128

606 30 0
                                    

Jak zwykle obudził mnie jęzor Milky'ego. Odsunęłam jego pyszczek od mojej twarzy i podniosłam się z łóżka. Wsypałam rozentuzjazmowanemu psiakowi karmy, zabrałam jeansowe spodenki oraz stanik sportowy i weszłam do łazienki aby się umyć. Ubrałam się w zabrane ubrania i wyszedłszy z pomieszczenia zapięłam szelki oraz smycz Milky'emu. Wyszliśmy z pokoju a później z hotelu kierując się przed siebie. Całe dwie godziny co chodziłam z psiakiem zaczęłam wymyślać już trzecią piosenkę. Po tym czasie wróciliśmy do hotelu gdzie przed drzwiami menadżerów zastaliśmy już wszystkich. Przywitałam się z pozostałymi i poszliśmy na śniadanie. W hotelowej restauracji każdy z nas wziął to co chce i zaczęliśmy jeść. Cały posiłek przegadaliśmy. Po nim poszliśmy do głównego wyjścia gdyż musieliśmy już jechać na koncert a bts na fanmeeting. Przed hotelem zastaliśmy kobietę, która najwidoczniej na kogoś czekała a Luke kiedy ją zobaczył spoważniał. Kobieta zauważając Australijczyka od razu do niego podeszła.

- Luke, jak dobrze, że jesteś cały - powiedziała nieznajoma a Luke lekko się spiął.

- A czemu miał bym nie żyć? Przecież wczoraj z tobą rozmawiałem - powiedział Luke z wrogością w głosie a ja aż się zdziwiłam, że to jest jego mama. Kobieta była schludnie ubrana, cała na biało, a kok który miała zrobiony był tak ciasny, że zastanawiałam się jak ją głowa nie boli.

- No to skoro żyjesz, wracasz ze mną - kobieta złapała go za rękę, ale Luke ją wyrwał.

- Nigdzie nie idę - powiedział raper stając bliżej nas.

- Idziesz, zostaniesz prawnikiem i będziesz miał spokojne życie - wyrecytowała kobieta a mnie zdziwiło to, że ona już wszystko zaplanowała.

- Ale mamo czy ty nie rozumiesz, że będąc idolem jestem szczęśliwy.

- Przepraszam, że się wtrącam - powiedziałam niepewnie.

- A kim ty jesteś? - zapytała mama Luke'a a w jej oczach mogłam zobaczyć lekką pogardę.

- Ola, przyjaciółka Luke'a. Ja nie chcę pani pouczać, ale - przeciągnęłam ostatnią literkę i kontynuowałam: - wydaje mi się, że powinna pani zaakceptować wybór własnego syna. Po pierwsze chłopak jest dorosły a po drugie ma wielki talent do tańca oraz rapu.

- Ale przez to nie będzie miał spokojnego życia po tym jak zakończy karierę - powiedziała kobieta jakby to było coś złego.

- Każde z nas tego nie będzie miało, ale wiedzieliśmy na co się piszemy. A po za tym tworzenie i występowanie na scenie sprawia nam przyjemność. A teraz przepraszamy, ale śpieszymy się na koncert - powiedziałam i złapałam Luke'a za nagdarstek. Odwróciliśmy się i chcieliśmy wsiadać do vana, ale zatrzymał nas głos matki Luke'a:

- Jak tam teraz wsiądziesz to możesz się nie pokazywać w domu.

- Nie powinna pani tak mówić - powiedziałam wcześniej odwracając się w stronę rodzicielki Luke'a. Kobieta już nic nie powiedziała tylko się odwróciła i poszła. Zobaczyłam na twarzy Luke'a ból, więc usiadłam obok niego i go przytuliłam. Całą drogę na stadion spędziliśmy w ciszy. Będąc na miejscu wysiedliśmy z vana i weszliśmy na obiekt sportowy. Zostaliśmy zaprowadzeni na scenę gdzie zaczęły się ćwiczenia. Nasz repertuar trochę się zmienił, bo doszły jeszcze piosenki z poprzednich albumów. Po 4 godzinach ćwiczeń poszliśmy do szatni, w której było pełno owoców, na które od razu się rzuciliśmy co wywołało śmiech pozostałych. Wzięłam kamerę i zaczęłam nagrywać pozostałych. Kiedy wybiła godzina 15 stylistki podały nam stroje. Przebrałam się w taki

i po wyjściu 'porwały' mnie makijażystki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

i po wyjściu 'porwały' mnie makijażystki. Zrobiły mi mocnawy makijaż oraz dwa francuzy. Gotowa podeszłam do stołu i zaczęłam jeść mango, którego było najwięcej oraz popijałam je mlekiem bananowym, które nauczył mnie pić Kook. Siedzieliśmy w szatni, nagrywaliśmy to co robimy i czekaliśmy na to aż będziemy mogli wejść na scenę. Po jakiejś półtorej godziny przyszedł mężczyzna:

- Black Angels za 15 minut zaczyna się koncert.

Przytaknęliśmy skinieniem głowy i po założeniu słuchawek poszliśmy za scenę. Dostaliśmy mikrofony i rozmawiając czekaliśmy na możliwość wejścia. Kiedy w końcu się to stało ustawiliśmy się w pozycji wyjściowej i kiedy usłyszeliśmy muzykę, zaczęliśmy tańczyć. Po trzech układach przerwaliśmy, przedstawiliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać. Skończywszy zatańczyliśmy jeszcze do dwóch piosenek i zeszliśmy z podwyższenia aby się przebrać. Dostałam kolejny strój

i usiadłam na krześle a wokół mnie zaczęły chodzić makijażystki, które poprawiły mi tapetę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

i usiadłam na krześle a wokół mnie zaczęły chodzić makijażystki, które poprawiły mi tapetę. Siedząc tak podszedł do mnie Luke.

- Wybacz nie potrzebnie wczoraj na ciebie na skoczyłem.

- Miałeś prawo się zdenerwować, a my powinniśmy powiedzieć ci, że dzwoniliśmy do twojej mamy, ale nie mogliśmy, bo byłeś taki szczęśliwy, że nie chcieliśmy ci psuć nastroju - popatrzyłam się na niego i uśmiechnęłam się przepraszająco.

- No chodź - chłopak rozłożył ręce a ja wstałam z krzesełka i przytuliłam się do chłopaka.

- Zgoda? - zapytałam w tors chłopaka.

- Zgoda.

- Jak się już pogodziliście to chodźcie, bo zaraz kolejna część występu - zauważył Somin stojący w drzwiach.

- Już idziemy - powiedziałam i po założeniu słuchawek wyszliśmy z szatni. Zabraliśmy mikrofony i weszliśmy na scenę zaczynając drugą część koncertu. Chodzenia po podwyższeniu nie było końca. Cały występ trwał do 22. Wróciliśmy do szatni, przebraliśmy się i zaczęliśmy wychodzić.

- Jest ciepło, więc może przejdziemy się? - zaproponował Jisok.

- Jak chcecie to idźcie - powiedział niewzruszony menadżer a mnie zatkało.

- Serio puszczasz nas wolno? - zapytał James z niedowierzaniem w głosie.

- Jasne, jest z wami Luke, więc co wam mogłoby się stać - stwierdził Fei-shien wzruszając ramionami i uśmiechając się.

- No to idziemy - wykrzyczałam i zaczęłam kierować się przed siebie.

- Hotel jest w drugą stronę - powiedział Luke. Usłyszałam śmiech za sobą i zawróciłam.

- Przecież wiedziałam - powiedziałam przechodząc obok chłopaków.

- No to idziemy - powiedział Luke a Fei-shien wsiadł razem ze staff'em do vana i odjechał a my zaczęliśmy kierować się w stronę naszego miejsca zamieszkania. Po drodze kupiliśmy sobie mrożone kawy. W dobrych humorach wróciliśmy do hotelu i skierowaliśmy się do naszych pokoi. Zapukałam do drzwi, prowadzących do pokoju mojego i Kooka, które zostały po chwili otworzone przez chłopaka. 

- Czemu tak późno? - zapytał Kook przytulając mnie.

- Szliśmy na nogach. Masz jakieś mleko bananowe? - zapytałam z nadzieją w głosie.

- Ja bym nie miał? - chłopak podszedł do lodówki i wyjąc dwie buteleczki. Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy pić. Położyliśmy się spać dopiero po 2 w nocy. Cały ten czas spędziliśmy na rozmowach. Zasnęłam wtulona w chłopaka słuchając jego miarowego oddechu oraz uspokajającego bicia serca.

KOREKTA 25.07.20

Idolka   <ZAKOŃCZONE>Where stories live. Discover now