Odwróciłem się szybko słysząc dźwięk strzału.
Dove krzyknęła cicho, zakrywając oczy dłońmi. Usiadła na podłodze, kręcąc głową.
Moja, mała Jazzy leżała w kałuży krwi na podłodze. Kałuży krwi, która z każdą sekundą powiększała się jeszcze bardziej.
- Jazzy... - szepnąłem, podbiegając do niej.
- Co się dzieje? - drzwi się otworzyły, kiedy Kale wszedł do domu. - O ja pier... - otworzył szeroko oczy.
- Kale, on ucieka!- Dove wskazała na chłopaka, który zabił moją siostrę widząc, że chciał wybiec z mieszkania, ale sięgnąłem po pistolet i w ostatniej chwili go postrzeliłem w głowę.
Chwyciłem martwe ciało dziewczynki i położyłem jej głowę na swoich kolanach.
- Jasmine... - potrząsnąłem nią. -otwórz oczy. Nie rób sobie żartów.
- Justin... - Dove cicho szepnęła.
- Jasmine przestań! - po raz kolejny chwyciłem ją za ramiona i potrząsnąłem.
- Justin, ona... - kolejna próba Dove została przeze mnie zignorowana.
- Otwieraj oczy!!!
- Stary... - poczułem rękę na ramieniu i Kale mnie odciągnął od dziewczynki. -Spójrz na nią. Ona nie żyje.
- Co? - zaśmiałem się głośno. - Ona znowu robi sobie żarty.
Dove zaczęła cicho szlochać.
- Justin...
- Puść mnie, chcę ją obudzić.
- Ona kurwa nie żyje! - krzyknął na mnie a ja pokręciłem głową. - Nie obudzi się, rozumiesz?!
- Przestań - zakryłem uszy dłońmi.
On kłamie, Jazzy nie jest martwa.
- Kale zadzwoń po policję, niech ich zabiorą - poprosiła Dove, podchodząc do mnie i pozwalając mi przytulić się do jej piersi.
- Po co? Ona tylko się drażni.
- Jay... Kula przeszła przez głowę... -zapłakała cicho. - Mózg z pewnością jest rozwalony. Ona nie żyje...
Spojrzałem na Jazzy jeszcze raz i wtedy do mnie dotarło.
- Jazzy umarła... - po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
Dove mocno mnie przytuliła i płakała razem ze mną.
Moja mała siostrzyczka jest martwa.- Niech żyje nam! Wszystkiego najlepszego kochanie! - podniosłem Jazzy i pomogłem zdmuchnąć świeczki na torcie. - Kończysz sześć lat. Jakie masz życzenie?
- Chcę żeby było jak dawniej.
- Justin - usłyszyłem.
Spojrzałem w zapłakane oczy Dove, która wciąż tuliła mnie do siebie.
- Chodźmy stąd - poprosiła.
- Nie zostawię jej - pokręciłem głową.
Zaczęła coś mówić, ale nie słyszałem żadnego dźwięku. Widziałem tylko jak porusza ustami.
- Poczytasz mi?
- Jasne - wziąłem od czterolatki książkę. - Czemu zawsze o księżniczce Amber? Masz mnóstwo innych.
- Ale lubię ją najbardziej.
Kiwnąłem głową i zacząłem czytać.
Kiedy wróciłem do żywych czułem jak Kale odciąga mnie i wyprowadza z mieszkania.
- Chcę z nią zostać. Puść -wyszarpałem rękę.
- Stary, zobacz w jakim jesteś stanie. Pojedziemy do mnie. Odpoczniesz.
- Nie chcę odpoczywać. Chcę zostać z moją siostrą!
Spojrzałem na samochód. Na tylnym siedzieniu Dove płakała, patrząc na mnie.
- Justin - usłyszałem głos chłopaka. - Wsiądź do samochodu.
- Nie - szepnąłem. - Nie zostawię jej.
- Policja niedługo będzie, zabiorą ją.
- Chcę przy niej być.
Dlaczego on nie chce mi pozwolić z nią zostać? Dlaczego nie mogę przy niej siedzieć.
- Nie powinieneś na to patrzeć -powiedział błagalnie. - Błagam cię, wsiadaj.
Pokręciłem głową, czując łzy w oczach. Poczułem dłoń na plecach i zostałem popchnięty w stronę samochodu.
***
Kilkanaście minut później, kiedy policja już zabrała ciała, Kale wsiadł do auta i ruszył w stronę jego domu.
Czułem się dziwnie, myślę, że informacja, że Jasmine nie żyje, nie do końca do mnie dotarła.- Jak się czujesz? - usłyszałem.
Wzruszyłem ramieniem i znów zająłem się obserwowaniem drogi.
- Jay, tak strasznie mi przykro - Dove położyła dłoń na mojej i splotła nasze palce.
Zamknąłem oczy i pokręciłem głową.
- Jak może ci być przykro? Czemu każdy mówi ,,przykro mi"? Czasem lepiej nic nie mówić niż pieprzyć coś takiego.
Puściłem jej rękę a ona ponownie zaczęła płakać.
- Naprawdę mi przykro. Wiem, że trudno jest pogodzić ci się z tym co się stało...
- Nie da się z tym pogodzić! Moja siostra nie żyje! A wiesz dlaczego? Bo chciałem być z tobą!
- To nie jest jej wina - wtrącił Kale.
- Masz rację, gdybym pozwolił wam być razem nic by się nie stało.
- Żałujesz tego, że jesteśmy razem? -wyszeptała.
- Przez to zginęła moja siostra! Ona nie powinna była umierać!
- Nie krzycz na nią - upomniał mnie. -Nie powinieneś jej obwiniać. Nikt nie przypuszczał, że to psychol.
- Więc to moja wina?
- Nikt nie szuka winnych! - podniósł głos. - Nie cofniemy czasu
Zamknąłem oczy. To się nie dzieje naprawdę. To pieprzony sen. Zaraz się obudzę.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...