$My Lord$

2.3K 186 172
                                    

Kim trzepocze rzęsami, przyglądając się mężczyźnie, który stoi bardzo blisko niego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kim trzepocze rzęsami, przyglądając się mężczyźnie, który stoi bardzo blisko niego. Słowa proste i zrozumiałe bardzo solidnie dotarły do jego głowy, aczkolwiek czuł, że mieszkanie z Manderą nie jest dobrym pomysłem, tym bardziej znając jego niestosowne podejście do niego. Zwilża językiem wargi i stara się niesłyszalnie nabrać powietrza, gdyż intensywna woń wprawia go w niewytłumaczalne osłupienie. 
— Więc to ty jesteś właścicielem.. — szepcze, gdy węglowe tęczówki próbują przeniknąć przez jego duszę, a jego policzek wrze gorącem przy jego dotyku.

— Widzę, że zaczynasz już pojmować. To dobrze dla ciebie, kruszynko — mówi z chytrym uśmiechem, a Taehyung wzdycha i odsuwa jego dłoń ze swojego policzka.

— Nie nazywaj mnie kruszynką — mówi, a jego brwi marszczą się w zdenerwowaniu.

— Czy to nie słodkie zdrobnienie? — unosi brew. — Jesteś słodki — puszcza mu oczko, a Kim dębieje w niedowierzaniu.

— Jeśli ktoś czegoś nie chce, to ty rozumiesz wtedy inaczej? — pyta niemiło, a ciemnowłosy przykłada palec do swojego podbródka z namysłem.

— Um.. Raczej tak, a dokładnie, to kurwa tak — odpowiada z uśmiechem, gdy jasnowłosy pokręca głową, patrząc na niego jak na idiotę. 

— Świetnie trafiłem... — mruczy pod nosem, żałując swojej decyzji o przeniesieniu się do tego domu. Tęsknił za Manderą, jednak nie na tyle, by żyć z nim pod jednym dachem. Życie w jednym hotelu było trudne, zważając na jego wrogów, a co mogło dziać się dopiero w jego posiadłości. — Co się właściwie stało, że przyjechałeś do Korei? — pyta go, gdy opuszcza swobodnie ręce, oczekując na odpowiedź Mandery, który mruży swoje oczy.

— Tęskniłem za krajem, a fakt, że żyje tutaj sam, zmusił mnie do szukania...

— Dziwek? — wchodzi mu w zdanie.

— Wow, nie znamy się tak długo, a już się na mnie poznałeś — śmieje się, gdy Kimowi w ogóle nie jest do śmiechu. — No proszę cię.. — patrzy na niego z rozbawieniem. — Masz siebie za dziwkę? — pyta go.

— Nic z tych rzeczy, ale z tobą to jest różnie. Obawiam się, co mogło przyjść głupiego do tej twojej aroganckiej głowy — wyznaje wprost, a Jeon słucha go, będąc naprawdę zaintrygowanym pyskatym agentem.

— Sprostujmy to. Szukałem kogoś do wynajęcia części domu, bo samemu żyć jest trochę nudno — oznajmia, po czym kieruje się w stronę salonu, a zaintrygowany Kim kroczy za nim.

— Podobno cenisz sobie prywatność, więc nie powinna ci szkodzić samotność — zauważył.

— Widzę, że uważnie słuchałeś mojego przyjaciela — śmieje się pod nosem, gdzie siada wygodnie na kanapie, a Kim stoi spogląda na niego podejrzliwie. — Podobno pierwszą część wprowadzenia zaliczyłeś u niego, co mnie oczywiście nie dziwi, jednak... — zatrzymuje się i zatrzymuje swoje oczy na zmieszanym agencie.

Criminal Moon| J.Jk. × K.Th.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz