44. Kocham cię

3K 152 19
                                    

- Kocham cię Dove...

- Co? - spytałam niedowierzając.

- To co słyszysz. Chciałem ci to powiedzieć wcześniej, ale się bałem. Kocham cię.

- Boże, Justin...

- Wiem. Ale musisz to wiedzieć. Kocham cię i nie wiem co robić, bo nigdy nie kochałem. Chcę być z tobą. Ale się boję. Boję się, że cię zranie, że się nie nadaję.

- Justin, nie wiem co powiedzieć.

- Nie musisz od razu się we mnie zakochiwać. Ale zrób coś dla mnie i zerwij z Bruno.

- Ja też się w tobie zakochałam Justin -widziałam jak się uśmiecha. - Ale nie mogę ci obiecać, że go zostawię. Zakochałam się w tobie, ale kocham jego - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Jesteś taka ślepa - jęknął ze złością.

Usiadł na łóżku i posadził mnie sobie na kolanach.

- Kocham cię... - wyszeptał.

- Już to...

- Kocham cię. Jesteś dla mnie wszystkim i uwielbiam ci to mówić. Chcę żebyś to pamiętała. Jesteś jedyną dziewczyną, której to powiedziałem.

- A Jasmine? - zaśmiałam się.

- Ona to inna kategoria - odpowiedział mi ze śmiechem. - Boże, jaką ulga. Tyle czekałem żeby ci to powiedzieć. Kocham cię.

- Justin, ja nie wiem co mam robić.

- Kochasz jego, wiem - posmutniał. -Rozumiem. Ale ja nie jestem ci obojętny, prawda? Sama powiedziałaś, że się we mnie zakochałaś.

- Nie, nie jesteś mi obojętny - przyznałam. - Ale to nie fair w stosunku do Bruno.

- Ja pierdolę, przestań już z tym Bruno! On cię nie kocha! - krzyknął zniecierpliwiony.

- Przestań tak mówić!

- To przejrzyj na oczy! On cię oszukuje! - chwycił moje dłonie i przyciągnął mnie do siebie. - Przejrzyj na oczy. On jest zwykłym frajerem.

Westchnął i przytulił mnie .

- Nie złość się na mnie - szepnął.

-.Nie jestem na ciebie zła Justin - wtuliłam się w jego tors.

- Ale jesteś malutka - zaśmiał się wyśmiewając mój wzrost.

Co prawda to prawda. Sięgam mu do szyi.

- Ej, nie śmiej się ze mnie - zrobiłam obrażoną minę.

- Oj no dobrze. Nie będę się już dziś śmiał - połaskotał mnie na co od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech.

-.Tylko dzisiaj? - prychnęłam.

- Tak - potwierdził. - Oj no, już daj spokój - westchnął. - Dove... Śliczna, nie złość się na mnie.

W tamtej chwili wybuchnęłam śmiechem.

- Ale śmieszne - Justinowi natychmiast ulżyło. - Mogę cię pocałować? - spytał.

Kiwnęłam głową zatracając się w pocałunku chłopaka.

***

- Tak, Kale, wszystko u mnie w porządku - powiedziałam do telefonu, jednocześnie odganiając Justina, który za wszelką cenę, próbował jak to on określił ,,pouczyć się anatomii''. - Tak, jestem zdrowa - odepchnęłam szatyna, który jęknął ze zniecierpliwieniem.

- Tak... - słuchałam przez chwilę mojego brata.

Justin korzystając z tego, że nie ruszam się z miejsca, uklęknął przede mną, podwinął mi lekko bluzkę i pocałował w brzuch.

Spojrzałam na niego ze złością, ale on się tylko zaśmiał i znów złożył na moim brzuchu pocałunek. Trzymał ręce nisko na moich plecach i składał ścieżkę pocałunków, jednocześnie patrząc na mnie jak reaguję.

- Kale, muszę kończyć - powiedziałam, po raz kolejny czując na sobie jego ciepłe i miękkie wargi. - Ja też cię kocham.

- Możesz przestać? - spytałam rozłączając się.

- Nie - połaskotał mnie na co na moich ustach zagościł śmiech. - Widzę, że ci się podoba...

Podwinął bluzkę wyżej zerknął na mnie szukając zgody. Kiwnęłam głową i poczułam jego usta tuż pod moimi piersiami. Kiedy jego ręka powędrowała do zapięcia mojego stanika, zapaliła mi się w głowie lampka.

- Nie - pokręciłam głową.

- No weź... Tylko popatrzę...

- Justin, nie...

- No proszę...

- Nie, nie chcę.

- Nic ci nie zrobię - zrobił proszącą minę.

-.Nie, bo jeszcze ci stanie i się nie będziesz mógł powstrzymać - Wiem, że potrafi być niewyżyty.

- Już za późno, śliczna - spojrzałam na jego krocze. - Jestem cholernie twardy i to twoja wina...

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now