- Gdzie idziesz? - spytałem, kiedy drugi z kolei film się skończył i dziewczyna wstała z kanapy.
- Do łazienki - mruknęła.
Przez cały czas, kiedy oglądaliśmy filmy nie odezwała się ani słowem.
- Po co?
Zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie jak na idiotę.
- A co?
- Chcę wiedzieć - wzruszyłem ramieniem na co prychnęła i odwróciła się by iść w stronę schodów. - Dove.
Podążyłem za nią nie zwracając uwagi na jej sprzeciw.
Weszła do łazienki i chciała zamknąć mi drzwi przed nosem, ale zablokowałem je stopą.
- Gorzej ci? Chcę zamknąć drzwi.
- Zostaw otwarte - powiedziałem.
- Dlaczego?
- Chcę wiedzieć co będziesz robiła. Muszę cię pilnować, żebyś nie zrobiła sobie czegoś głupiego - zabrałem stopę i patrzyłem jak zaczyna się denerwować.
- Od razu zakładasz, że się potnę?
- Więc w czym problem, żebyś zostawiła otwarte drzwi?
- Bo kurwa chcę się wysikać! -Trzasnęła drzwiami.
Poczułem się głupio. Tak ma wyglądać zaufanie? Po prostu się o nią boję. Tak trudno to zrozumieć?
Podrapałem się po karku, czekając na dziewczynę. Kiedy otworzyła drzwi, minęła mnie bez słowa.- Dove, zaczekaj. Wcale nie sądziłem, że się potniesz, bałem się... próbowałem wytłumaczyć, ale po jej minie wniosłem, że bezskutecznie.
- Bo słaba Dove sobie nie da rady. Bo znowu się będzie obwiniać o wszystko i w końcu nie wytrzyma i się potnie -zadrwiła.
- Przecież mówię, że nie myślałem tak - chwyciłem ją za ramię i odwróciłem w swoją stronę. - Boję się. Tak trudno to zrozumieć?
- Justin, owszem, może nie jestem bardzo stabilna emocjonalnie i często wpadam w panikę, często czuję się winna za różne rzeczy... Myślałam, że mi ufasz na tyle żeby pozwolić mi zamknąć drzwi.
- Ufam ci. Oczywiście, że ufam, ale strach przed tym, że możesz sobie coś zrobić i przed tym, że cię stracę jest silniejszy. Zrozum to. Nie chcę znowu cię oglądać w takim stanie jak dwa lata temu, kiedy każdej nocy dręczyły cię koszmary, a ty dokładałaś nowych ran żeby zabić strach. Dlaczego od razu robisz siebie ze mnie wroga?
- Przepraszam - pokiwała głową. - Ja chyba już mam dosyć i... Nie wiem co robić... Nie chciałam.
- Myszko, nie chcę nic złego -przytuliłem ją. - Kocham cię.
Objęła mnie mocniej a ja pocałowałem ją w czoło.
- Czuję jakbyśmy się od siebie oddalali - szepnęła - Sama nie wiem... Odkąd Nick namieszał mam wrażenie, że przestajemy się nawzajem rozumieć.
- Nie prawda, Dove. Nie oddalamy się -zaprzeczyłem. -Jest tak jak dawniej. Tak jak wtedy kiedy mieliśmy po siedemnaście lat.
Nie odpowiedziała co uznałem za zgodę. Nie pozwolę, by to co się teraz dzieje nas poróżniło.
- Dobra, koniec smutków -uśmiechnąłem się. - Zatańczymy.
- Co? - zaśmiała się. - Teraz?
- A na co czekać? - przerzuciłem ją sobie przez ramię na co się zaśmiała i skierowałem się po schodach na dół, po czym poszedłem do salonu.
Postawiłem ją na podłodze i podszedłem do odtwarzacza.
- Więc... - puściłem piosenkę. - Mogę panią prosić? - wyciągnąłem do niej rękę.
OCZAMI DOVE
- Oczywiście - zaśmiałam się, ujmując jego dłoń.
Przyciągnął mnie za siebie i obrócił.
- Jaka pani jest uśmiechnięta. Proszę częściej - objął mnie w talii i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki. - Muszę pani powiedzieć, że kocham pani uśmiech.
- Jaki z pana adorator - zaśmiałam się, kiedy odchylił mnie do tyłu, kładąc rękę wyżej na moich plecach.
- Muszę się przyznać, że się w pani zakochałem - szepnął mi na ucho. - Na zabój.
- Ja w panu też.
Justin się zaśmiał i mocno mnie pocałował.
W tej chwili piosenka się zmieniła i Justin mnie puścił wykonując dziwny układ taneczny na co wybuchłam śmiechem.
- Co to było? - zwinęłam się ze śmiechu.
- Sposób, żeby wywołać więcej radości - chwycił mnie w talii i zaczął głośno śpiewać.
- Jesteś nienormalny! - pocałowałam go. - Kocham cię!
Tak powinno być zawsze. Bez kłótni, bez łez. Tylko my, miłość i radość.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...