11. Obudź się!

3.9K 182 24
                                    

Weszłam do domu i rozejrzałam się w poszukiwaniu domowników.

- Ciociu?! Kale?!

- Jesteś już? - usłyszałam mojego brata, który wycierał ścierką talerz. -Ciocia już wyjechała. Nie zdążyła się pożegnać, ale kazała cię uściskać.

No tak, zapomniałam, że miała wyjechać w tym tygodniu.

- Chciałaś coś?

- Tak - uśmiechnęłam się. - Braciszku, mam prośbę.

- Dla Ciebie wszystko.

- Muszę jechać na zakupy. Potrzebuje nowych rzeczy na wycieczkę.

- Jaką wycieczkę? - zdziwił się.

OCZAMI JUSTINA

- Mamo już jestem! - krzyknąłem wchodząc do domu.

- Justin! - ujrzałem Jasmine, która podbiegła do mnie.

- Hej mała - uśmiechnąłem się biorąc czterolatkę na ręce. - Gdzie mama?

- Mama źle się czuje. Leży i nic nie mówi.

- Może śpi? - poczochrałem dziewczynkę po włosach.

- Budziłam ją, ale nie słucha - Jasmine zmarszczyła czoło.

- Jak to? - zdziwiłem się.

Siostrzyczka wzruszyła ramionami. Posadziłem małą na krześle i poszedłem do sypialni mamy.

- Mamo? - zwróciłem się do rodzicielki. - Śpisz?

Podszedłem do łóżka i delikatnie poruszyłem mamą za ramię.

Nie budziła się.

- Mamo! - krzyknąłem, kiedy w ogóle nie reagowała. - Mamo!

Przyłożyłem dwa palce do nadgarstka a potem do szyi mamy.
Kiedy nie wyczułem pulsu moje serce przyspieszyło. NIE! To niemożliwe!

- Mamo! - potrząsałem nią. -Mamo, obudź się! - Łzy napłynęły mi do oczu. Pierwszy raz od dłuższego czasu szczerze płakałem.

- Justin? Co się stało? - Jasmine weszła do pokoju.

- Nic kochanie, wyjdź.

- Justin, czemu krzyczałeś?

- Kochanie, później ci wyjaśnię.

Chociaż wątpię żeby zrozumiała. Tak nagle jej mama odeszła? Do mnie to nie dociera.

- Justin, co jest mamie?

- Nic, Jasmine wyjdź.

-.Ale...

- Jasmine wyjdź z pokoju! - krzyknąłem.

Zobaczyłem tylko łzy w oczach czterolatki i uciekła do swojego pokoju.

Cholera.

Złapałem się za głowę i klęknąłem przy mamie. Rozejrzałem się po łóżku. Jest. Opakowanie po tabletkach. Puste.

- Mamo... Dlaczego? - złapałem ją za rękę i płakałem. - Nie dam sobie rady sam...

Wytarłem oczy rękawem i podniosłem się z podłogi. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po policję. Nie było sensu dzwonić już po karetkę, bo nic się nie da zrobić.

- Halo, nazywam się Justin Bieber. Tak. Moja mama... - głos mi się zaczął łamać, kiedy czułem kolejne łzy w oczach. - Ona popełniła samobójstwo... Nie żyje... - zacząłem płakać jak dziecko. - Tak... Nie wiem... Dziękuję...

Rozłączyłem się i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Przechodząc koło pokoju siostry, usłyszałem jej cichy płacz.

- Jasmine - zapukałem. - Mogę wejść?

Uchyliłem drzwi i wszedłem do środka.

- Skarbie nie chciałem na ciebie krzyczeć. Prze... - zamknąłem na chwilę oczy. - Nie gniewaj się.

- Justin, co się stało mamusi?

- Kochanie, mama... Mama poszła do aniołków wiesz? - przytuliłem Jasmine i płakałem w jej malutkie ramię. - Mama sama chciała być aniołkiem i pozwolili jej do siebie dołączyć.

Dziewczynka nie rozumiała. Nie płakała, bo nie wiedziała co się stało z mamą.

- Jasmine - szepnąłem. - Nie będziemy tutaj dziś spać dobrze?

- A gdzie? - spytała.

- Nie wiem. Coś wymyślę. Weź swoje zabawki, ale nie wszystkie. Ja wezmę ubranka ok?

- Dobrze. Justin?

- Hmm?

- Płaczesz, bo mama będzie aniołkiem?

- Tak...

- Mama będzie w niebie. Będzie na nas patrzeć z góry. Spokojnie.

- Wiem skarbie. Zaraz tu będą panowie z policji i zabiorą mamę do nieba. Nie wolno ci na to patrzeć, rozumiesz?

Dziewczynka kiwnęła głową a ja ją przytuliłem.

Tylko teraz do kogo pójdę?
Kumple z klasy odpadają. Ktoś musi się zająć małą.
Na tę chwilę przychodzi mi na myśl tylko jedna osoba...

OCZAMI DOVE

- Nie - Kale skrzyżował ręce na piersi. - Nie jedziesz.

- Co? Dlaczego?

- Jeszcze się pytasz? Dziewczyno, pomyśl. A co jak w nocy dostaniesz ataku paniki tak jak raz, kiedy nocowałaś u koleżanki? Mnie tam nie będzie.

- Kale, błagam... Będę do ciebie dzwonić?

- Myślisz, że ja nie mam co robić?

Zaniemówiłam.

- Dove, nie to miałem na myśli.

- Nie, rozumiem - szepnęłam.

- Nie. Po prostu chciałbym być przy tobie. Boję się co się stanie.

- Kale, to dla mnie bardzo ważne.

- Martwię się po prostu, rozumiesz?

- Wiem. Ale błagam pozwól mi.

- Dove...

Przytulił mnie.

- Dobrze.

- Naprawdę? Dziękuję - pocałowałam go w policzek.

- Pamiętaj, że będziesz mogła do mnie dzwonić zawsze gdy będziesz się w nocy bała. I dam ci pieniądze. Muszę jechać zaraz do pracy.

- Dziękuję, jesteś najlepszy.

- Wiem - westchnął. - Muszę lecieć mała.

- Idź - uściskałam brata jeszcze raz i pozwoliłam mu iść do pracy. - Kiedy będziesz?

- Jutro popołudniu, bo zostaję na pierwszą zmianę.

- Tak długo? - jęknęłam. - A w nocy?

- Możesz dzwonić.

- Dziękuję. Kocham cię.

- Ja ciebie bardziej.

Kiedy wyszedł, poszłam przed telewizor. Obejrzałam jakiś serial i powoli zasypiałam, jednak obudził mnie dzwonek do drzwi. Kiedy otworzyłam drzwi stanęłam w szoku.

- Justin? - Chłopak stał z małą dziewczynką na rękach i plecakiem na plecach. Miał spuchnięte od płaczu oczy.

- Mogę wejść?

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now