- Co? Jak to był u ciebie?! - udało mi się wydusić.
- Dove, spokojnie. Powiedział, że chce się z robą zobaczyć. Z nami. Porozmawiać... Przeprosić.
Drżącymi rękami zaczęłam zbierać resztki talerzy leżących na podłodze. Przeklęłam w myśli, kiedy się skaleczyłam i z mojego palca zaczęła lecieć strużka krwi.
- Zostaw to - Justin rzucił się do mnie i sam pozbierał porcelanę. - Daj rękę. Trzeba to opatrzeć.
- Przepraszam - zaszlochałam. - Nie chciałam tego rozbić. To talerze twojej cioci, ja... Nie chciałam...
- Spokojnie. Nic się nie stało. Hej, spójrz na mnie. Wszystko jest dobrze. Nie płacz - wytarł moje łzy i chwycił mnie za ramiona żebym spojrzała mu w oczy.
- Ja nie chcę go widzieć, Justin...
- Dove... - Kale podszedł do mnie i przytulił mnie. - Nie wpuściłem go. Wywaliłem go na ryj i powiedziałem żeby się do ciebie nie zbliżał. Nie musisz się go bać. Nie dam mu cię znowu skrzywdzić.
- Naprawdę?
- Nie pozwolę. Nie powiedziałem mu gdzie mieszkasz. Ja też nie chcę go widzieć.
- Trzeba ci opatrzeć rękę - Justin objął mnie opiekuńczo ramieniem i poprowadził mnie do krzesła. - Usiądź. Spokojnie.
- On mnie znajdzie - pokiwałam głową.
- Co? Nie, oczywiście, że nie. Nie wie gdzie mieszkasz - powiedział od razu Kale.
- To skąd wiedział, że mieszkasz w Seattle?
Chłopaki popatrzyły po sobie.
- Nie wiem - mruknął Kale. - Nie musisz się bać. Naprawdę nic ci nie grozi.
Jednak ja czułam łzy w oczach.
Bałam się, że on zapuka do drzwi, wejdzie i cały koszmar zacznie się na nowo.- Mała, nie płacz - Kale klęknął przede mną i ujął moje dłonie w swoje. -Błagam, nie płacz.
- Obejrzymy coś? - zaproponował Justin, próbując rozluźnić atmosferę. -Rozchmurz się kochanie. Nie pozwolimy cię skrzywdzić - Schylił się i pocałował mnie, po czym pociągnął i skierował na kanapę.
- A Jazzy?
- Bawi się z Bizzlem.
Usiadł opierając się o boczne oparcie, a mój brat po drugiej stronie i oparł się o tylne oparcie kanapy.
Z kolei ja, usiadłam między nogami mojego chłopaka, a stopy położyłam na kolana brata.- Co oglądamy? - Jay zaczął rozmasowywać moje zmęczone ramiona, czasem je całując.
- Może coś dla dorosłych? -zaproponował Kale.
- Nie - powiedziałam od razu.
- Daj spokój, skąd wiesz, że ten film nas jeszcze bardziej nie zainspiruje? -pocałował mnie w kark.
- W porządku. Obejrzymy go, ale do końca roku będziesz jechał na ręcznym.
- Nie rób mi tego, kobieto, bądź łaskawa. Jest dopiero czerwiec.
Zero pornoli jeśli ja tu jestem.
- Ćwicz rękę, bo trochę się zmęczy.
- Um stary, powodzenia - zaśmiał się Kale.
- Obejrzmy coś innego - mruknął Jay, który trochę zbladł po informacji o braku seksu przez pół roku.
Włączył Johna Wicka i natychmiast zaczął mi przeszkadzać co chwila mnie całując.
- Justin, no - odepchnęłam go. - Nie mogę się skupić.
- Serio byś mi to zrobiła? - szepnął cicho, wprost do mojego ucha.
- No wiesz... Coś za coś. Słyszałam kiedyś, że jak to robisz, to wyobrażasz sobie różne rzeczy.
- Jakie na przykład?
- Możesz oglądać swoje zboczone filmy i wyobrazić sobie jak ta pani bierze ci do ust... - szepnęłam uwodzicielsko. - Albo, że ja biorę...
- Ja pierdolę - warkął Justin odrobinę za głośno.
Czułam, że powoli robi się twardy i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Może jednak wolisz obejrzeć, huh?
- Wolę żebyś to naprawdę zrobiła - westchnął mi do ucha.
- Shh, chcę obejrzeć - wskazałam na ekran telewizora.
- Możecie się tak nie obmacywać? Dopiero co jadłem.
Zaśmiałam się i kopnęłam go lekko w żebro.
W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi a ja się momentalnie spięłam. Justin chyba to wyczuł, bo objął mnie mocniej.
- To tylko dzwonek. Spokojnie - szepnął mi do ucha. - Otworzę.
- Nie! Nie zostawiaj mnie.
- Ja otworzę - zaoferował się Kale. - Nie bój się mała - uśmiechnął się.
Pokiwałam głową i wtuliłam się w Justina.
OCZAMI JUSTINA
Zacząłem delikatnie głaskać jej włosy a ona przytuliła się do mnie i ułożyła w moich ramionach. Po chwili czułem jak zaczyna miarowo oddychać. Zasnęła.
Kale wrócił i usiadł na fotelu.
- Śpi?
- Tak. Kto to był?
- Jakiś chłopak. Chciał robić ankietę -potarł dłonią czoło. - Nie powinienem był jej mówić o ojcu.
- Ona się go wciąż boi. Po tylu latach... - pokręciłem głową. - Niech ten skurwiel się do niej nie zbliża.
- Nie pozwolę na to. Nie tym razem.
Ja też nie. Będę cię bronić. Nie dam cię skrzywdzić. Obiecuję.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...