94

741 33 2
                                    

Ahh.. Weekend jak cudownie to brzmi a było by jeszcze lepiej gdybym nie musiała wstawać o 5. Niechętnie podniosłam się z łóżka a już wokół mnie zaczął skakać Milky. Próbując go nie nadepnąć podeszłam do szafy aby wybrać jakieś ubrania. Padło na dresowe spodnie oraz koszulkę Kooka i z wybranym kompletem poszłam do łazienki. Wykonałam poranną rutynę i przebrana wyszłam do pokoju a później zeszłam na dół gdzie zastałam wszystkie trzy psiaki. Zabrałam ich miski, wsypałam do nich karmę, którą lekko rozmoczyłam wodą oraz dałam im owoce. Postawiłam metalowe naczynia na podłodze i dopiero jak od nich odeszłam psiaki zaczęły jeść. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i kiedy skończyłam jeść poszłam do przedpokoju, założyłam trampki i po przyjściu psów wyszłam z nimi na spacer do lasu. Jak zazwyczaj bywa Coco zmęczyła się już po jakiejś godzinie biegania więc przyszła do mnie i wzięłam ją na ręce. Po kolejnej godzinie wróciliśmy do dormu. W salonie zastałam kółko wzajemnej adoracji złożone ze wszystkich chłopaków nawet menadżerowie byli. Podeszłam bliżej nich.

- Co się stało?

Podskoczyli jak opażony. Wszyscy bez wyjątku. W tym momencie zauważyłam, że Nam trzyma mój telefon co nie może oznaczać nic dobrego a w rękach Daiki'ego był kalendarz zespołu, który był przedarty na pół.

- Powiedzcie co się tu stało? - zapytałam najspokojniej jak się dało, aby nie pomyśleli, że jestem zła.

- No bo chcieliśmy zobaczyć jakie wydarzenia mamy niedługo, ale nie mogliśmy się dogadać, który to zrobi i stało się to - odpowiedział Daiki i w jego oczach pojawiły się łzy. Podeszłam do niego i go przytuliłam.

- Ej nie płacz to tylko zeszyt przecież mogę to wszystko napisać od nowa. I trzeba było mówić to też bym wam takie zrobiła z rozpisanymi waszymi dniami - powiedziałam, lekko głaszcząc go po włosach.

- Serio?

- Tak - uśmiechnęłam się do chłopaka i wytarłam spływającą po jego twarzy łzę. - A o co chodzi z moim telefonem w rękach Nama?

- Zaczął ci dzwonić telefon to iż byłem jedyny na górze wziąłem go i zacząłem zbiegać po schodach, żeby dać o chłopakom, bo dzwonił twój wujek. No i go upuściłem, spadł ze wszystkich schodów i szybka się stukła.

- A myślałam, że nic się z nim nie stanie to nie zakładałam szkła hartowanego, no ale jak już się stało to nic na to nie poradzę - stwierdziłam, wypuszczając z dźwiękiem powietrze.

- Nie jesteś zła? - zapytał Somin.

- Jakoś nie specjalnie - uśmiechnięta wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni. - To co chcecie na śniadanie?

- Zrób co chcesz - odpowiedział Mark, na co skinęłam głową.

Postanowiłam zrobić im naleśniki. Słyszałam jak chłopaki zaczęli rozmawiać.

- Zniosła to nad wyraz spokojnie - odezwał się Jisok.

- Pewno jeszcze się na nas odegra - stwierdził Bambam, co mnie lekko zdziwiło.

Nawet nie myślałam o żadnej zemście więc czemu tak uważają. Słuchając ich rozmowy zaczęłam smażyć. Kiedy skończyłam nałożyłam każdemu porcję i zaczęłam zanosić talerze na stół. Odłożywszy ostatni zawołałam chłopaków i poszłam do pokoju. Postanowiłam pojechać na zakupy po zeszyty więc przebrałam się w żółtą, za dużą bluzę oraz jasne jeansy ze sporymi dziurami na kolanach. Założywszy jeszcze traper zabrałam jeszcze torebkę, do której włożyłam portfel oraz rozwalony telefon i zeszłam na dół.

- Jedzie któryś ode mnie na zakupy po zeszyty? - zapytałam, stając przed chłopakami.

Ji oraz So się zgłosili. Pobiegli się przebrać i już po chwili stali obok mnie. Po drodze do wyjścia zabrałam kluczyki od samochodu i po wyjściu z dormu wsiedliśmy do pojazdu. Odpaliłam silnik i pojechaliśmy do sklepu papierniczego. Chłopaki wybrali zeszyty dla nich a ja wybrałam dla zespołu. Po zapłaceniu wróciliśmy do samochodu.

Idolka   <ZAKOŃCZONE>Where stories live. Discover now