2~18.Pragnę Cię

2.1K 107 44
                                    

Od razu odwzajemniłem pocałunek, a Dove przeniosła dłonie na mój kark. Położyłem jej dłonie na pośladkach i lekko je ścisnąłem. Zaatakowałem brutalnie jej usta, zmuszając ją by dała mi dostęp do jej języka. Dove popchnęła mnie na kanapę i usiadła mi na udach nie przestając całować.

- Cholera... - mruknąłem, kiedy zaczęła przygryzać moją szyję.

Myśl, że te wszystkie rzeczy robiła z Nickiem była bolesna, ale w tej chwili miałem to gdzieś. Musnąłem ją ustami i całe moje ciało zamieniło się w gorący, gwałtowny i niemożliwy do zatrzymania strumień. Pocałowałem ją mocniej i wsunąłem ramię pod jej bok przyciągając jeszcze bliżej siebie.
Przesunęła rękami po mojej klatce piersiowej, a ja napiąłem mięśnie próbując zapanować nad wstrząsającym moje ciało drżeniem. Położyła mi ręce na plecach i mocno się do mnie przytuliła i oboje zatraciliśmy się w rozkoszy pocałunku. Pocałowałem ją delikatnie w ucho, a potem znacznie bardziej zdecydowanie w szyję. Powróciłem do całowania jej warg, kiedy dziewczyna chwyciła za końcówki mojego T -shirtu.

Szybko go ze mnie ściągnęła i zaczęła błądzić dłońmi po moim torsie. Spojrzałem jej w oczy i zawahałem się przy zdjęciu jej koszulki. Byłem podniecony, moje serce biło szybko i czekałem na jej pozwolenie.

- Zrób to - szepnęła.

- Jesteś pewna? A Nick?

- Jestem - pokiwała głową.

- Będziesz tego żałować, nie chcę żebyś później...

Dziewczyna jęknęła z irytacją i sama powoli, patrząc mi w oczy, zdjęła z siebie koszulkę i została w samym koronkowym topie.

- Kochaj się ze mną Justin. Pragnę cię. - szepnęła, przygryzając moją wargę.

Warknąłem gardłowo i obróciłem ją na łóżko i zawisłem nad nią skanując ją wzrokiem.

- Jesteś taka piękna... - powiedziałem przy jej szyi.

Pocałowałem ją w szyję i zrobiłem malinkę.

- Jesteś moja. Tylko moja - warknąłem. - Nie oddam cię nikomu.

- Juss... - jęknęła, kiedy zacząłem jej robić kolejny czerwonawy znak na delikatnej skórze.

- Powiedz, że jesteś moja - otarłem się o nią swoją twardością.

- Nie mogę... - szepnęła. - Proszę, zrób to...

- Powiedz - objąłem jej piersi dłońmi.

- Justin... - zajęczała w moje ucho. -Jestem twoja.

Uśmiechnąłem się i sięgnąłem do gumki jej koronkowych i niezwykle prześwitujących fig.

***

Kiedy rano się obudziłem dziewczyny już obok nie było.

Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym co się wczoraj działo. Kochaliśmy się... A ona tego chciała. Kurewsko tego pragnęła.
P

odniosłem się i skierowałem do łazienki. Już wczoraj przyszykowałem ubrania, więc mogłem spokojnie wziąć prysznic i się ubrać nie wchodząc do pokoju, gdzie z Nickiem spała Dove. Wziąłem kąpiel i stanąłem przed lustrem. Na mojej szyi widniały trzy malinki, które zeszłej nocy zrobiła mi brunetka.

Uśmiechnąłem się i szybko ubrałem. I w chwili kiedy wychodziłem z łazienki usłyszałem krzyki dochodzące z góry.

Szybko pobiegłem do pokoju skąd dochodziły wrzaski i stanąłem w drzwiach. Nick krzyczał i unosił rękę na płaczącą Dove, a dziewczyna płakała skulona w kącie.

- Co ty robisz? Zostaw ją! - stanąłem przed chłopakiem i zasłoniłem Dove swoim ciałem.

- To z tobą ta szmata mnie zdradziła! - wskazał na mnie palcem.

- O czym ty mówisz? - udałem, że nie wiem o co chodzi.

- Widziałem jej szyję. A w nocy nie było jej w pokoju. Musiała iść do ciebie! - wrzasnął.

- Przepraszam! - zapłakała dziewczyna. - Nick, błagam...

- Zamknij się! A ciebie... - zwrócił się do mnie. - Zabiję! Nie możesz zrozumieć, że ona już z tobą nie będzie, to zaciągasz ją do łóżka!

- Uspokój się - powiedziałem, ale natychmiast dostałem z pięści w szczękę.

Dove krzyknęła, kiedy Nick się na mnie rzucił. Nie chciałem się bronić, bo byłem winny, ale nie potrafiłem leżeć bez ruchu kiedy mnie okładał pięściami.

Oddałem mu i zaczęliśmy się szarpać.

- Przestańcie! - Dove próbowała nas rozdzielić. - Justin... Nick!

Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy dysząc ciężko, otarłem usta z krwi.

- Wybieraj - powiedział do niej.

- Co?

- Wybieraj. On albo ja. Albo wracasz ze mną do domu, albo zabierasz rzeczy i zostajesz tutaj z nim.

- Nick... Oczywiście, że wracam, kocham ciebie - szepnęła ze łzami w oczach.

- Czekam w samochodzie. Później porozmawiamy - wyszedł rzucając mi ostatnie spojrzenie.

- Dove, nie rób tego. Zostań ze mną, błagam.

- Nie Justin... To co wczoraj się stało... To był błąd. Ogromny błąd. Przepraszam. Lepiej będzie jak nie będziemy się już więcej widywać.

- Nie możesz. Rozumiesz? Kurwa to nic dla ciebie nie znaczyło? -uderzyłem ręką o lampę przewracając ją.

Dove podskoczyła ze strachu.

- Żegnaj Justin - szepnęła, ocierając łzę i wyszła.

Z całej siły uderzyłem w szafę i krzyknąłem z frustracją.

Nie pozwolę ci odejść Dove. Nie z tym chujem.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ