrywało się pod koszulą, a mianowicie ciążowy brzuszek!!
- Dwieście galeonów- krzyknęła Hermiona, na co Lucjusz westchnął ciężko.
- Co ta szlama tu robi?- zawołała wściekła Pansy.
- Spadaj na drzewo , tam twoje miejsce- warknęła w jej stronę Hermiona i nie zważając na zdumione spojrzenia podeszła do kobiety- Pani jest ?
- Amanda Wirts- przedstawiła się kobieta.
-Świetnie Amando daje dwieście galeonów za Dziobka- powiedziała była Gryfonka z uroczym uśmiechem.
![](https://img.wattpad.com/cover/150211944-288-k593361.jpg)
YOU ARE READING
Miniaturki | Harry Potter
FanfictionMiniaturki z świata Harrego Pottera. Miniaturki nie są moje pochodzą z różnych blogów.😊