146

473 26 0
                                    

Właśnie wylądowaliśmy na płycie lotniska w Tokyo. Ledwo przytomna wyszłam z pokładu samolotu i trzymając się Kooka aby nie zaliczyć spektakularnej gleby na oczach fanów poszliśmy po nasze bagaże. Kiedy już nie mieliśmy wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do vanów, którymi pojechaliśmy do hotelu.

- No to będziecie losować pokoje - powiedział Kazu kiedy odebrał klucze od recepcjonistki. Tak jak powiedział tak też zrobiliśmy i zaczęliśmy losować patyki, których jeden koniec był kolorowy. Wylosowałam niebieski i jak się okazało Taehyun też więc zabierając kartę-klucz od naszego japońskiego menadżera udaliśmy się na 10 piętro a na nim do naszego pokoju.

- Zajmuję to łóżko! - krzyknęłam kiedy weszliśmy do środka i rzuciłam się na łóżko przy oknie. Chwilę później obok mnie uwalił się Milky, który zaczął merdać ogonem przy okazji uderzając mnie nim.

- Somin hyung pyta czy wychodzimy gdzieś - usłyszałam głos Taehyuna kiedy leżałam na miękkim materacu twarzą w stronę poduszki.

- Okej, ale najpierw muszę się umyć - powiedziałam wstając z łóżka. Z walizki wyjęłam jeansowe spodenki oraz białą koszulkę So i zabrawszy jeszcze kosmetyczkę poszłam do łazienki. Odświeżyłam się po locie, przebrałam się i zrobiwszy lekki makijaż wyszłam z pomieszczenia.

- To co, idziemy - powiedziałam a z walizki wzięłam jeszcze smycz, którą przypięłam do szelek Milky'ego. Wyszliśmy z pokoju zastając przed nim mały tłum składający się z członków zespołów. Kiedy powiedzieliśmy menadżerom, że wychodzimy, poszliśmy w stronę wyjścia. Kazu stwierdził, że pójdzie z nami w roli opiekuna, jak to ujął.

- To gdzie tak dokładnie idziemy? - zapytał V kiedy kupowaliśmy bubble tea. Spojrzałam się na rodzeństwo Kobayashi.

- Idziemy na tę polanę, na którą mnie zabraliście? - zapytałam po japońsku a chłopaki po chwili zastanowienia skinęli głowami. Nie zdradzając pozostałym miejsca docelowego zaczęliśmy się kierować w tylko nam znanym kierunku. Po jakiś 20 minutach mojego szybkiego marszu poczułam zmęczenie.

- Oppa - powiedziałam uroczym głosem a 18 twarz zwróciło się w moją stronę. - Weźmiesz mnie na barana?

Zapytałam patrząc oczami niczym kot w butach na Kooka, który zatrzymał się i przykucnął a ja weszłam na jego ramiona. Szczęśliwa wróciłam do rozmowy z chłopakami oraz zaczęłam bawić się włosami Jungkooka. W pewnym momencie Kazu stwierdził, że pasowałoby kupić coś do jedzenia więc zatrzymaliśmy się przed jednym ze sklepów i nasz menadżer poszedł po jedzenie. Po kolejnych 20 minutach doszliśmy na skraj lasu, który trzeba przejść aby dostać się na polanę. Weszliśmy między drzewa i po niecałych 5 minutach znaleźliśmy się na polanie.

- Ale tu ładnie - powiedział Luke rozglądając się dookoła. Zeszłam z pleców Kooka i położyłam się na soczyście zielonej trawie. Chwilę później po moich dwóch bokach leżało 18 chłopaków i zaczęliśmy rozmawiać, ale ta spokojna rozmowa przerodziła się w przekrzykiwanie gdyż każdy chciał coś powiedzieć.

- Może pogramy w berka - zaproponował Kai kiedy bezczynne leżenie zaczęło nam się nudzić więc od razu się zgodziliśmy. Zaczęliśmy uciekać przed pomysłodawcą a następnie przed Sugą, który został złapany przez najmłodszego. Zabawa trwała na całego dopóki nie poczuliśmy, że zaczynamy być głodni więc przerwaliśmy grę i usiedliśmy w kółku kładąc przed nami jedzenie, które kupił Kazu. Rozmawiając, śmiejąc się i jedząc siedzieliśmy na trawie. W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś się do mnie zbliża a po chwili poczułam jego ręce, które zakryły mi oczy.

- Zgaduj kto to - usłyszałam za sobą bardzo znajomy głos więc od razu odwróciłam się w stronę drugiego bliźniaka.

- Haruto - przytuliłam starszego tak samo jak Daiki.

- Co ty tu robisz? - zapytał młodszy brat przybysza a Haru usiadł między mną a Lukiem i zabrał mi moje pocky.

- Czasami tu przychodzę - wytłumaczył wzruszając ramionami. - Jak tam menadżerze?

- A bardzo dobrze - odpowiedział Kazu po japońsku i się wyszczerzył. Wróciliśmy do rozmów co było lekko trudne gdyż Haru nie znał koreańskiego więc razem z Daikim i Kazu tłumaczyliśmy mu wszystko na bieżąco. Skończywszy posiłek chwilę poleżeliśmy aby wszystko w naszych brzuchach się ułożyło i wróciliśmy z powrotem do zabawy w berka, ale tym razem Kazu siedział razem z bliźniakiem i o czymś rozmawiali. Kiedy Kook był osobą goniącą w pewnym momencie poczułam, że jestem podnoszona. Dobrze wiedziałam, że golden maknae kieruje się w jeziorka. Nie myliłam się, bo już po chwili przeszył mnie chłód wody. Wynurzyłam się na powierzchnię, odgarnęłam włosy z oczu i zaczęłam wychodzić na ląd. Kiedy stałam już na trawie zatrzęsłam się z zimną gdyż akurat w tym momencie zimny wiatr postanowił zawiać. Przemoknięta do suchej nitki usiadłam między bliźniakami i spróbowałam się choć trochę ogrzać. W pewnym momencie na moich ramionach wylądowało coś ciepłego i jak się okazało była to męska, o kilka rozmiarów za duża, bluza. Uwinęłam się nią szczelniej i zaczęłam przyglądać się biegającym chłopakom. Bawili się tak jak by mieli po 5 lat co według mnie było bardzo urocze. Kiedy lekko się rozgrzałam, odłożyłam bluzę i dołączyłam do pozostałych zostając tym samym berkiem. Było mi trudno złapać któregokolwiek gdyż może krótkie nóżki utrudniały sprawę. Biegaliśmy w te i wewte po polanie dopóki nie opadliśmy z sił. Położyliśmy się na trawie przed bliźniakami Kobayashi. Byłam tak bardzo zmęczona, że pragnęłam iść spać, ale wiedziałam, że czeka mnie droga powrotna a po za tym poczułam jak Milky zaczyna mnie trącać nosem a Yeontan zaczyna po mnie chodzić więc przewróciłam się na plecy i usiadłam.

- Mało wam jeszcze biegania? - zapytałam głaszcząc oba psiaki. Zaczęłam rzucać im patyki aby psiaki się jeszcze wybiegały. Około 20 zaczęliśmy się zbierać. Będąc w centrum miasta stwierdziliśmy, że idziemy jeszcze na jakąś kolację więc nasza podróż do hotelu z godziny przerodziła się w dwugodzinną wędrówkę. Po 22 byliśmy już w naszym tymczasowym miejscu zamieszkania. Wszedłszy do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i po chwili zasnęłam.

KOREKTA 30.07.20

Idolka   <ZAKOŃCZONE>Where stories live. Discover now