$Removal of the mask$

1.2K 116 34
                                    

~Witam ^^

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.

~Witam ^^

Kryminalista patrzy z uwagą na chłopaka w masce, który oznajmia mu swoje całkowite zniewolenie. Podniecony zbliża się do stołu, na którym siedzi kotek z rozchylonymi nogami. Wchodzi między nie, ujmując dłońmi uda. — Czyli jesteś moim prezentem... Zniewolonym prezentem — mówi z głęboką chrypką, która wywołuje przyjemne dreszcze u agenta.

— W takie dni, nawet taki napaleniec zasługuje na prezent — mówi, gdzie jego dłonie suną się po umięśnionych ramionach Mandery. Wpatrują się w siebie, gdzie niespokojny kryminalista przełyka powoli ślinę, czując, jak napięta staje się atmosfera, w której pragnie wykorzystać swój prezent. Zakłada dłoń na talię agenta, gdzie przybliża swoje usta do jego rozkosznych warg.

— W takim razie ten napaleniec weźmie cię na całego — szepcze w usta agenta, który wstrzymuje oddech z naciskiem palców mężczyzny na jego udzie. Kryminalista ujmuje palcami jego podbródek, gdzie atakuje wargami jego usta, w które subtelnie wsuwa język. Mięsień mężczyzny penetruje jego jamę, starając się nadążyć nad impulsywnością Jeona. Pochłaniają się pocałunkiem, w którym nie braknie pieszczot. Kim nabiera wyraźnie oddechu, gdy kryminalista unosi go, podtrzymując dłonie na jego pośladkach, które osłania kombinezon. Niechętnie odrywa się od ust agenta, któremu patrzy dziko w oczy. — Wiem koteczku, że wybrałeś ten pokój, ale skoro to ja mogę zdecydować, czego chcę, to wybieram pokój numer dwa — oznajmia, a agent w masce zagryza się na dolnej wardze, gdy nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek kryminalista tam go zabrał. Właściwie nie za bardzo pamięta, co znajduje się w pokoju numer dwa.

— Ty decydujesz, panie — mówi.

— Pokaże ci, jak wygląda prawdziwe zniewolenie, które preferuje, a nie zawsze stosuję — uśmiecha się, niczym diabeł, a agent czuje się niepewny przez jego słowa.

— Nigdy mnie nie zabrałeś do tego pokoju — zauważa.

— Nie bez powodu. Grzeczni i zaciekli agenci nie preferują takiego zniewolenia, które będzie cię tam czekało — oznajmia, kierując się z agentem do pokoju numer dwa. Taehyung trzyma oparte dłonie na ramionach mężczyzny, gdzie po wejściu do pomieszczenia unosi wzrok na sufit, w którym znajdują się łańcuchy, liny i różne rekwizyty, których nie zna. Czuje niepokój, obawiając się tego, co szykuje kryminalista. Jungkook opuszcza jego ciało na podłogę, a agent rozgląda się po wnętrzu, mogąc ujrzeć wiele brutalnych metalowych rekwizytów.

— To przypomina jakąś rzeź — mówi, jak czuje.

— Powiedzmy, że ta rzeź da ci wiele rozkoszy. Tylko musisz wyrzec się własnej woli i całkiem mi się poddać. Teraz jesteś całkowicie zniewolony, koteczku — mówi, gdzie przygotowuje wszystko, co zamierza dziś użyć. Agent przygląda się, jak mężczyzna rozkłada czarną matę do skrępowania, by zaraz ze sufitu opuścić łańcuchy. Kim przełyka niespokojnie ślinę, pragnąc wyzbyć się wątpliwości co do zaoferowanego prezentu. Rozchyla szerzej oczy, widząc metalową klatkę oraz przymocowaną do niej maszynę. — Chodź, kruszynko — wyciąga swą dłoń, a agent niepewnie się do niego zbliża. Zatrzymuje się przed mężczyzną, który zsuwa z jego głowy perukę, a następnie instynktownie odwraca go do siebie tyłem. — Wypnij się dla pana — mówi, a chłopak oddycha szybko, wykonując polecenie, gdy kryminalista kuca przed nim. — Mam nadzieję, że nie obrazisz się za zniszczenie twojego seksownego ubranka — mówi, a Kim może wyczuć, że w tej chwili uśmiecha się bestialsko. Podtrzymuje dłonie na kolanach, gdzie wstrzymuje oddech, gdy Jeon rwie lateks na jego tyłku. Zaciska powieki, czując zimne dłonie, pieszczące jego tyły, do których wsuwa wilgotny język.

Criminal Moon| J.Jk. × K.Th.Onde histórias criam vida. Descubra agora