126

586 32 1
                                    

Skończyliśmy promocję w Ameryce Północnej i właśnie lecimy do Brazylii. Samolot zaczął podchodzić do lądowania. Znaleźliśmy nasze bagaże oraz transportery z psami zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia. Tak samo jak w USA razem z Kookiem i Milky'm szliśmy z psiakami do hotelu. Tym razem miałam pokój z Kookiem. Kiedy doszliśmy do hotelu, weszliśmy na odpowiednie piętro a później do naszego pokoju. Udało nam się odłożyć jedynie walizki, bo ktoś zaczął pukać do drzwi. Tym kimś był Suga.

- Co chciałeś Lil meow meow? - zapytałam gdyż uwielbiam mówić tak na cukra.

- Idziemy na kosza, idziecie z nami? - zapytał Suga opierając się o framugę.

- Jak bym mogła nie iść. Dajcie mi chwilkę, przebiorę się i przychodzimy - powiedziałam, uśmiechnęłam się do rapera i zamknęłam drzwi. Z walizki wybrałam taki strój

i poszłam do łazienki aby się przebrać

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

i poszłam do łazienki aby się przebrać. Zmieniłam ubrania i wyszłam z pomieszczenia zastając przed naszym pokojem wszystkich.

- To co idziemy? - zapytałam zamykając drzwi.

- Oczywiście - Suga powiedziawszy to rzucił do mnie piłkę, którą od razu złapałam. Śmiejąc się wyszliśmy z hotelu i zaczęliśmy szukać najbliższego boiska, które było jakieś 20 minut drogi od miejsca gdzie się zatrzymaliśmy. Weszliśmy na boisko i od razu zaczęliśmy grać. W pewnym momencie podeszła do nas grupka chłopaków na oko mogli mieć po 19 lat.

- To nasze miejsce - w głosie chłopaka dało się wyczuć wrogość. Somin wyszedł przed nas wszystkich a jego wzrost lekko speszył nieznajomego.

- Nigdzie nie jest napisane, że to wasze miejsce, więc przebywamy tu na legalu - So wzruszył ramionami co lekko zdenerwowało miejscowego. Chłopaki zaczęli o czymś gadać po portugalsku i po jakiś 10 minutach znowu odezwał się ich 'lider'.

- Idźcie stąd dopóki grzecznie prosimy - powiedział przywódca a ja wywróciłam oczami.

- Jakoś nie słyszałam tego 'grzecznego poproszenia' - powiedziałam wychodząc przed chłopaków a tamci kiedy mnie zobaczyli zaczęli się śmiać.

- Ty krasnalu się nie odzywaj - powiedział lider i przez te słowa chłopaki musieli mi pomóc w przytrzymaniu Kooka aby ten mu nie przywalił. Podeszłam do niego i zadarłam głowę aby spojrzeć mu w twarz.

- To co powiesz na to abyśmy zagrali o to boisko? - zapytałam unosząc jedną brew i uśmiechnęłam się półgębkiem.

- Czyli chcesz przegrać? Nie dzięki, nie zadowala mnie wygrana z kimś gorszym ode mnie - powiedział śmiejąc się sarkastycznie.

- Czyli po prostu tchórzysz? - zapytałam z przekrzywioną głową, podniesioną brwią i skrzyżowanymi rękami, co lekko sprowokowało chłopaka.

- Dobra, jeden na jeden. Gramy na całe boisko do 24 punktów - powiedział lider a ja skinęłam głową, oddałam okulary Jisokowi i uśmiechnięta poszłam na środek boiska a pozostali usiedli na prowizorycznych trybunach. Dostałam piłkę, bo zaczynałam i po chwili miałam już 3 punkty, bo dzięki mojemu wzrostu prześlizgnęłam się pomiędzy jego podniesionymi rękami. Nasze małe zawody trwały już jakieś 40 minut i był remis, czyli 22 do 22. Miałam piłkę i kiedy miałam już rzucać Brazylijczyk brutalnie wyrwał mi ją. Wykorzystał to, że leżałam na ziemi i pobiegł do mojego kosza zdobywając ostatni punkt. Wszyscy oprócz przydupasów tego oszusta podbiegli do mnie.

- Nic ci nie jest? - zapytał przejęty Kook.

- Wszystko dobrze - powiedziałam podnosząc się i poszłam po piłkę. - Gratuluję wygranej.

Uśmiechnęłam się i odeszłam w stronę chłopaków. 

- To co może coś zjemy? - zaproponowałam uśmiechając się.

- Chętnie, bo zgłodniałem od tego stresu - powiedział Jisok wieszając się na moich ramionach.

- Jakiego stresu? - zapytałam zdziwiona patrząc się na brata.

- No jak grałaś z tym idiotą - odpowiedział starszy. Wzruszyłam jedynie ramionami i się uśmiechnęłam. Podeszłam do Kooka i skoczyłam na jego plecy.

- Patatajaj do restauracji - powiedziałam głosem dziecka a chłopak zaczął biec a ja wraz z resztą się śmialiśmy. Po chwili byliśmy już w jakiejś restauracji. Zjadłszy obiad poszliśmy na spacer. Oczywiście psiaki były z nami. Do hotelu wróciliśmy dopiero o 19 i każdy z nas był nieźle padnięci. Razem z Kookiem weszliśmy do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko.

- Patrz co mam - chłopak podniósł ręce a w nich trzymał mleko bananowe.

- Mogę jedno? - zapytałam patrząc się na niego oczami kota ze Shreka.

- Jasne, gdybym nie chciał ci dać to bym nie pokazywał tego - powiedział Kook wzruszając ramionami.

- Czyli wypiłbyś to sam?

- Oczywiście - powiedziawszy to wyszczerzył się. Uśmiechnięta pokiwałam głową i wzięłam jedną buteleczkę. Pijąc mleko usiadłam na łóżku opierając się plecami o wezgłowie. Kooki usiadł obok mnie i objął ramieniem. Włączyliśmy telewizor zaczynając oglądać jakiś film. Szybko nam się on znudził więc komentowaliśmy wszystkie sceny śmiejąc się. Poszliśmy spać dopiero o 23, bo jutro mój zespół ma koncert a bts fanmeeting. 

KOREKTA 25.07.20

Idolka   <ZAKOŃCZONE>Where stories live. Discover now