Weszłam do domu i rozejrzałam się w poszukiwaniu domowników.
- Ciociu?! Kale?!
- Jesteś już? - usłyszałam mojego brata, który wycierał ścierką talerz. -Ciocia już wyjechała. Nie zdążyła się pożegnać, ale kazała cię uściskać.
No tak, zapomniałam, że miała wyjechać w tym tygodniu.
- Chciałaś coś?
- Tak - uśmiechnęłam się. - Braciszku, mam prośbę.
- Dla Ciebie wszystko.
- Muszę jechać na zakupy. Potrzebuje nowych rzeczy na wycieczkę.
- Jaką wycieczkę? - zdziwił się.
OCZAMI JUSTINA
- Mamo już jestem! - krzyknąłem wchodząc do domu.
- Justin! - ujrzałem Jasmine, która podbiegła do mnie.
- Hej mała - uśmiechnąłem się biorąc czterolatkę na ręce. - Gdzie mama?
- Mama źle się czuje. Leży i nic nie mówi.
- Może śpi? - poczochrałem dziewczynkę po włosach.
- Budziłam ją, ale nie słucha - Jasmine zmarszczyła czoło.
- Jak to? - zdziwiłem się.
Siostrzyczka wzruszyła ramionami. Posadziłem małą na krześle i poszedłem do sypialni mamy.
- Mamo? - zwróciłem się do rodzicielki. - Śpisz?
Podszedłem do łóżka i delikatnie poruszyłem mamą za ramię.
Nie budziła się.
- Mamo! - krzyknąłem, kiedy w ogóle nie reagowała. - Mamo!
Przyłożyłem dwa palce do nadgarstka a potem do szyi mamy.
Kiedy nie wyczułem pulsu moje serce przyspieszyło. NIE! To niemożliwe!- Mamo! - potrząsałem nią. -Mamo, obudź się! - Łzy napłynęły mi do oczu. Pierwszy raz od dłuższego czasu szczerze płakałem.
- Justin? Co się stało? - Jasmine weszła do pokoju.
- Nic kochanie, wyjdź.
- Justin, czemu krzyczałeś?
- Kochanie, później ci wyjaśnię.
Chociaż wątpię żeby zrozumiała. Tak nagle jej mama odeszła? Do mnie to nie dociera.
- Justin, co jest mamie?
- Nic, Jasmine wyjdź.
-.Ale...
- Jasmine wyjdź z pokoju! - krzyknąłem.
Zobaczyłem tylko łzy w oczach czterolatki i uciekła do swojego pokoju.
Cholera.
Złapałem się za głowę i klęknąłem przy mamie. Rozejrzałem się po łóżku. Jest. Opakowanie po tabletkach. Puste.
- Mamo... Dlaczego? - złapałem ją za rękę i płakałem. - Nie dam sobie rady sam...
Wytarłem oczy rękawem i podniosłem się z podłogi. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po policję. Nie było sensu dzwonić już po karetkę, bo nic się nie da zrobić.
- Halo, nazywam się Justin Bieber. Tak. Moja mama... - głos mi się zaczął łamać, kiedy czułem kolejne łzy w oczach. - Ona popełniła samobójstwo... Nie żyje... - zacząłem płakać jak dziecko. - Tak... Nie wiem... Dziękuję...
Rozłączyłem się i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Przechodząc koło pokoju siostry, usłyszałem jej cichy płacz.
- Jasmine - zapukałem. - Mogę wejść?
Uchyliłem drzwi i wszedłem do środka.
- Skarbie nie chciałem na ciebie krzyczeć. Prze... - zamknąłem na chwilę oczy. - Nie gniewaj się.
- Justin, co się stało mamusi?
- Kochanie, mama... Mama poszła do aniołków wiesz? - przytuliłem Jasmine i płakałem w jej malutkie ramię. - Mama sama chciała być aniołkiem i pozwolili jej do siebie dołączyć.
Dziewczynka nie rozumiała. Nie płakała, bo nie wiedziała co się stało z mamą.
- Jasmine - szepnąłem. - Nie będziemy tutaj dziś spać dobrze?
- A gdzie? - spytała.
- Nie wiem. Coś wymyślę. Weź swoje zabawki, ale nie wszystkie. Ja wezmę ubranka ok?
- Dobrze. Justin?
- Hmm?
- Płaczesz, bo mama będzie aniołkiem?
- Tak...
- Mama będzie w niebie. Będzie na nas patrzeć z góry. Spokojnie.
- Wiem skarbie. Zaraz tu będą panowie z policji i zabiorą mamę do nieba. Nie wolno ci na to patrzeć, rozumiesz?
Dziewczynka kiwnęła głową a ja ją przytuliłem.
Tylko teraz do kogo pójdę?
Kumple z klasy odpadają. Ktoś musi się zająć małą.
Na tę chwilę przychodzi mi na myśl tylko jedna osoba...OCZAMI DOVE
- Nie - Kale skrzyżował ręce na piersi. - Nie jedziesz.
- Co? Dlaczego?
- Jeszcze się pytasz? Dziewczyno, pomyśl. A co jak w nocy dostaniesz ataku paniki tak jak raz, kiedy nocowałaś u koleżanki? Mnie tam nie będzie.
- Kale, błagam... Będę do ciebie dzwonić?
- Myślisz, że ja nie mam co robić?
Zaniemówiłam.
- Dove, nie to miałem na myśli.
- Nie, rozumiem - szepnęłam.
- Nie. Po prostu chciałbym być przy tobie. Boję się co się stanie.
- Kale, to dla mnie bardzo ważne.
- Martwię się po prostu, rozumiesz?
- Wiem. Ale błagam pozwól mi.
- Dove...
Przytulił mnie.
- Dobrze.
- Naprawdę? Dziękuję - pocałowałam go w policzek.
- Pamiętaj, że będziesz mogła do mnie dzwonić zawsze gdy będziesz się w nocy bała. I dam ci pieniądze. Muszę jechać zaraz do pracy.
- Dziękuję, jesteś najlepszy.
- Wiem - westchnął. - Muszę lecieć mała.
- Idź - uściskałam brata jeszcze raz i pozwoliłam mu iść do pracy. - Kiedy będziesz?
- Jutro popołudniu, bo zostaję na pierwszą zmianę.
- Tak długo? - jęknęłam. - A w nocy?
- Możesz dzwonić.
- Dziękuję. Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej.
Kiedy wyszedł, poszłam przed telewizor. Obejrzałam jakiś serial i powoli zasypiałam, jednak obudził mnie dzwonek do drzwi. Kiedy otworzyłam drzwi stanęłam w szoku.
- Justin? - Chłopak stał z małą dziewczynką na rękach i plecakiem na plecach. Miał spuchnięte od płaczu oczy.
- Mogę wejść?
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...