37. Ciągle kłamiesz!

3.2K 147 11
                                    


Bruno 💜
Hej skarbie widzimy się dzisiaj? 😘

Ja
Jasne. Wpadnę do Cb 😊

Odłożyłam telefon i zwinęłam się w kłębek na łóżku. Strasznie mnie boli to, że Justin się mną bawi. Ja się w nim zakochałam i teraz wiem, że to był błąd.

- Hej - usłyszałam Justina, który wszedł do pokoju. - Co się stało?

- Nic - odpowiedziałam krótko.

- No przecież widzę - usiadł koło mnie i dotknął mi ramienia.

- Daj mi spokój.

- Dove, o co chodzi?

- O nic! - podniosłam się. - Idź się lizać ze swoim misiem!

- Dove no... Wiesz, że ona nic dla mnie nie znaczy.

- Właśnie widziałam - pokazałam mu zdjęcie.

-.Daj spokój... Nalegała na zdjęcie a później je sama dodała z mojego telefonu... Naprawdę jej nie kocham.

- Nie wierzę ci. Ciągle kłamiesz! Bawisz się mną znowu! Dlaczego?

- Naprawdę. Mówię prawdę - chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam. - Uwierz mi. Nie kocham jej.

Zeszłam z łóżka i minęłam Justina bez słowa.

- Co mogę zrobić, żebyś uwierzyła, że zależy mi tylko na tobie? - spytał błagalnym tonem.

- Nic. Idź do swojej dziewczyny i daj mi spokój - nagle przed oczami zobaczyłam czarne plamy i zachwiałam się na nogach.

Poczułam silne ramiona opłatające mnie w talii.

- Co się dzieje? - zapytał, wyraźnie przestraszony.

- Nic, już mi lepiej. Tylko trochę zrobiło mi się słabo.

- Jadłaś cokolwiek dzisiaj?

- Tak... - skłamałam. - Jak wyszedłeś to zrobiłam sobie śniadanie.

- Aha, z pustą lodówką? Chodź zabieram cię na obiad. Niedaleko jest pizzeria.

- Nigdzie z tobą nie idę.

- To cię zaniosę - przerzucił mnie przez ramię i zaczął iść w stronę wyjścia z hotelu.

- Jesteś nienormalny! Puszczaj idioto! Jesteś chory!

- Z miłości na pewno - zaśmiał się i po chwili klepnął mnie w pośladek na co cicho pisnęłam.

Postawił mnie dopiero przed pizzerią.

- Proszę... - otworzył mi drzwi, przepuszczając mnie w nich

Usiadłam na krześle i założyłam ręce na piersi.

- Nie rób takiej miny, bo już ci tak zostanie - zaśmiał się.

- Wal się - warknęłam.

- Ale, że teraz? To trochę by było gorszące, nie sądzisz? Nie dużo ludzi widziało, żeby ktoś sobie walił przy stoliku - zakpił, a ja poczułam jak moje policzki palą się ze wstydu. -Chyba, że chcesz się walić ze mną to chodź do łazienki skarbie - uśmiechnął się chamsko.

- Justin przestań - zakryłam rumieńce włosami. - To żenujące - jęknęłam.

- Oh serio? I dlatego zrobiło ci się mokro? - pochylił się w moją stronę.

- Wcale nie! - zaprotestowałam od razu.

- Tak, jasne - zaśmiał się. - Mogę prosić kelnerkę? - zawołał.

Podeszła do nas młoda dziewczyna z notesem i zeskanowała Justina wzrokiem, przygryzając wargę.

- Co dla pana? - spytała okręcając lok na palcu.

- Najpierw panie - uśmiechnął się.

- Ja nie chcę. Mówiłam, że już jadłam.

- No i znowu zemdlejesz. Masz mnie za idiotę?

- Nie. Za debila - warknęłam, na co szatyn się uśmiechnął.

- Dużą pizzę z podstawowymi składnikami - zamówił.

- Już się robi - uśmiechnęła się i poszła dać zamówienie.

- Sam zjesz dużą pizzę?

- Zjemy ją razem - skwitował. - A jak nie, to cię nakarmię. Wiesz, że jestem do tego zdolny.

***

- I było tak źle? - spytał, kiedy skończyliśmy swoją pizzę.

- Tak. Nie dość, że jestem za gruba, to jeszcze zjadłam tyle, że nie mogę się ruszać.

- Nie jesteś gruba. Jesteś szczupła i śliczna - powiedział.

- Pana rachunek - młoda kelnerka kolejny raz podeszła do naszego stolika i podała Justinowi rachunek i włożyła mu do ręki mały zwitek papieru.

- Dziękuję - podał jej należną wartość i wyszliśmy z restauracji.

- Co ona ci dała? - spytałam, kiedy szliśmy już do hotelu.

- Numer telefonu - powiedział.

- Zadzwonisz?

- Nie, przecież mam dziewczynę - wzruszył ramionami.

- Aha.

- Dove. Nie chcę żadnej innej. Chcę  ciebie. Sam nie wiem dlaczego, ale chcę być z tobą - wypalił.

I co ja mam teraz zrobić?

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora