$Father and son$

1K 118 47
                                    

~Witam^^ Rozpoczynamy tygodniowy maraton z CM ^^

Flashback

Mija kilka tygodni, od kiedy Jungkook znajduje się w Meksyku. Wstępując do życia Pedro Jose Mandery, zdążył poznać członków jego la familia. Każdy z nich okazuje szacunek mężczyźnie, który prowadzi ich w trudnym biznesie. Jungkook przez ten cały czas, bacznie obserwuje działania nieznajomego, całkowicie milcząc i udając, że niczego nie rozumie. Żałosna jest w tej chwili próba przeżycia, w tych trudnych czasach i jego przejściach w Korei. Nienawiść jednak nie opuszcza chłopaka, który całym sercem pragnie ujrzeć własnego wroga martwego. Wie, że nie jest w stanie z nim wygrać, gdyż słabym jest wyrzutkiem społeczeństwa, jednak czy pragnienie mordu nie jest również motywacją do początku zupełnie nowej egzystencji?

Obecnie z gangiem Mandery znajduje się w Acapulco, niegdyś pięknym turystycznym wybrzeżem meksykańskim, który jest równie zrujnowany, co jego życie. Siedzi na wierzchu klifu, spoglądając na wnoszące się fale. W powietrzu czuć zapach morza, które kojarzy się mu z wolnością, równowagą, a także nieprzewidywalnością. Podoba mu się to, przez co delikatnie unosi kącik ust. Z drugiej strony w głębi Acapulco, czuje zapach mordu, a to powoduje, że spragniony, oblizuje spierzchnięte wargi. To również mu się podoba. Chaotycznie rozważa to, czego pragnie i czym powinien się kierować. Jednak pewności co do pomocy Pedro Jose Mandery nie ma, dlatego wie, że ufać może tylko sobie i ciemnej stronie, która znajduje się w głębi jego duszy.

Słyszy kroki, przez co podnosi się na równe nogi i zwraca ku człowiekowi, który daje mu schronienie. — Widzę, że jesteś bardzo czujny — zauważa, zbliżając się do nieufnego chłopca, którego mrok w oczach przekazuje mu, jak wiele musiał przez ostatni czas wycierpieć. — Jesteś z nami od kilku tygodni, a wciąż nie dałeś się poznać. Wiem, że nie jesteśmy godni twojego zaufania, tym bardziej że jesteś dzieckiem, które dopiero, co uwolniło się z niewoli — dodaje, zatrzymując się przed chłopakiem.

— Nie ufam ci — mówi wprost.

— Ach tak? — unosi brew. — To, komu ufasz, dzieciaku?

— Tylko sobie i jemu — odpowiada, a brwi mężczyzny marszczą się w niezrozumieniu, próbując zrozumieć to, co przekazuje nastolatek.

— Jemu? Czyli komu? — pyta, próbując zrozumieć, kim jest druga osoba, której w pełni ufa chłopak.

— Mężczyźnie, który jest lepszą wersją mnie, silniejszą, bez emocjonalną, potężną, władczą... — mówi, patrząc beznamiętnie w oczy mężczyzny, który przełyka niespokojnie ślinę, pierwszy raz, słysząc o czymś takim. — Nie mniej takiej miny. Wkrótce poznasz tę wersję mnie, gdy tylko stanie się doskonała, by wrócić po zemstę — dodaje, uśmiechając się złowrogo. Jednak Pedro Jose widzi zupełnie innego dzieciaka, który wygląda, jak chłopak z targu, ale słowami, mimiką i tonem wcale go nie przypomina.

— Rozumiem, że chcesz stworzyć własną maskę przywódcy...

— Przywódcy prawdziwej sprawiedliwości — oznajmia.

— Dlaczego przez ten cały czas nic nie mówisz? A teraz nagle decydujesz się zdradzić mi, jakie są twoje plany? — unosi w zaciekawieniu brew, a młody Jeon opuszcza głowę, wbijając wzrok we własne obuwie.

— Bo ja tylko obserwowałem...

— Mnie?

— Dokładnie. Obserwowałem cię, zastanawiając się, czy jesteś godzien, nazywać się ojcem, którym się utytułowałeś — mówi wprost.

— Rozumiem twoje działanie. Jestem naprawdę pod wrażeniem, że takie dziecko jest tak dobrym obserwatorem. Co więc wywnioskowałeś ze swojej obserwacji? — pyta.

Criminal Moon| J.Jk. × K.Th.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz