20

2.3K 101 0
                                    

Obudził mnie budzik, który ustawiam na 5:30. Nie ma to jak przespać się niecałe 3 i pół godziny i o 13 mieć występ. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Zrobiłam co miałam zrobić i wyszłam z pomieszczenia ubrana tak.

(Bez okularów i plecaka) Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni aby zrobić śniadanie sobie i reszcie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Bez okularów i plecaka)
Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni aby zrobić śniadanie sobie i reszcie. Postawiłam na naleśniki. Muszę zrobić około 30. Dam radę mam czas, bo zanim te śpiochy się obudzą będzie na nich jedzenie czekało. Wzięłam się za szykowanie składników oraz ciasta a kiedy skończyłam te czynności za smażenie. Po prawie godzinie smażenia wszystko leżało już na stole i czekało na chłopaków. Kiedy szłam aby obudzić pozostałych spotkałam się z menadżerem. Przywitaliśmy się i poszliśmy dalej. Weszłam do pokoju starszych i zaczęłam się drzeć. Zadziałało od razu. Na zadane przez nich pytanie czemu nie daje im spać odpowiedziałam tylko, że zaraz śniadanie wystygnie i idziemy na występ. Jako iż moją porcję zjadłam wcześniej poszłam do pokoju, zrobiłam zdjęcie panoramy, które wstawiłam na instagrama i przejrzałam jeszcze stronę mojej szkoły. Jak się okazało 24 czerwca mam zakończenie roku, na którym muszę się pojawić. Spojrzałam do kalendarza i wpisałam datę zakończenia. Jak dobrze, bo akurat czwartek, piątek i weekend nie mamy nic to mogę jeszcze chwilę zostać w Polsce, ale najpierw muszę uzgodnić to z menadżerem. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam, że wszyscy są w kuchni. Podeszłam do stołu, usiadłam na swoim miejscu i położyłam kalendarz przed sobą. Wszyscy zebrani byli zdziwieni gdyż nie wiedzieli o co chodzi, ale zaczęłam mówić.

J: Menadżerze, bo jest sprawa.

Jg: Jaka?

J: Bo 24 mam zakończenie roku i muszę na nim być a to jest w ten piątek i jak się okazało nic nie mamy w czwartek, piątek i weekend więc moje pytanie brzmi czy mogłabym pojechać po naszym środowym występie na lotnisko a z tamtąd do Polski?

Jg: Nie widzę, żadnego problemu, ale pod warunkiem, że chłopaki też polecą.

Spojrzałam się na chłopaków i w ich oczach dostrzegam ekstytacje. Nie mam wyjścia.

J: Dobrze.

Jg: To pod czas waszych dzisiejszych prób do występu zarezerwuję wam bilety.

J: Dziękuję.

Uśmiechnęłam się i przytuliłam menadżera. Kiedy miałam zamiar już odchodzić chłopacy do mnie podeszli i zaczęli mnie przytulać. W pewnym momencie zabrakło mi tleny i zaczęłam kaszleć i prosić ich, żeby dali mi oddychać. Chłopaki tylko przeprosili i poszli się szykować gdyż Joongi stwierdził, że za 25 minut musimy wyjeżdżać. Wraz z Gim czekaliśmy na resztę i kiedy oni byli już gotowi wyszliśmy z dormu i pojechaliśmy na jakiś stadion w Seulu. Gdy byliśmy na miejscu zobaczyliśmy długą kolejkę do wejścia, że też tym dziewczynom chce się tyle czekać. Koncert jest dopiero za prawie 4 godziny. No nic podjechaliśmy do tylnego wejścia, żeby na spokojnie wejść i naszykować się. Kiedy byliśmy już w środku obiektu poszliśmy na scenę gdzie dostaliśmy kartki z naszymi imionami i mikrofony, które trzyma się w ręce. Nie planowałam teraz robić akrobacji więc mi to na rękę. Ustawiłam się na moim miejscu i usłyszałam pierwsze dźwięki "Luv in hip hop". Zaczęłam śpiewać a z racji tego, że stadion nie miał zadaszenia wszystko było słychać. Pod czas śpiewania słyszałam jak z zewnątrz dochodzą krzyki. Ciekawe czemu. Moje rozmyślania nie trwały długo, bo moim oczom ukazała się odpowiedź. Byli to bangtani i gotesie. Nie spodziewałam się ich tu. Po skończonym śpiewie zeszłam że sceny i rzuciłam się na Marka i Kooka, którzy stali obok siebie. Oboje mnie mocno przytulili.

Idolka   <ZAKOŃCZONE>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz