70

1K 46 0
                                    

Obudziłam się sama z siebie. Wzięłam telefon i spojrzałam na zegarek, który wskazywał wpół do dziesiątej. Zaspana zeszłam na dół gdzie zastałam całe towarzystwo.
- Hejka - powiedziałam przecierając oczy. Chłopaki z vixx odwrócili się w moją stronę i ich twarze wyrażały zdziwienie.
- Co chcesz na śniadanie, bo robię? - zapytał Jin odwracając się w moją stronę.
- Obojętnie. A czemu w się tak na mnie dziwnie patrzycie? - zapytałam siadając przy stole.
- Bo masz na sobie to samo co wczoraj - odpowiedział Ken.
- Trudno po śniadaniu się przebiorę, bo muszę iść na zakupy - stwierdziłam wzruszając ramionami. Stwierdziłam, że mam ochotę na herbatę więc wstałam od stołu i poszłam ją sobie zrobić.
- A jakie? A z kim? A gdzie? A po co? - zapytali chóralnie Ravi, Jisok, Jungkook i Mark.
- Ale się ładnie zgraliście - powiedziałam rozbawiona niosąc swój kubek z gorącym napojem.
- Odpowiesz na któreś pytanie? - zapytał zniecierpliwiony kuzynek.
- No to tak idę SAMA do galerii w większości na ubraniowe zakupy - odpowiedziałam na ich wcześniejsze pytania a przede mną wylądował talerz z naleśnikami.
- Mogę z tobą? - zapytał maknae bts oraz raper vixx.
- Jungkook pewnie, a ty, Ravi, nie masz żadnej próby? - zapytałam patrząc na jednego z naszych gości.
- Nie, nie mam.
- To spoko, a Ji pójdziesz z nami, bo muszę coś twoim rodzicom na święta kupić - powiedziałam z prawie pełnymi ustami.
- I znowu to samo - powiedział Ji zmęczony na samą myśl chodzenia ze mną po sklepach na co się uśmiechnęłam.
- A o co chodzi? - zapytał N nie wiedząc o co chodzi.
- Ostatnio, przed jej studniówką poszedłem z nią do sklepu po sukienkę. Przeszliśmy wszystkie sklepy i zajęło nam to chyba ponad pięć godzin - wytłumaczył Sok zrezygnowany.
- No to Ola robi zakupy z rozmachem - zaśmiał się Ken a ja do niego dołączyłam kiwając głową.
- I to dosłownie - podczas posiłku rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam syf taki jak był wczoraj rano.
- Jak pójdę na zakupy to wy tu posprzątacie - powiedziałam kończąc ostatniego naleśnika.
- Dobrze - odpowiedzieli chórkiem.
- Tylko posprzątajcie a nie tak jak wczoraj z pokojami - popatrzyłam się na nich znacząco.
- A co było wczoraj rano? - zapytał znacząco Hongbin.
- Poprosiłam ich aby posprzątali wczoraj pokoje a oni zamiast to zrobić to poszli spać - wytłumaczyłam odkładając talerz do zlewu.
- I później nie mieliśmy obiadu - w głosie Bambama było słychać smutek.
- W sumie to nie dziwię się, że nie mieliście obiadu jak Ola wam w pokojach sprzątała - stwierdził N przyznając mi rację.
- A tak swoją drogą to kto był dzisiaj na spacerze z Milky'm? - wszyscy spojrzeli na Leo, który tylko przytaknął skinieniem głowy.
- Dzięki. Idę się szykować i tym osobom, które chciały ze mną iść też radzę się szykować - poszłam do pokoju i z szafy wzięłam to jeanys oraz bluzę. W łazience umyłam się oraz moje kruczoczarne włosy. Po spłuknięciu piany wyszłam z kabiny, wytarłam się ręcznikiem a włosy związałam w turban. Ubrałam się, umyłam zęby i zaczęłam suszyć włosy. Po jakiś 40 minutach skończyłam więc rozczesałam je i zostawiłam je rozpuszczone a grzywkę wyprostowałam. Zrobiłam lekki makijaż i wróciłam do pokoju skąd wzięłam torebkę, do której wrzuciłam portfel i telefon. Gotowa zeszłam na dół gdzie siedzieli już wszyscy ubrani.
- To kto że mną jedzie? - rękę podniósł Ravi, Jisok, Jungkook i Leo.
- No to chodźmy - wyszłam z dormu aby odpalić już moje auto, bo chłopaki jeszcze zakładali buty. Kiedy wyszli opuściłam szybę.
- Wsiadajcie.
- Od kiedy ty prowadzisz? - zapytał zdziwiony Ravi patrząc się na samochód.
- Od wtedy kiedy mam prawo jazdy - odpowiedziałam patrząc przed okno pasażera.
- Ja siadam z przodu - po powiedzeniu tego chłopak od razu usiadł obok mnie a reszta usiadła na tylnym siedzeniu i pojechaliśmy do galerii. Po jakiś 30 minutach byliśmy na miejscu więc po zaparkowaniu założyliśmy maseczki oraz czapki i wyszliśmy z samochodu kierując się do głównego wejścia.
- To gdzie najpier? - zapytał Jisok patrząc się na mnie.
- Może po prezenty dla Jina i V na urodziny - zaproponowałam a wszyscy się zgodzili. Jako pierwszy wybraliśmy zabawkowy gdzie kupiliśmy dla Tae kilkanaście maskotek, nawilżającą maseczkę na twarz ze wzorem taty z bt21 oraz maseczkę ochronna również z tatą z bt21. Po zapłaceniu poszliśmy do księgarni gdzie kupiliśmy książkę kucharską dla Jina. Stanęliśmy przed sklepem.
- No to teraz trzeba pomyśleć nad prezentem dla twoich rodziców - mówiąc to wskazałam na Jisoka.
- Nie mam pojęcia co można im kupić - stwierdził wskazany przeze mnie chłopak.
- A czym się twoi rodzice interesują? - zapytał Leo z niedowierzaniem na twarzy.
- Emm... - chłopak zaczął się zastanawiać.
- No nie mów, że nie wiesz czym się twoi rodzice interesują - powiedział załamany Kook.
- No tak trochę, ale mama lubi gotować jak Jin oraz robić zdjęcia a tata kocha czytać książki - stwierdził Jisok drapiąc się po tyle głowy.
- No to jeszcze raz wchodzimy do księgarni - weszliśmy do sklepu i zaczęliśmy chodzić między regałami. Na jednej półce znalazłam książkę kucharską z przepisami na polskie dania. Wzięłam ją od razu a Jisok znalazł kilka książek, które mogą zainteresować jego tatę. Zapłaciłam za zakupy i ponownie wyszliśmy ze sklepu.
- No to teraz pasowałoby kupić jakieś ubrania na wigilię - powiedziałam uśmiechnięta a Jisok przewrócił oczami.
- Zaczyna się - powiedział mój brat z rezygnacją w głosie. Leo wraz z Ravim wzięli torebki, które miałam w rękach i poszli zanieść je do samochodu a my stwierdziliśmy, że poczekamy na nich przy wejściu. Zobaczyłam, że jakaś dziewczyna sie na mnie trochę za długo patrzy więc odwróciłam się do niej plecami, poprawiłam maseczkę i czapkę. Kiedy chłopaki wrócili poszliśmy do pierwszego sklepu z ubraniami gdzie kupiłam kilka bluzek oraz jakieś spodnie. Przeszliśmy już kilka sklepów i właśnie staliśmy przed 11-stym.
- Ile będziemy jeszcze chodzić? - zapytał Ravi i przeczuwałam, że w głosie przyznawał racie Jisokowi.
- Aż nie znajdę czegoś - stwierdziłam z lekkim uśmiechem.
- Przecież masz - Jisok zaczął liczyć torby z zakupami. - 13-ście toreb. Nie wybierzesz czegoś z tego?
- A mam iść w spodniach do twoich rodziców? - zapytałam z uniesioną brwią.
- No nie - odpowiedział zrezygnowany chłopak.
- No właśnie, tu są same spodnie i koszulki. Nie marudź już jak tu czegoś nie znajdziemy to obiecuje, że pójdziemy gdzieś na obiad i dopiero po posiłku wrócimy aby znaleźć w końcu jakaś sukienkę - spróbowałam ich jakoś przekonać.
- Oki - weszliśmy do sklepu i od razu w oczy wpadła mi ta sukienka.

Idolka   <ZAKOŃCZONE>Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ