- Kocham cię Dove...
- Co? - spytałam niedowierzając.
- To co słyszysz. Chciałem ci to powiedzieć wcześniej, ale się bałem. Kocham cię.
- Boże, Justin...
- Wiem. Ale musisz to wiedzieć. Kocham cię i nie wiem co robić, bo nigdy nie kochałem. Chcę być z tobą. Ale się boję. Boję się, że cię zranie, że się nie nadaję.
- Justin, nie wiem co powiedzieć.
- Nie musisz od razu się we mnie zakochiwać. Ale zrób coś dla mnie i zerwij z Bruno.
- Ja też się w tobie zakochałam Justin -widziałam jak się uśmiecha. - Ale nie mogę ci obiecać, że go zostawię. Zakochałam się w tobie, ale kocham jego - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jesteś taka ślepa - jęknął ze złością.
Usiadł na łóżku i posadził mnie sobie na kolanach.
- Kocham cię... - wyszeptał.
- Już to...
- Kocham cię. Jesteś dla mnie wszystkim i uwielbiam ci to mówić. Chcę żebyś to pamiętała. Jesteś jedyną dziewczyną, której to powiedziałem.
- A Jasmine? - zaśmiałam się.
- Ona to inna kategoria - odpowiedział mi ze śmiechem. - Boże, jaką ulga. Tyle czekałem żeby ci to powiedzieć. Kocham cię.
- Justin, ja nie wiem co mam robić.
- Kochasz jego, wiem - posmutniał. -Rozumiem. Ale ja nie jestem ci obojętny, prawda? Sama powiedziałaś, że się we mnie zakochałaś.
- Nie, nie jesteś mi obojętny - przyznałam. - Ale to nie fair w stosunku do Bruno.
- Ja pierdolę, przestań już z tym Bruno! On cię nie kocha! - krzyknął zniecierpliwiony.
- Przestań tak mówić!
- To przejrzyj na oczy! On cię oszukuje! - chwycił moje dłonie i przyciągnął mnie do siebie. - Przejrzyj na oczy. On jest zwykłym frajerem.
Westchnął i przytulił mnie .
- Nie złość się na mnie - szepnął.
-.Nie jestem na ciebie zła Justin - wtuliłam się w jego tors.
- Ale jesteś malutka - zaśmiał się wyśmiewając mój wzrost.
Co prawda to prawda. Sięgam mu do szyi.
- Ej, nie śmiej się ze mnie - zrobiłam obrażoną minę.
- Oj no dobrze. Nie będę się już dziś śmiał - połaskotał mnie na co od razu na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-.Tylko dzisiaj? - prychnęłam.
- Tak - potwierdził. - Oj no, już daj spokój - westchnął. - Dove... Śliczna, nie złość się na mnie.
W tamtej chwili wybuchnęłam śmiechem.
- Ale śmieszne - Justinowi natychmiast ulżyło. - Mogę cię pocałować? - spytał.
Kiwnęłam głową zatracając się w pocałunku chłopaka.
***
- Tak, Kale, wszystko u mnie w porządku - powiedziałam do telefonu, jednocześnie odganiając Justina, który za wszelką cenę, próbował jak to on określił ,,pouczyć się anatomii''. - Tak, jestem zdrowa - odepchnęłam szatyna, który jęknął ze zniecierpliwieniem.
- Tak... - słuchałam przez chwilę mojego brata.
Justin korzystając z tego, że nie ruszam się z miejsca, uklęknął przede mną, podwinął mi lekko bluzkę i pocałował w brzuch.
Spojrzałam na niego ze złością, ale on się tylko zaśmiał i znów złożył na moim brzuchu pocałunek. Trzymał ręce nisko na moich plecach i składał ścieżkę pocałunków, jednocześnie patrząc na mnie jak reaguję.
- Kale, muszę kończyć - powiedziałam, po raz kolejny czując na sobie jego ciepłe i miękkie wargi. - Ja też cię kocham.
- Możesz przestać? - spytałam rozłączając się.
- Nie - połaskotał mnie na co na moich ustach zagościł śmiech. - Widzę, że ci się podoba...
Podwinął bluzkę wyżej zerknął na mnie szukając zgody. Kiwnęłam głową i poczułam jego usta tuż pod moimi piersiami. Kiedy jego ręka powędrowała do zapięcia mojego stanika, zapaliła mi się w głowie lampka.
- Nie - pokręciłam głową.
- No weź... Tylko popatrzę...
- Justin, nie...
- No proszę...
- Nie, nie chcę.
- Nic ci nie zrobię - zrobił proszącą minę.
-.Nie, bo jeszcze ci stanie i się nie będziesz mógł powstrzymać - Wiem, że potrafi być niewyżyty.
- Już za późno, śliczna - spojrzałam na jego krocze. - Jestem cholernie twardy i to twoja wina...
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...