Obudził mnie pocałunek w policzek. Zdziwiona otworzyłam oczy i pierwszy widok jaki zobaczyłam to był Justin.
- Nie chciałem cię obudzić - powiedział cicho.
- Za późno - wzruszyłam ramieniem, ziewając.
- Chciałem cię przeprosić.
Podniosłam się i siadłam obok niego.
- To ja powinnam przeprosić ciebie. Rozumiem. Zasłużyłam. Nie powinnam Cię prowokować.
- O czym ty mówisz?
- To moja wina. Swoim zachowaniem pokazywałam ci, że chcę to zrobić.
- Nie, nie... To nie jest twoja wina -chwycił mnie za ramiona. - Cholera, nie wolno ci się obwiniać za to co robię. Wiem, że się pocięłaś. Powinienem pamiętać, że...
Bez słowa wtuliłam się w jego klatkę piersiową a on objął mnie szczelnie ramionami.
- Kocham cię Dove - wyszeptał mi we włosy.
- Ja ciebie też, Juss - odpowiedziałam.
- Pamiętaj, że to nie twoja wina, dobrze? Zabraniam ci tak myśleć. Wszystko to przez to, że jestem idiotą. - pouczył mnie, gładząc ręką po plecach.
- Nie chcę się kłócić. Nie teraz kiedy ma być dobrze.
- Ja też nie.
***
- Co robisz? - zapytał Justin, siadając na łóżku, po czym oparł się plecami o ścianę.
- Szukam kolczyka - powiedziałam, zaglądając pod szafkę.
- Tego? - pokazał mi przedmiot leżący na jego dłoni.
- Tak... - ulżyło mi.
Weszłam na łóżko i sięgnęłam po moją własność, ale Justin podniósł wysoko rękę uniemożliwiając mi to.
- Oddaj - poprosiłam, ale od razu pokręcił głową i zrobił z ust dziubek prosząc o całusa.
Spełniłam jego prośbę, ale natychmiast mnie pociągnął do siebie tak, że siedziałam oparta plecami o jego tors, między jego nogami.
- Justin, oddaj...
- Nie - wyszeptał, sunąc nosem po mojej szyi. - Schowałem go gdzieś i musisz go wyciągnąć.
- Co, gdzie?
- Zgadnij... - szepnął mi do ucha przygryzając go.
- W porządku, znajdę inne - chciałam wstać, ale silne ramiona podtrzymały mnie w talii.
- Trzymaj - położył mi na dłoni zaginiony kolczyk. - Ale nie obraziłbym się gdybyś mi...
- Przestań - zarumieniłam się.
- To byłoby bardzo przyjemne...
- Jay!
- Oj, no już... - jego dłonie gładziły mój brzuch. - Idziesz ze mną dzisiaj na dyskotekę?
- Nie - pokręciłam głową.
- Dlaczego? - zdziwił się. - Jutro już wracamy. Zabaw się.
- Po ostatniej imprezie nie mam ochoty - powiedziałam, próbując wstać mimo wciąż trzymających mnie rąk.
- No proszę...
- Ja nas spakuję, a ty się wyszalej. Naprawdę idź sam.
- Ale...
Zamknęłam mu usta pocałunkiem na co zamruczał z aprobatą. Popchnął mnie na łóżko i wciąż całując, jedną ręką przytrzymał mi nadgarstki nad głową. Drugą ręką podwinął mi bluzkę i pocałował mój rozgrzany brzuch.
- Juss...
- Shh...
Jego wargi i język idealnie ze sobą współgrały, tworząc mokrą ścieżkę na mojej skórze.
Kiedy jego usta zeszły na moje podbrzusze jęknęłam cicho na co się uśmiechnął. Drugą, wolną ręką poprawił sobie spodnie w kroku, próbując pozbyć się niewygodnego ucisku. Oplotłam go nogami w biodrach i on zadowolony przeniósł ręce na moje plecy i wpił się w moje usta. Docisnął biodra do moich i jęknął niekontrolowanie. Znów przeniósł się pocałunkami na mój brzuch i ciężko oddychając zaczął poruszać biodrami.
Jedną ręką zaczął mi rozpinać spodnie a ja natychmiast zareagowałam sprzeciwem.
- Wystarczy... - wydyszałam a on opadł zrezygnowany obok mnie
- Poniosło mnie.
- Trochę.
- Cholera, ale mnie napaliłaś.
Ukryłam twarz w dłoniach i zaśmiałam się.
- Jesteś coraz bardziej odważna.
- Przestań...
- To dobrze. Ufasz mi.
- Ufam ci. I tego się boję.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...