2~39.To już nie są żarty.

1.8K 91 28
                                    

- Zapnij pas - Justin powiedział do Jasmine, kiedy zapinałam Nate'a w foteliku na tylnym siedzeniu samochodu.

- Nie chcę.

- Jasmine, zapnij pas - powtórzył, poprawiając lusterko, by mógł spojrzeć do tyłu.

- Nie chcę.

- Jasmine, zapnij ten cholerny pas, bo chcę już jechać - warknął.

- Justin - upomniałam go.

- Ale, nie...

- Jasmine, kurwa, zapnij ten jebany pas, bo mnie zaraz szlag trafi! - lrzyknął, na co dziewczynka wzdrygnęła się i posłusznie zapieła pas.

- Justin! - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

Chłopak potarł szczękę dłonią.

- Skarbie, jest ok - pocałowałam ją w głowę. - Nie przejmuj się.

- Justin jest na mnie zły? - szepnęła.

- Nie, no co ty, on po prostu...

Justin wysiadł z auta i zakrył twarz w dłoniach i mocno kopnął kamień leżący pod jego stopami.

- Poczekaj - poprosiłam dziewczynkę i wysiadłam z samochodu.

- Jay, co się dzieje? - stanęłam za nim.

- Nic.

- I dlatego wyżywasz się na dziecku?

- Ja nie... - odwrócił się w moją stronę. - Przepraszam.

Objęłam go i wtuliłam się w jego pierś.

- Nie mnie powinieneś przeprosić. Tylko nie rozumiem...

- Dostałem anonim - wydusił z siebie. -Przyszedł mi rano SMS.

- Jaki SMS? - spojrzałam na niego.

Miał zamknięte oczy i kręcił powoli głową.

- Jestem pewien, że to od Nicka, on... Napisał, że ją... Napisał, że zgwałci i zabije Jazzy.

- Justin, ja... Nie wiem co mam powiedzieć -  objęłam go mocniej.
- Napisał, że skrzywdzi też ciebie -szepnął. - Boję się i z nerwów... Nie panuję nad sobą.

- Może on chce cię tylko przestraszyć.

- To już nie są żarty, Dove! On już dawno przestał żartować! On chce ją zgwałcić i zabić! Ty chyba najlepiej powinnaś wiedzieć co to znaczy być zgw... - uchylił lekko usta i pokręcił głową. - Dove, ja nie...

- Nie, spokojnie - zwilżyłam językiem usta. - Pójdę do samochodu -  odsunęłam się od niego, próbując się nie rozpłakać.

- Myszko, przepraszam - powiedział. - Ja nie chciałem tego powiedzieć.

- Powiedziałam, że jest ok.

- Nie, nie jest. Kurwa, dlaczego ja muszę wszystkich do okoła ranić? - przeklął.

- Chodź już - uśmiechnęłam się smutno. - Nic się nie stało.

- Stało się. Jesteś teraz smutna i to znowu moja wina.

- Justin, chodź. Zapomnij o tamtym - poprosiłam.

Westchnął i dał się zaprowadzić do Ferrari.

- Jazzy, przepraszam - ujął jej rączkę. -Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć.

- Wiem - uśmiechnęła się.

Usiadłam na przednim siedzeniu i zapiełam pas. To samo zrobił Justin, który usiadł na fotelu kierowcy.

- Jedź ostrożnie - poprosiłam.

Pokiwał głową, patrząc na mnie smutno. Postukał nerwowo palcami o kierownicę i ruszył.

- Widzę, że jesteś na mnie zła -odwrócił się w moją stronę.

- Nie jestem - powiedziałam, zgodnie z prawdą.

- Więc? O co chodzi? - ciągnął.

- Mam dziwne wrażenie, że wszystko się zmieni. Że nie będzie już tak samo.

- Nie rozumiem.

- Boję się, że powrót nas poróżni.

- Myszko, rozmawialiśmy o tym. Wszystko będzie tak samo, a nawet lepiej. Zaufaj mi.

- Ufam ci. Nawet nie wiesz jak bardzo.

Uśmiechnął się, ujął moją dłoń i pocałował kostki.

- Justin, włącz muzykę - zawołała Jazzy.

- Mały śpi - pokręcił głową. - Weź sobie słuchawki i mój telefon. Jest w kurtce.

Dziewczynka zrobiła jak jej powiedział i zanurzyła się w wirtualnym świecie.

- Emm Justin? - usłyszeliśmy.

- Co jest? - odwrócił lekko głowę.

- Co to znaczy... Będę się poruszać w twojej Dove, aż będzie miała dość? -spytała, podając mu telefon.

Spojrzałam na Justina, który zahamował auto i mocno zacisnął zęby.
Oparł głowę o kierownicę i widziałam jak jego ciałem wstrząsnął szloch.

- Justin... - przytuliłam go. - Nie...

- Widzisz? To już nie są żarty - spojrzał na mnie a po jego policzku spłynęła łza. - Nie boisz się?

- Boję - westchnęłam. - Nie znajdzie nas. Wyjeżdżamy - przypomniałam mu. - Powinniśmy to zgłosić na policję.

- Nie. On... - przytulił mnie mocno i zapłakał w moje ramię. - Nie chcę cię stracić. Nie pozwolę mu na to.

- Nic mi nie będzie - pocieszyłam go. - Justin, spokojnie.

- Nie pozwolę. Prędzej umrę.

- Shh...

- Co się dzieje? - Jazzy zauważyła w jakim stanie jest jej brat.

- Nic skarbie. Jedziemy do domu - Justin odetchnął głęboko i z powrotem ruszył samochód.

Szczere, to bardzo się boję. Bardzo.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now