15. Nie zbliżaj się do mnie

3.6K 194 25
                                    

- Nie przejmuj się tym kretynem -  pocieszał mnie kolega Justina, Ryan. - On nie potrafi panować nad złością.

- Zauważyłam.

- On nie chciał.

- Chciał.

Ryan westchnął i objął mnie ramieniem bym przestała już płakać.

- Nie warto, naprawdę.

Kolejny raz wybuchłam płaczem. Dlaczego to zawsze mnie musi spotykać?

- Ryan, możesz zostawić mnie samą?

- Ale, obiecaj, że nic...

- Spokojnie. Nic sobie nie zrobię -zaśmiałam się sztucznie.

Chłopakowi wyraźnie ulżyło i powoli pokiwał głową.

- Okey. To trzymaj się - przytulił mnie - Pamiętaj, nie przejmuj się nim.

- Dziękuję.

Kiedy chłopak wyszedł od razu sięgnęłam po torbę w poszukiwaniu żyletki. Czekałam tak długo, że myślałam, że oszaleję.

- Płakałaś - usłyszałam głos Biebera - Czego szukasz? - Stanął w drzwiach przyglądając mi się.

Prychęłam i chciałam wyjść z szatni, ale zagrodził mi drogę.

- Przepuść mnie.

- Magiczne słowo?

- Chuj ci w dupę - warknęłam.

- Dove, pogadamy?

- Nie mamy o czym - chciałam go wyminąć, ale chwycił mnie za łokieć i pociągnął na ławkę.

- Proszę Dove. Pogadajmy jak normalni ludzie. Nie zachowuj się tak.

- Czy ty siebie słyszysz? Zdecyduj się może co? Najpierw przychodzisz, później nie chcesz ze mną gadać, bijesz mnie i znowu chcesz gadać. Masz jakieś problemy z głową?

- Dove, przestań... - chciał mnie chwycić za rękę, ale natychmiast się wyrwałam. - Poniosło mnie i cholernie tego żałuję.

- Już to słyszałam. I to nie raz. Nie zbliżaj się do mnie Bieber. Jesteś dla mnie nikim. I nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - powtórzyłam jego słowa.

- Nie myślisz tak.

- Taki jesteś tego pewien? - uniosłam brew. - Żebyś się nie zdziwił.

- Dove...

Podnosząc się, ostatni raz zerknęłam na Justina. Uderzył mnie. Nie zasługuje na to by się nad nim litować. Wyszłam zostawiając chłopaka samego w szatni.

Przez resztę dnia ignorowałam go. Kiedy do mnie mówił, kiedy zagradzał mi drogę, kiedy wysyłał mi liściki, wiadomości, dzwonił, próbował nawiązać jakikolwiek kontakt - po prostu dla mnie nie istniał. Jedna myśl cały czas nie dawała mi spokoju. Za kilka dni wycieczka a ja muszę spędzić z nim sam na sam dwa tygodnie.

Przechodząc obok kantorka woźnego ktoś gwałtownie złapał mnie za rękę i do niego wciągnął. Krzyknęłam ale szybko zatkał mi dłonią usta.

- Shh... Ciszej...

- Porąbało cię do reszty?! - krzyknęłam szeptem.

Justin wyszczerzył zęby.

- I z czego rżysz?

- Jesteś urocza gdy się denerwujesz.

Jako, że staliśmy bardzo blisko siebie, przy zamkniętych drzwiach i w dodatku przy świetle tylko małej latarki czułam się dosyć skrępowana.

- Stąd mi już nie uciekniesz.

Bałam się. Tego miejsca. Wydarzenia z przeszłości sprawiły, że dostałam klaustrofobii. Kiedy byłam zamykana z szafie na trzy, cztery godziny tylko po to by być posłuszną.

- Justin, czego ode mnie chcesz?

- Nie chciałem cię uderzyć. Ale zrobiłem to i żałuję.

- Coś jeszcze? Chciałabym już wyjść.

W tej chwili latarka zgasła, a ja na chwilę wstrzymałam oddech.

- Kurwa, baterie wysiadły - przeklął Justin.

- Justin, możesz mnie wypuścić? - Teraz dopiero się bałam naprawdę. Było ciemno, ciasno...

- Tylko, że klucz mi upadł a nie widzę gdzie jest.

- Poświeć komórką - wkurzyłam się.

- Została w kurtce.

- W ogóle to czemu zamknąłeś nas na klucz co?

- Bałem się, że uciekniesz - zaśmiał się nerwowo. - Dove, porozmawiamy teraz? Na spokojnie?

- Nie mów nic do mnie... - poprosiłam.

- Dove, przestań.

- Powiedziałam, nie mów do mnie!

Kolejna godzina w szafie. Każdy dźwięk mnie przeraża. Czuje, jakby mijały wieki. A ja tylko nie chciałam dokładki obiadu...

- Dove wszystko ok? - spytał, kiedy zaczęłam się trząść ze strachu.

- Boję się... Mam klaustrofobię... - z trudem łapałam powietrze.

- Hej, spokojnie... - przytulił mnie do siebie. - Nic ci nie grozi. Nie ma się czego bać.

- Oddychaj - chwycił moją twarz w dłonie. - Nie myśl o tym, a ja znajdę ten klucz.

Kiedy mnie trzymał w ramionach, było jeszcze znośnie, ale kiedy puścił mnie by poszukać klucza, wspomnienia wróciły na nowo.

W jednej chwili zrobiło mi się gorąco.

- Justin... - zaczęłam, kiedy zobaczyłam białe plamy przed oczami.

- Za chwilę... Wytrzymaj jeszcze trochę...

- Justin, słabo mi...

Strach...

- Oddychaj spokojnie... Jestem tutaj z tobą. Słyszysz? Oddychaj.

Lęk...

- Wiem, że się boisz, ale będzie dobrze, słyszysz? Dove... Mów do mnie.

Ciemność...

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now