56. Ufasz mi.

2.9K 140 14
                                    

Obudził mnie pocałunek w policzek. Zdziwiona otworzyłam oczy i pierwszy widok jaki zobaczyłam to był Justin.

- Nie chciałem cię obudzić - powiedział cicho.

- Za późno - wzruszyłam ramieniem, ziewając.

- Chciałem cię przeprosić.

Podniosłam się i siadłam obok niego.

- To ja powinnam przeprosić ciebie. Rozumiem. Zasłużyłam. Nie powinnam Cię prowokować.

- O czym ty mówisz?

- To moja wina. Swoim zachowaniem pokazywałam ci, że chcę to zrobić.

- Nie, nie... To nie jest twoja wina -chwycił mnie za ramiona. - Cholera, nie wolno ci się obwiniać za to co robię. Wiem, że się pocięłaś. Powinienem pamiętać, że...

Bez słowa wtuliłam się w jego klatkę piersiową a on objął mnie szczelnie ramionami.

- Kocham cię Dove - wyszeptał mi we włosy.

- Ja ciebie też, Juss - odpowiedziałam.

- Pamiętaj, że to nie twoja wina, dobrze? Zabraniam ci tak myśleć. Wszystko to przez to, że jestem idiotą. - pouczył mnie, gładząc ręką po plecach.

- Nie chcę się kłócić. Nie teraz kiedy ma być dobrze.

- Ja też nie.

***

- Co robisz? - zapytał Justin, siadając na łóżku, po czym oparł się plecami o ścianę.

- Szukam kolczyka - powiedziałam, zaglądając pod szafkę.

- Tego? - pokazał mi przedmiot leżący na jego dłoni.

- Tak... - ulżyło mi.

Weszłam na łóżko i sięgnęłam po moją własność, ale Justin podniósł wysoko rękę uniemożliwiając mi to.

- Oddaj - poprosiłam, ale od razu pokręcił głową i zrobił z ust dziubek prosząc o całusa.

Spełniłam jego prośbę, ale natychmiast mnie pociągnął do siebie tak, że siedziałam oparta plecami o jego tors, między jego nogami.

- Justin, oddaj...

- Nie - wyszeptał, sunąc nosem po mojej szyi. - Schowałem go gdzieś i musisz go wyciągnąć.

- Co, gdzie?

- Zgadnij... - szepnął mi do ucha przygryzając go.

- W porządku, znajdę inne - chciałam wstać, ale silne ramiona podtrzymały mnie w talii.

- Trzymaj - położył mi na dłoni zaginiony kolczyk. - Ale nie obraziłbym się gdybyś mi...

- Przestań - zarumieniłam się.

- To byłoby bardzo przyjemne...

- Jay!

- Oj, no już... - jego dłonie gładziły mój brzuch. - Idziesz ze mną dzisiaj na dyskotekę?

- Nie - pokręciłam głową.

- Dlaczego? - zdziwił się. - Jutro już wracamy. Zabaw się.

- Po ostatniej imprezie nie mam ochoty - powiedziałam, próbując wstać mimo wciąż trzymających mnie rąk.

- No proszę...

- Ja nas spakuję, a ty się wyszalej. Naprawdę idź sam.

- Ale...

Zamknęłam mu usta pocałunkiem na co zamruczał z aprobatą. Popchnął mnie na łóżko i wciąż całując, jedną ręką przytrzymał mi nadgarstki nad głową. Drugą ręką podwinął mi bluzkę i pocałował mój rozgrzany brzuch.


- Juss...

- Shh...

Jego wargi i język idealnie ze sobą współgrały, tworząc mokrą ścieżkę na mojej skórze.

Kiedy jego usta zeszły na moje podbrzusze jęknęłam cicho na co się uśmiechnął. Drugą, wolną ręką poprawił sobie spodnie w kroku, próbując pozbyć się niewygodnego ucisku. Oplotłam go nogami w biodrach i on zadowolony przeniósł ręce na moje plecy i wpił się w moje usta. Docisnął biodra do moich i jęknął niekontrolowanie. Znów przeniósł się pocałunkami na mój brzuch i ciężko oddychając zaczął poruszać biodrami.


Jedną ręką zaczął mi rozpinać spodnie a ja natychmiast zareagowałam sprzeciwem.

- Wystarczy... - wydyszałam a on opadł zrezygnowany obok mnie

- Poniosło mnie.

- Trochę.

- Cholera, ale mnie napaliłaś.

Ukryłam twarz w dłoniach i zaśmiałam się.

- Jesteś coraz bardziej odważna.

- Przestań...

- To dobrze. Ufasz mi.

- Ufam ci. I tego się boję.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now