101

858 36 1
                                    

Zostałam obudzona przez Milky'ego. Wstałam z łóżka tak aby nie obudzić jeszcze śpiącego Japończyka. Podeszłam do szafy i wybrałam z niej szare, dresowe szorty i tego samego koloru koszulkę z kapturem i bez rękawów. Zabrawszy jeszcze bieliznę weszłam do łazienki. Wykonałam poranną rutynę, przebrałam się i wróciłam do głównego pomieszczenia gdzie czekał na mnie Milky, który trzymał smycz w pysku. Pogłaskałam Daiki'ego lekko po włosach tak aby się nie obudził, dałam mu całusa w czoło i poprawiłam kołdrę. Kiedy już to wszystko miałam za sobą podeszłam do drzwi, ubrałam tenisówki, założyłam husky'emu szelki i przypiąwszy smycz wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wyszliśmy z hotelu i zaczęliśmy iść przed siebie. Po około 30 minutach zaczęło burczeć mi w brzuchu więc podeszliśmy do stoiska gdzie kupuje się gofry. Zamówiłam jednego i kiedy go dostałam przeszliśmy się jeszcze kawałek, ale postanowiłam, że będziemy już wracać gdyż za lekko ponad godzinę musimy się znaleźć na stadionie. Wracając zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam urocze zdjęcie Kooka. Od razu odebrałam.

- No co tam chcesz króliku? - zapytałam uśmiechnięta.

- Przyjechałabyś po mnie, Minę, Momo, Amber i Lisę? - zapytał Kook a ja przystanęłam w pół kroku.

- Czy wy serio przylecieliście, bo mamy dzisiaj koncert? - zapytałam zdziwiona a po drugiej stronie usłyszałam śmiech.

- Dokładnie tak. To jak przyjedziesz, bo bez nas nie wystąpicie gdyż duety nie będą całe? - dopytywał Kook dalej się śmiejąc.

- Oczywiście, że przyjadę. O której mam być na lotnisku? - chciałam się dowiedzieć, aby wiedzieć o której muszę wyjść z próby.

- A która jest godzina? - odezwał się Kook uspokoiwszy śmiech.

- 7:20 - odpowiedziałam po spojrzeniu na zegarek.

- To my będziemy o 12 - stwierdził i po pożegnaniu się z chłopakiem zakończyłam połączenie.

Nie wierzę, że oni serio tyle lecieli aby wystąpić z nami na koncercie. W końcu zobaczę Kooka i przynajmniej będę miała jakieś dziewczyny do rozmów. Będąc już w hotelu poszliśmy do windy i nią pojechaliśmy na odpowiednie piętro. Wyszliśmy z niej i odpinając Milky'ego ze smyczy udaliśmy się do mojego pokoju. Weszłam do środka a tam zastałam śpiącego jeszcze Daiki'ego. Podeszłam do łóżka, nachyliłam się nad chłopakiem.

- Daiki wstawaj hotel się pali! - wykrzyczałam a chłopak podniósł się jak oparzony mało mnie przy tym nie uderzając z tak zwanej główki.

Zaniosłam się niepohamowanym śmiechem a spotęgował się on jeszcze bardziej jak Japończyk zaczął mnie łaskotać. Leżałam pod chłopakiem i się śmiałam oraz prosiłam o przestanie dopóki ktoś nie zaczął pukać do drzwi. Nie pukaniem tego nazwać nie można, ta osoba waliła w drzwi o mało ich nie wyważając. Daiki zszedł ze mnie i poszedł otworzyć temu ktosiowi a ja mogłam na spokojnie się ogarnąć. Od razu po otwarciu drewnianej powłoki w pokoju znaleźli się przerażeni James i Jisok.

- Wszystko w porządku? - zapytał przejęty Ji.

- W jak najlepszym, a czemu pytasz? - odpowiedziałam uśmiechając się szeroko.

- Pytamy, bo darłaś się jakby cię ktoś ze skóry odzierał - wytłumaczył James, z którego najwidoczniej zeszło powietrze.

- Umarłego byś tym krzykiem obudziła - stwierdził Ji siadając na moim łóżku, na którym leżał Milky.

- Umarlaka tak, ale lidera już mi się nie udało - zaśmialiśmy się z tego.

- Co fakt to fakt - powiedział Japończyk uśmiechnięty. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:30.

Idolka   <ZAKOŃCZONE>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz