Teodor i Hermiona⚡

4.1K 92 6
                                    

Spokojnym krokiem szła korytarzem. Obcasy stukały równy rytm, a ona uśmiechnęła się radośnie. Właśnie zaczynała pierwszy rok w nowym Hogwarcie. Teraz nie będzie uczennicą, lecz nauczycielką. Będzie opiekunem Gryffindoru i będzie uczyć transmutacji. Hermiona przyspieszyła kroku na myśl zobaczenia nowej kadry nauczycielskiej. Większość nauczycieli po wojnie zrezygnowało z pracy, z resztą wiele innych ludzi postanowiło tak zrobić i poświęcić czas rodzinie. Sama Minerwa McGonagall postanowiła przestać nauczać i zasiąść tylko na stołku dyrektorskim.

Podróż przez korytarze minęła pannie Granger na rozmyślaniach. Dotarła do Wielkiej Sali i spojrzała na stół. Uśmiechnęła się promiennie do znajomych. W tym roku nie tylko pozmieniali się nauczyciele przedmiotowi, ale także opiekunowie. Hermiona reprezentowała Gryffindor, Cho Ravenclaw, Hanna Hufflepuff, a Teodor Nott Slytherin. Nikogo nie zdziwiło, że dziewczyny objęły te funkcje i zaczęły nauczać transmutacji, latania i zaklęć, jednak młody Nott wywołał spore zamieszanie dzięki śmierciożerczej karierze ojca. Dziennikarze "Proroka" byli święcie przekonani (i jak to opisywali przez dziesięć różnych wydań tej gazety) Minerwa nie powinna go zatrudnić. Jednak kobieta to zrobiła. I oto jest. Teodor Nott, nauczyciel eliksirów i opiekun Slytherinu.

Ale kim on właściwie jest? Nikt nigdy nie poznał go naprawdę. Grupka Ślizgonów z którymi się przyjaźnił nie wiedziała wiele więcej niż inni. Teodor zawsze był skryty. W nawiązywaniu kontaktów nie pomagała mu także jego postawa ciała. Jednak teraz, jako mężczyzna zmienił się. W końcu chodzi prosto z głową podniesioną do góry. Odsłonił oczy koloru gorzkiej czekolady, a dzięki skróceniu włosów widać jego ostre rysy twarzy. Jest przystojny. Zawsze był, ale w szkole tego nie dostrzegano. Tak samo nie zauważano wielu rzeczy i tajemnic Teodora Notta.

~.~.~.

Sprawdzała właśnie wypracowania uczniów trzeciego roku, gdy ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę. - powiedziała i po chwili w drzwiach stanął Nott. - Ee... Cześć.

- Cześć. - uśmiechnął się promiennie, co nie pasowało do faktu, że był Ślizgonem.

- Mogę w czymś pomóc? - zapytała Hermiona, aby ukryć swoje zdziwienie. Doczekała się odpowiedzi dopiero w momencie, gdy Teodor usiadł w fotelu naprzeciwko.

- Postanowiłem poznać nową, piękną opiekunkę Gryffindoru.

Taki komplement na Hermionę Granger podziałał rozbrajająco. Ron nigdy nie mówił jej takich rzeczy, a od innych znajomych mogła usłyszeć, że była molem książkowym i kujonem co z czasem zaczęła traktować jako pozytywną ocenę swojej postaci. Jednak słowo „piękna Hermiona" dla niej nie istniało. Może uganiało się za nią parę fajnych chłopaków i mężczyzn, ale nigdy nie traktowała tego jako zainteresowanie własnym wyglądem. Odchrząknęła aby ukryć swoje szkarłatne policzki.

-No tak, racja. Raczej nie mieliśmy okazji się poznać.

-Mam nadzieję, że poznamy się bardzo blisko. - błysk w oku Teodora był niebezpieczny, lecz Hermiona tego nie zauważała. Działo się to zdecydowanie za szybko, ponieważ moment później on był już przy niej. Nachylił się i złożył na ustach motyli pocałunek. Potem pogłębił go rozchylając jej wargi swoim językiem. Wszystko trwałoby dłużej, gdyby nie huk otwieranych drzwi i jakiś pisk. Obydwoje odurzonych pocałunkiem dopiero po chwili zrozumieli, że stoi tam Hanna Abbott. Hermiona już chciała się tłumaczyć w obawie przed zwolnieniem z pracy, ale zaskoczona była Puchonka pisnęła:

- To przyjdę innym razem. - i po tych słowach uciekła z prędkością światła.

Panna Granger spojrzała w stronę Teodora i zauważyła triumf w jego oczach.

- To tak poznajesz koleżanki?

Mężczyzna w odpowiedzi uśmiechnął się i wyszedł.

~.~.~.

Trzy dni po tym wydarzeniu obchodziła w nocy korytarze Hogwartu. Może to głupie, ale wolała mieć pewność, że nic złego nie stanie się uczniom. Nagle zakapturzona postać chwyciła Hermionę za nadgarstek. Szatynka po latach wojny nauczyła się nie krzyczeć w takich sytuacjach. Poddała się tej osobie, która poprowadziła ją na Wieżę Astronomiczną, a widok na niej wcale nie wyglądał jakby ten ktoś miał ją za chwilę zabić. Koc, lampki wina i świeczki. Zdecydowanie nie był to morderca. Wyszarpnęła rękę z jego uchwytu i ściągnęła nieznajomemu kaptur.

- Dziwny jesteś Nott. Jednego dnia mnie całujesz, a drugiego porywasz na wieżę. - wyszeptała, a odpowiedział jej zduszony śmiech.

Usiadła na ciepłym materiale i wzięła podany kieliszek, z którego upiła łyk. Cisza, spokój. I wszystko zagłusza szept męskiego głosu, który brzmi teraz jak krzyk.

- Po prostu lubię patrzeć w gwiazdy.

- Co?

- Lubię patrzeć w gwiazdy.

Na jej twarzy pojawił się uśmiech.

~.~.~.

Czy miłość może przychodzić niespodziewanie? Czy po dwóch spotkaniach może kogoś pokochać? Czy da się to anulować? Gdzie jest do cholery ten guzik „anuluj"?! Hermiona Granger nie może się zakochać. Nie po odrzuceniu przez Rona. Hermiona Granger musi zrobić karierę nauczycielską. Jednak co, jeśli ta miłość jednak przychodzi, z serca robi sobie pokój gościnny, ale nie jest gościem? Z gościa staje się domownikiem.

~.~.~.

Minął miesiąc od pocałunku, a ona nadal nie może zapomnieć. Za każdym razem, gdy widzi byłego Ślizgona ma ochotę posmakować jego warg, ale przecież to niemożliwe. To Ślizgon i na tym polegał jego plan. Ona, Hermiona Granger jest tego pewna, więc robi najgłupszą rzecz jaką można zrobić w taki dzień. Idzie na łąkę za Zakazanym Lasem. Pod pachą trzyma koc, w ręce butelkę wina. Rozwija materiał i upija dwa łyki czerwonego trunku. Patrzy w gwiazdy i myśli.

- Twoje zdrowie.

Kogo zdrowie? Teodora Notta? Te rozmyślania przerywa jej szelest. Po chwili chłodne palce owijają się wokół jej ciała. Odwraca głowę i widzi go. On ją przytulił. Bez słowa. A potem wpił w wargi. Słowa nie są tu potrzebne, a jednak jego szept przerywa muzykę nocy.

- Lubię gwiazdy w twoich oczach.

Miniaturki | Harry Potter Where stories live. Discover now