$Crazy criminal$

1K 119 47
                                    

~Witam. Dodaję dziś rozdział ^^ Jutro również się pojawi :D

Przepełniony goryczą chłopak, przemieszcza się po Acapulco motorem, kierując się do miejsca, w którym wie, że spotka ludzi południowych wilków, a przynajmniej spróbuje pokrzyżować ich plany. Jego poczucie zemsty wzrasta coraz bardziej, gdy po raz kolejny utracił bliską mu osobę. Zatrzymuje pojazd niedaleko zakazanej plaży, z której sam został cztery lata temu zabrany. Uzbrojony, z maską, skrywającą jego tożsamość, udaje się pewnymi krokami w stronę targu, który pomimo późnej godziny jest otwarty wraz z przerażonymi dzieciakami.

Nikt szczególnie nie zwraca uwagi na jego osobę, dopóki nie dostrzegają podejrzanej maski na jego twarzy. Jeon zatrzymuje się stoiskiem handlarzy, gdzie zerka na siedzące na uboczu dzieciaki, które nie widzą, gdzie właściwie się znajdują. Boli go fakt, że nic się nie zmienia. Dokładnie nie wie, gdzie znajdują się osoby odpowiedzialne za śmierć Pedro Jose, jednak handlarze są jedynymi z nich, więc stają się jego pierwszym celownikiem.

— Kim jesteś?! — pyta handlarz, który dostrzega szaleńczy uśmiech zamaskowanego. — To jakaś zabawa w królika Baksa? — dopytuje.

— Chciałbyś — prycha, widocznie rozbawiony.

— A może szukasz króliczka? — unosi brew, zerkając kątem oka na przerażone dzieci, a Jungkook wypuszcza ze świstem powietrze, widząc, że nie ma sensu rozmawiać z ludźmi ich pokroju, przez co wyciąga z kieszeni broń, wymierzając nią w gangsterów, którzy unoszą obronnie dłonie.

— Niech zacznie się przedstawienie — oznajmia zadowolony.

— Niech wszyscy się podniosą ręce i odłożą broń! — wszyscy słyszą krzyk, przez zmieszany kryminalista przenosi wzrok na znajomego agenta, przez którego z nerwów drży mu warga.

— A ten tu czego?! — szepcze zdenerwowany.

— Już! — dodaje, kierując w handlarzy i zamaskowanego broń. Gangsterzy, trzymają uniesione dłonie, gdy Jeon w ogóle nie zamierza opuszczać broni. — Ty z króliczą maską, zdejmij maskę i odłóż broń — wydaje rozkaz, przez który kryminalista zaczyna się głośno śmiać, zwracając uwagę zebranych. — Co cię tak śmieszy?!

— Ty — odpowiada prześmiewczo. — Bo mi rozkazujesz.

— Brzmisz znajomo... — mruży w zastanowieniu oczy, a gangsterzy wymieniają się spojrzeniami, dając sobie do zrozumienia, że posiadają dzięki dwójce szansę na ucieczkę.

— Bingo! — wysila się na niemiły uśmiech. — Nie wpieprzaj się, a cię oszczędzę.

— Wszystko, co robię, jest dla życia mojego syna — tłumaczy, patrząc ze wściekłością na zamaskowanego.

— Właściwie jestem tu też, aby go uratować, jak i resztę dzieciaków. Nie wina twojego dzieciaka, że ma ojca skurwysyna. W końcu ojców się nie wybiera — wzrusza ramionami, a rozwścieczony agent syczy, gdzie przenosi wzrok na stoisko, które opustoszało.

— Gdzie oni są?!

— Nie trzeba było prowadzić bezsensownej rozmowy, to by nie uciekli — zauważa, gdzie idzie w stronę mężczyzny, którego mija. — Widać, że w waszej Korei niczego was pożytecznego nie uczą... smutna prawda — dodaje, podchodząc do motoru, na którym zasiada, gdy mężczyzna za nim podąża.

— Ty jesteś tym dzieciakiem — mówi, dobrze rozpoznając motor.

— Czy to jest teraz ważne? — unosi brew.

— Nie, ale jadę z tobą — odpowiada, zasiadając za Jeonem, który spina się, posiadając za sobą starszego.

— Nie potrzebuję kuli u nogi. Złaź albo...

Criminal Moon| J.Jk. × K.Th.Where stories live. Discover now