OCZAMI DOVE
Co tu się w ogóle stało? Justin mi mówi, że mnie kocha? Nie może mnie kochać, bo to wszystko utrudnia. Nie może znów pojawiać się w moim życiu. Nie może...
Weszłam domu i spojrzałam na siedzącego na kanapie Nicka.
- Przepraszam - powiedział. - Ja nie chciałem cię skrzywdzić. Zdenerwowałem się i... Kochanie... Przepraszam - pokręcił głową.
- Nie zrobiłam nic złego.
- Wiem.
- A ty mnie zaatakowałeś. Prawie mnie uderzyłeś!
- Przepraszam! - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie gwałtownie przytulił. - Błagam cię, wybacz mi.
- Nigdy więcej tego nie rób - poprosiłam. - Cokolwiek się stanie.
- Obiecuję kochanie.
Westchnęłam i wtuliłam się w niego.
- Kochasz go?
- Znowu zaczynasz - odsunęłam się od niego. - Mówiłam już, że już nie. Dlaczego nie możesz zrozumieć, że Justin to przeszłość?
- Bo widzę, jak na niego reagujesz? Uśmiechasz się, rumienisz... A po za tym... Tak sobie myślałem... Czy Nathan to jego dziecko?
- Naprawdę już go nie kocham. I... Tak. Nate to jego syn - powiedziałam. - Powinnam ci to powiedzieć wcześniej, ale nie chciałam do tego wracać. Nie wiedziałam, że on tu przyjedzie.
- On wie?
- Nie. I się nie dowie. To ty jesteś jego ojcem.
Przytulił mnie i pocałował w czoło.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nie chcę się kłócić.
- Nie będziemy. Obiecuję.
Wieczorem
- Położę Nate'a i możemy iść spać.
- Może jakoś inaczej spędzimy tę noc? - zapytał, przygryzając płatek mojego ucha. - Dawno tego nie robiliśmy.
- Chętnie... Ale mam okres.
Nick jęknął wkurzony i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Ok. W porządku. Ja go położę.
Szybko się poszłam wykąpać i przebrałam się w piżamę. Kiedy wyszłam, Nick już spał. Położyłam się obok niego i nakryłam kołdrą.
Kiedy już miałam usnąć usłyszałam dźwięk SMS-a. Sięgnęłam po telefon i zmrużyłam oczy, kiedy wyświetlacz mnie oślepił.Justin
Śpisz?Przygryzłam wargę i odpisałam.
Ja
Nie. Czemu?Natychmiast otrzymałam odpowiedź.
Justin
Możesz przyjść do parku?Ja
Teraz? Po co?Justin
Tak. Proszę. Chcę się z Tobą zobaczyć.Ja
Justin, jest prawie północ. Nie mogę wyjść.Justin
Błagam. Na chwilę.Ja
Ale Nick koło mnie śpi. Zorientuje się, że mnie nie ma.Justin
Nie zorientuje się. Błagam. Odwiozę Cię potem.Westchnęłam i spojrzałam na śpiącego Nicka. Ostrożnie się podniosłam i szybko się przebrałam.
Ja
Ok. Będę za piętnaście minut.Justin
DziękujęZerknęłam na Nate'a i zabrałam bluzę. Ubrałam ją i nałożyłam kurtkę, po czym wyszłam z domu cicho zamykając za sobą drzwi. Było nawet ciepło, a serce mi cholernie biło.
Jeszcze mogę się wrócić.
Jednak szłam dalej.
Szłam, by spotkać się z Justinem.
Kiedy doszłam do parku rozejrzałam się w około, ale nie widziałam nikogo.
Westchnęłam wkurzona, ale podskoczyłam, kiedy poczułam dłonie na biodrach i oddech na karku.- Przyszłaś - ucieszył się.
Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Justina.
- Byłem pewien, że mnie tylko spławiasz.
- O co chodzi? Po co mnie tu ściągnąłeś?
- Chciałem się z tobą zobaczyć, spędzić z tobą czas - wzruszył ramionami.
- W nocy? - prychnęłam.
Justin zaśmiał się i podszedł do mnie.
- Spójrz w górę - polecił. - Pięknie, prawda?
Granatowe niebo było usłane gwiazdami, które migały radośnie. Rzeczywiście widok był piękny.
-.Nie wiedziałam, że noc może być taka... - zabrakło mi słów.
Justin objął mnie od tyłu w talii na co drgnęłam.
- Justin... - pokręciłam głową.
- Proszę. Chcę tylko cię przytulić, nic więcej - poprosił.
Więc stałam dalej wtulona w chłopaka, który oparł brodę o moje ramię.
- Jest cudownie, wiesz? - uśmiechnęłam się.
- Wiem - westchnął. - Idealnie.
Zdaje sobie sprawę, że nie mówił tu tylko o gwiazdach, ale nie chciałam mu dzisiaj sprawić przykrości odpychając go.
- Dove...
Odwróciłam się do niego przodem.
- Tak?
- Bardzo chcę coś zrobić, ale nie wiem czy mogę.
- Juss, ja mam chłopaka. Nie chcę ci robić nadziei, a pocałunek to nie...
- Nie chodziło mi o pocałunek, ale teraz jak tak myślę, to mogłem o to poprosić.
- Więc o co chodzi? - zarumieniłam się.
- Jasmine ma urodziny i chciała żebym cię na nie zaprosił. Jeśli chcesz to wpadnij, będzie się bardzo cieszyć.
- Jasne, bardzo chętnie.
- Może uda nam się zjeść pizzę.
Zaśmialiśmy się.
- To co chcesz robić? - spytał.
- Ale teraz?
- A na co czekać? Noc jeszcze młoda.
- Jakieś propozycje?
- Możemy pojechać na przejażdżkę moim Lamborgini, iść na spacer trzymając się za ręce, kochać się na tylnych siedzeniach w samochodzie, czy całować się pod gwiazdami, kochać się na ławce w parku, siedzieć i śmiać się z mało śmiesznych żartów, kochać się na trawie... - wymieniał, ale mu przerwałam.
- Możemy zwyczajnie posiedzieć.
- Jasne - uśmiechnął się. - Na to liczyłem.
Usiedliśmy na ławce obok siebie i czułam jak dłoń Justina lekko przez ,,przypadek'' dotyka mojej dłoni.
- Nie tęsknisz za Seattle?
- Nie. Tam było stare życie. Teraz jest nowe - powiedziałam.
- A Kale?
- Za Kalem tęsknię, ale będę go odwiedziać, czy on mnie. To nie problem.
- Bardzo za tobą tęskniłem, nadal tęsknię.
Przytuliłam go a on zadowolony odwzajemnił gest.
- Oddałbym wszystko by było tak jak dawniej - powiedział niemal niesłyszalnie.
Czemu to tak boli? Czemu znowu cierpię?
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...