Bruno 💜
Hej skarbie widzimy się dzisiaj? 😘Ja
Jasne. Wpadnę do Cb 😊Odłożyłam telefon i zwinęłam się w kłębek na łóżku. Strasznie mnie boli to, że Justin się mną bawi. Ja się w nim zakochałam i teraz wiem, że to był błąd.
- Hej - usłyszałam Justina, który wszedł do pokoju. - Co się stało?
- Nic - odpowiedziałam krótko.
- No przecież widzę - usiadł koło mnie i dotknął mi ramienia.
- Daj mi spokój.
- Dove, o co chodzi?
- O nic! - podniosłam się. - Idź się lizać ze swoim misiem!
- Dove no... Wiesz, że ona nic dla mnie nie znaczy.
- Właśnie widziałam - pokazałam mu zdjęcie.
-.Daj spokój... Nalegała na zdjęcie a później je sama dodała z mojego telefonu... Naprawdę jej nie kocham.
- Nie wierzę ci. Ciągle kłamiesz! Bawisz się mną znowu! Dlaczego?
- Naprawdę. Mówię prawdę - chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam. - Uwierz mi. Nie kocham jej.
Zeszłam z łóżka i minęłam Justina bez słowa.
- Co mogę zrobić, żebyś uwierzyła, że zależy mi tylko na tobie? - spytał błagalnym tonem.
- Nic. Idź do swojej dziewczyny i daj mi spokój - nagle przed oczami zobaczyłam czarne plamy i zachwiałam się na nogach.
Poczułam silne ramiona opłatające mnie w talii.
- Co się dzieje? - zapytał, wyraźnie przestraszony.
- Nic, już mi lepiej. Tylko trochę zrobiło mi się słabo.
- Jadłaś cokolwiek dzisiaj?
- Tak... - skłamałam. - Jak wyszedłeś to zrobiłam sobie śniadanie.
- Aha, z pustą lodówką? Chodź zabieram cię na obiad. Niedaleko jest pizzeria.
- Nigdzie z tobą nie idę.
- To cię zaniosę - przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść w stronę wyjścia z hotelu.
- Jesteś nienormalny! Puszczaj idioto! Jesteś chory!
- Z miłości na pewno - zaśmiał się i po chwili klepnął mnie w pośladek na co cicho pisnęłam.
Postawił mnie dopiero przed pizzerią.
- Proszę... - otworzył mi drzwi, przepuszczając mnie w nich
Usiadłam na krześle i założyłam ręce na piersi.
- Nie rób takiej miny, bo już ci tak zostanie - zaśmiał się.
- Wal się - warknęłam.
- Ale, że teraz? To trochę by było gorszące, nie sądzisz? Nie dużo ludzi widziało, żeby ktoś sobie walił przy stoliku - zakpił, a ja poczułam jak moje policzki palą się ze wstydu. -Chyba, że chcesz się walić ze mną to chodź do łazienki skarbie - uśmiechnął się chamsko.
- Justin przestań - zakryłam rumieńce włosami. - To żenujące - jęknęłam.
- Oh serio? I dlatego zrobiło ci się mokro? - pochylił się w moją stronę.
- Wcale nie! - zaprotestowałam od razu.
- Tak, jasne - zaśmiał się. - Mogę prosić kelnerkę? - zawołał.
Podeszła do nas młoda dziewczyna z notesem i zeskanowała Justina wzrokiem, przygryzając wargę.
- Co dla pana? - spytała okręcając lok na palcu.
- Najpierw panie - uśmiechnął się.
- Ja nie chcę. Mówiłam, że już jadłam.
- No i znowu zemdlejesz. Masz mnie za idiotę?
- Nie. Za debila - warknęłam, na co szatyn się uśmiechnął.
- Dużą pizzę z podstawowymi składnikami - zamówił.
- Już się robi - uśmiechnęła się i poszła dać zamówienie.
- Sam zjesz dużą pizzę?
- Zjemy ją razem - skwitował. - A jak nie, to cię nakarmię. Wiesz, że jestem do tego zdolny.
***
- I było tak źle? - spytał, kiedy skończyliśmy swoją pizzę.
- Tak. Nie dość, że jestem za gruba, to jeszcze zjadłam tyle, że nie mogę się ruszać.
- Nie jesteś gruba. Jesteś szczupła i śliczna - powiedział.
- Pana rachunek - młoda kelnerka kolejny raz podeszła do naszego stolika i podała Justinowi rachunek i włożyła mu do ręki mały zwitek papieru.
- Dziękuję - podał jej należną wartość i wyszliśmy z restauracji.
- Co ona ci dała? - spytałam, kiedy szliśmy już do hotelu.
- Numer telefonu - powiedział.
- Zadzwonisz?
- Nie, przecież mam dziewczynę - wzruszył ramionami.
- Aha.
- Dove. Nie chcę żadnej innej. Chcę ciebie. Sam nie wiem dlaczego, ale chcę być z tobą - wypalił.
I co ja mam teraz zrobić?
ESTÁS LEYENDO
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanficDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...