Draco i Harry⚡

6.3K 169 7
                                    

- Wyjeżdżam. - powiedział głośno.

- Harry, nie możesz tak nas zostawić! Dokąd? Dlaczego? Harry... - szeptała cała zalana łzami Hermiona Granger-Weasley.

- Mionka, ja muszę upozorować swoją śmierć, muszę wyjechać. Jadę do Nowego Jorku. Będę tam pod przebraniem jako mugol, Aaron Ramsey. Zrozum, ja nie mogę już przezwyciężyć sławy i tego wszystkiego tutaj w Londynie! Ja chcę w końcu żyć! Nie mówcie nikomu. Będziecie wiedzieć tylko wy, ty i Ron. Pewien człowiek został przeze mnie wynajęty do wypicia eliksiru wielosokowego i wypije eliksir, który powstrzyma jego oddech na trzy dni. Znajdziecie go pojutrze w moim mieszkaniu, a dzięki eliksirowi wstrzymania życia mikstura wielosokowa z niego nie zejdzie. Zrobicie pogrzeb, a w jego dniu, czyli za dwa dni on się wybudzi. Będzie wszystko idealnie. On ucieknie z 100 tysiącami galeonów, a ja zyskam nowe życie. Mionka, proszę, zrozum. Nie mów nic nikomu. Tak samo Ron. - Zaczerpnął tchu i spojrzał w podłogę. - Nie mówcie reszcie Weasleyów. Niech po prostu myślą, że nie żyje. Tak będzie łatwiej.

- Dobrze, Harry. Mam nadzieję, że będziemy mogli cię odwiedzać.

~.~.~.

Siedział już w swoim nowym apartamencie w Nowym Jorku. Trzypiętrowy, wielki budynek znajdował się na najbogatszym osiedlu. Każdy pokój został zaprojektowany w najmniejszym milimetrze. Pełno sypialni, łazienek i salonów. Jego nowy dom był większy od niejednej szkoły i mógł powiedzieć, że wielkością dorównywał połowie Hogwartu, a to był prawdziwy wyczyn jeśli chodziło o dom jednorodzinny. Teraz były Gryfon siedział na jednej z kanap i myślał jak zmienić swój wygląd. Trzymał w ręce fiolkę z magicznym płynem, który zmieni twój wygląd na jaki chcesz. Kto by pomyślał, że Książę Półkrwi w swoich notatkach będzie ukrywał przepisy na nowe eliksiry? Snape nie tylko odkrył to cudo, ale także udoskonalił eliksir wielosokowy, który teraz utrzymuje się cały dzień. Po jakimś czasie Harry zdecydował się zmienić swój wygląd. Stanął przed lustrem i zobaczył wysokiego blondyna o błękitnych oczach i ostrych rysach twarzy. Był przystojny i wysportowany. Idealny.

~.~.~.

Dni mijały nieubłaganie szybko. Mężczyzna słyszał o tym ile ludzi przyszło na jego pogrzeb oraz jak głośne było ich łkanie. Niezbyt się tym przejął. Teraz Aaron miał nowe życie wśród nowych przyjaciół. Tobias Stevens, Mary Miller oraz Peter Carter. Zgrana paczka, a do tego mężczyźni byli homoseksualni i dzięki temu Harry nie musiał ukrywać swojej orientacji jak to robił w przypadku swoich przyjaciół ze szkoły. Teraz ciągle imprezowali, a w między czasie Harry prowadził małą bibliotekę. Żyło mu się cudownie do pewnego dnia, a dokładniej do pewnej imprezy zamkniętej w domu Tobiasa. Byli tam najbliżsi znajomi kręconowłosego mężczyzny oraz oczywiście Harry-Aaron, Mary oraz Peter. Stevens przedstawił im swojego dobrego kolegę, który przyjechał z Londynu, a Wybrańcowi opadła szczęka. Przed nim stał Malfoy. Ten sam blondyn z którym miał tyle problemów i jego... pierwsza miłość. Wszystkie wspomnienia przeleciały mu przed oczami, gdy Tobias mówił:

- Mary, Peter, Aaron to jest Draco Malfoy. Przyjechał do nas z Londynu. - Ten skłonił się lekko.

- Draco, a to jak powiedziałem są moi przyjaciele; Mary, Peter i Aaron. - Tobias spojrzał na pobladłego Harry'ego.

- Aaron... Źle się czujesz? A tak w ogóle zobaczcie jaki przypadek, jesteście do siebie tacy podobni! - I przyjaciele zaczęli chichotać zdając sobie z tego sprawę.

- Wybaczcie... - przemówił Potter. - Ale ja chyba jestem chory. Po prostu źle się czuję. Muszę iść. - Podniósł nerwowo dłoń, aby przeczesać włosy.

- Pa.

- Szkoda, pa. - Pożegnali się i Harry ruszył do swojego domu.

~.~.~.

Siedział w wannie biorąc gorącą kąpiel i myślał. Właśnie ułożył sobie nowe życie, a tu nagle zjawia się Draco Malfoy. Pierwsza cholerna miłość. Te wszystkie wspomnienia... Zaczęli się spotykać na szóstym roku, gdy blondyn podczas jednej z kłótni pocałował Harry'ego. Spotykali się z Pokoju Życzeń. Potem na siódmym roku Ślizgon zaczął się oddalać. Tłumaczył, że jak umrze Czarny Pan to on też umrze, a jak on przeżyje to Harry...umrze. A po szkole i tak nie będą razem. I ich spotkania były coraz rzadsze. Już nie uprawiali seksu codziennie tylko raz w miesiącu. Na spacer nie wychodzili co sobotę tylko raz na dwie soboty. Po bitwie Harry otrzymał krótki list od blondyna, w którym ten zawarł, że nie mogą się dalej spotykać, ma ułożyć sobie życie z Rudą i takie bzdury, jednak Potter ciągle kochał tego egoistycznego Ślizgona i od tego czasu, cztery lata z nikim nie był. Na dodatek teraz wszystko wróciło.

~.~.~.

Obudziło go pukanie. Chyba wczoraj wypił po kąpieli trochę za dużo Ognistej. Wyszedł z łóżka i zebrał wszystkie zdjęcia jego i Draco z pościeli. Nie miał siły krzyknąć, że idzie, a walenie nie ustawało. Założył w pośpiechu szlafrok, aby uspokoić tego kogoś w obawie, że za chwilę jego głowa wybuchnie. Otworzył drzwi i zaniemówił:

- Eee..Dzień dobry, Draco. - Co miał powiedzieć?

- Dzień dobry. Mogę wejść? - zapytał, a jego głos wcale nie brzmiał lodowato.

- Oczywiście. - Harry, a dokładniej Harry jako Aaron wprowadził blondyna do jednego z salonów, a następnie zapytał: - Coś się stało? - Głos mu lekko zadrżał, a Draco spojrzał się na niego marszcząc brwi.

- W pewnym sensie tak. Zaszła chyba jakaś pomyłka, bo tu miał mieszkać Harry Potter. - Cały czas były Ślizgon patrzył się prosto w twarz Aarona.

- A czy Harry Potter nie żyje?

- Nie. Ja wiem, że nie i podejrzewam, że ten cholerny, były Gryfon stoi przede mną. - warknął.

Harry uznał, że nie ma sensu się dalej ukrywać. Wyszeptał przeciwzaklęcie i spojrzał teraz swoimi zielonymi oczami prosto w błękitne tęczówki blondyna.

- Wiedziałem, że nie umarłeś. - odetchnął z ulgą.

- Po co mnie szukałeś? Dlaczego po tylu latach? - Zawiesił głos, bo nie miał już siły zapytać o nic więcej, gdy Malfoy się do niego zbliżył.

Teraz Draco był lekko wyższy od Harry'ego i pochylił się nad jego twarzą, patrząc mu prosto w oczy. Powiedział spokojnie:

- Szukałem cię, bo cię kocham. Zerwałem to wszystko, bo byłem pod wpływem rodziców. Nie chciałem być na twojej łasce po wydziedziczeniu. Jednak teraz oni nie żyją, a ty zniknąłeś. Jednak w trumnie nie byłeś ty. Ja to czułem, nie wiem jak, ale miałem takie cholerne przeczucie. Granger wszystko mi wyśpiewała, gdy ją przycisnąłem. I oto jestem. - Po tych słowach wpił się w usta Gryfona i zbliżył jego ciało do swojego.

Teraz już nic i nikt ich nie rozdzieli, no, chyba, że dzwonek do drzwi, który został naciśnięty przez Tobiasa.

Miniaturki | Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz