Harry i Nimfadora⚡

3K 48 4
                                    

Harry zawsze podziwiał Tonks. Wszyscy śmieli się z jej zdolności metamorfomagicznych, ona wykorzystuje je w swojej pracy. Wszyscy jej mówili, że Puchonka nie zostanie aurorem, ona została jednym z lepszych. Wszyscy uważali, że jej imię jest dziwne, przez co sama je znielubiła, ale nie wstydziła się go. Potter uważał, że po prostu zazdrości jej pewności siebie. Chyba tylko ona potrafiła nakrzyczeć na Moody'ego. Nie przejmowała się opinią innych i szła na przód z podniesioną głową i niezmiennym uśmiechem. Właśnie to Harry w niej lubił, za to ją podziwiał.

Nie wiedział kiedy jego fascynacja zamieniła się w obsesję. Z ciężkim sercem, ale musiał przyznać, że wręcz obsesyjnie szukał jakiegokolwiek kontaktu z nią. Udało mu się na szóstym roku, gdy przybyła z misją do Hogwartu. Miała udawać, że zwolnili ją z jej stanowiska, za źle przeprowadzoną akcję. Teraz zatrudniła się jako pomoc pielęgniarki w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Dlatego też Harry trafiał do Skrzydła Szpitalnego częściej niż zwykle. Bywał tam przynajmniej raz na dwa tygodnie. Pod różnymi przyczynami. Złamana ręka, krwotok z nosa, katar, ból głowy. A to tylko początek. Można by rzec, iż Złoty Chłopiec na swoim szóstym roku miał jeszcze większego pecha niż zwykle.

Tonks zauważyła, że Potter często się na nią patrzy. Szuka kontaktu. Nie zamierzała mu tego utrudniać. Naprawdę lubiła tego chłopaka. Był taki... inny. Nie śmiał się z niej. Często z nią rozmawiał i to nie po to by dowiedzieć się czy zmiana koloru włosów ja boli. I najwyraźniej interesował się nią w stosunkach innych niż przyjaźń. Niestety Dora uważała, że Harry jest dla mnie za młody, poza tym ona od dłuższego czasu próbuje zwrócić na siebie uwagę Remusa Lupina. Na razie za dużych zmian nie ma, ale już potrafią rozmawiać godzinami i po kryjomu spotykają się. A Harry... Nie chciała go zranić, ale, jeśli dobrze odczytuje jego zamiary, to ona nie odwzajemnia jego uczuć.

Wybraniec był wytrwały. Nie odpuszczał. Ciągle przychodził do Tonks i próbował zaprosić ją na kawę, jednak z jego elokwencją było to trudne. I praktycznie każda próba wyglądała tak samo. Ale tę zapamięta do końca:

- Hej Tonks.

- Siemasz Harry! Co tam? Znowu złamałeś rękę?

- Nie. Ja tylko... Eeee...

- Ej Harry wyluzuj! Powiedz co się stało, a ja znajdę na to lekarstwo. - powiedział dziarsko.

- No bo ja...Chciałem... Czy ty masz...mhmmnjm.

- Co mam?

Harry westchnął.

- Pytałem czy masz wolny piątek. - powiedział cicho czerwony ze wstydu.

- Oh. - Dora zmarkotniała. - Niestety nie, Harry. Idziemy z Remusem do mugolskiego kina.

Chłopak wyraźnie posmutniał. Zawsze go spławiała, ale nigdy nie powiedziała mu prosto w twarz, że ma randkę.

- Aha. To ten... Ja... Już pójdę. Cześć Tonks.

- Nara Harry. - teraz i ona już nie miała takiego dobrego humoru.

Nie lubiła tego robić. Miała wrażenie, że z każdą kolejną odmową Potter coraz bardziej zamyka się w sobie. To było smutne, ponieważ fajny jest z niego chłopak i szkoda byłoby stracić jego osobowość.

Harry był przygnębiony. Czuł się dziwnie. Tonks go odrzucała, a on jak głupi ciśgle do niej latał, a po każdym otrzymanym „koszu" wracał do dormitorium i czytał książki. Miał wrażenie, że zamienia się w Hermionę. Ale przynajmniej ją rozumiał. Czas płynął a on miał wrażenie, że stoi w miejscu. Dla niego czas nie płynął. Na dodatek Ginny ciągle próbowała go poderwać. Denerwowało go to. Wolałby żeby zamiast Weasley'ówny zachowywała się tak Dora. Cóż nadzieja matką głupich, jak mawiał jego nauczyciel z podstawówki. Harry załamał się gdy dowiedział się, że Tonks zaręczyła się z Lupinem, najlepszym przyjacielem jego ojca, od niedawna, także i jego. To był dla niego cios. Czuł się zdradzony i opuszczony. Jednak... Właśnie jedno wydarzenie potrafi zmienić wiele. Tak było i tym razem... Nie wiedzieli w sumie jak do tego doszło. To był impuls, o którym nikt się nie dowie.

Miniaturki | Harry Potter Where stories live. Discover now