2~11. Jakieś propozycje?

2.1K 92 25
                                    

OCZAMI DOVE

Co tu się w ogóle stało? Justin mi mówi, że mnie kocha? Nie może mnie kochać, bo to wszystko utrudnia. Nie może znów pojawiać się w moim życiu. Nie może...

Weszłam domu i spojrzałam na siedzącego na kanapie Nicka.

- Przepraszam - powiedział. - Ja nie chciałem cię skrzywdzić. Zdenerwowałem się i... Kochanie... Przepraszam - pokręcił głową.

- Nie zrobiłam nic złego.

- Wiem.

- A ty mnie zaatakowałeś. Prawie mnie uderzyłeś!

- Przepraszam! - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie gwałtownie przytulił. - Błagam cię, wybacz mi.

- Nigdy więcej tego nie rób - poprosiłam. - Cokolwiek się stanie.

- Obiecuję kochanie.

Westchnęłam i wtuliłam się w niego.

- Kochasz go?

- Znowu zaczynasz - odsunęłam się od niego. - Mówiłam już, że już nie. Dlaczego nie możesz zrozumieć, że Justin to przeszłość?

- Bo widzę, jak na niego reagujesz? Uśmiechasz się, rumienisz... A po za tym... Tak sobie myślałem... Czy Nathan to jego dziecko?

- Naprawdę już go nie kocham. I... Tak. Nate to jego syn - powiedziałam. - Powinnam ci to powiedzieć wcześniej, ale nie chciałam do tego wracać. Nie wiedziałam, że on tu przyjedzie.

- On wie?

- Nie. I się nie dowie. To ty jesteś jego ojcem.

Przytulił mnie i pocałował w czoło.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też. Nie chcę się kłócić.

- Nie będziemy. Obiecuję.

Wieczorem

- Położę Nate'a i możemy iść spać.

- Może jakoś inaczej spędzimy tę noc? - zapytał, przygryzając płatek mojego ucha. - Dawno tego nie robiliśmy.

- Chętnie... Ale mam okres.

Nick jęknął wkurzony i pocałował mnie delikatnie w usta.

- Ok. W porządku. Ja go położę.

Szybko się poszłam wykąpać i przebrałam się w piżamę. Kiedy wyszłam, Nick już spał. Położyłam się obok niego i nakryłam kołdrą.
Kiedy już miałam usnąć usłyszałam dźwięk SMS-a. Sięgnęłam po telefon i zmrużyłam oczy, kiedy wyświetlacz mnie oślepił.

Justin
Śpisz?

Przygryzłam wargę i odpisałam.

Ja
Nie. Czemu?

Natychmiast otrzymałam odpowiedź.

Justin
Możesz przyjść do parku?

Ja
Teraz? Po co?

Justin
Tak. Proszę. Chcę się z Tobą zobaczyć.

Ja
Justin, jest prawie północ. Nie mogę wyjść.

Justin
Błagam. Na chwilę.

Ja
Ale Nick koło mnie śpi. Zorientuje się, że mnie nie ma.

Justin
Nie zorientuje się. Błagam. Odwiozę Cię potem.

Westchnęłam i spojrzałam na śpiącego Nicka. Ostrożnie się podniosłam i szybko się przebrałam.

Ja
Ok. Będę za piętnaście minut.

Justin
Dziękuję

Zerknęłam na Nate'a i zabrałam bluzę. Ubrałam ją i nałożyłam kurtkę, po czym wyszłam z domu cicho zamykając za sobą drzwi. Było nawet ciepło, a serce mi cholernie biło.

Jeszcze mogę się wrócić.

Jednak szłam dalej.

Szłam, by spotkać się z Justinem.

Kiedy doszłam do parku rozejrzałam się w około, ale nie widziałam nikogo.
Westchnęłam wkurzona, ale podskoczyłam, kiedy poczułam dłonie na biodrach i oddech na karku.

- Przyszłaś - ucieszył się.

Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Justina.

- Byłem pewien, że mnie tylko spławiasz.

- O co chodzi? Po co mnie tu ściągnąłeś?

- Chciałem się z tobą zobaczyć, spędzić z tobą czas - wzruszył ramionami.

- W nocy? - prychnęłam.

Justin zaśmiał się i podszedł do mnie.

- Spójrz w górę - polecił. - Pięknie, prawda?

Granatowe niebo było usłane gwiazdami, które migały radośnie. Rzeczywiście widok był piękny.

-.Nie wiedziałam, że noc może być taka... - zabrakło mi słów.

Justin objął mnie od tyłu w talii na co drgnęłam.

- Justin... - pokręciłam głową.

- Proszę. Chcę tylko cię przytulić, nic więcej - poprosił.

Więc stałam dalej wtulona w chłopaka, który oparł brodę o moje ramię.

- Jest cudownie, wiesz? - uśmiechnęłam się.

- Wiem - westchnął. - Idealnie.

Zdaje sobie sprawę, że nie mówił tu tylko o gwiazdach, ale nie chciałam mu dzisiaj sprawić przykrości odpychając go.

- Dove...

Odwróciłam się do niego przodem.

- Tak?

- Bardzo chcę coś zrobić, ale nie wiem czy mogę.

- Juss, ja mam chłopaka. Nie chcę ci robić nadziei, a pocałunek to nie...

- Nie chodziło mi o pocałunek, ale teraz jak tak myślę, to mogłem o to poprosić.

- Więc o co chodzi? - zarumieniłam się.

- Jasmine ma urodziny i chciała żebym cię na nie zaprosił. Jeśli chcesz to wpadnij, będzie się bardzo cieszyć.

- Jasne, bardzo chętnie.

- Może uda nam się zjeść pizzę.

Zaśmialiśmy się.

- To co chcesz robić? - spytał.

- Ale teraz?

- A na co czekać? Noc jeszcze młoda.

- Jakieś propozycje?

- Możemy pojechać na przejażdżkę moim Lamborgini, iść na spacer trzymając się za ręce, kochać się na tylnych siedzeniach w samochodzie, czy całować się pod gwiazdami, kochać się na ławce w parku, siedzieć i śmiać się z mało śmiesznych żartów, kochać się na trawie... - wymieniał, ale mu przerwałam.

- Możemy zwyczajnie posiedzieć.

- Jasne - uśmiechnął się. - Na to liczyłem.

Usiedliśmy na ławce obok siebie i czułam jak dłoń Justina lekko przez ,,przypadek'' dotyka mojej dłoni.

- Nie tęsknisz za Seattle?

- Nie. Tam było stare życie. Teraz jest nowe - powiedziałam.

- A Kale?

- Za Kalem tęsknię, ale będę go odwiedziać, czy on mnie. To nie problem.

- Bardzo za tobą tęskniłem, nadal tęsknię.

Przytuliłam go a on zadowolony odwzajemnił gest.

- Oddałbym wszystko by było tak jak dawniej - powiedział niemal niesłyszalnie.

Czemu to tak boli? Czemu znowu cierpię?

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now