OCZAMI JUSTINA
Cholera, co się ze mną dzieje?
Odkąd wsiedliśmy do tego samolotu, nie mogę przestać o niej myśleć.
Spokojnie, nie w tym sensie.
Po prostu nie chcę, by była smutna przeze mnie, by mnie nienawidziła, żeby się mnie bała.
Czy ja ją... lubię?Szedłem za nią do naszego opiekuna i biłem się z myślami.
Nie. Nie lubię jej. Na pewno jej nie lubię.
A jednak. Cholera. Czy przejmowałbym się tym co czuje, gdyby mi na niej nie zależało?
- Justin? - drgnąłem na jej głos.
- Tak? - spytałem.
- Wszystko w porządku? - spojrzała na mnie.
- Tak - odpowiedziałem trochę za ostro.
- Jesteś jakiś niewyraźny.
- Źle się czuję - skłamałem.
- Pokaż - podeszła do mnie i delikatnie przyłożyła dłoń do mojego czoła. - Nie masz gorączki - stwierdziła.
Podniosłem rękę i przesunąłem jej dłoń z czoła na mój policzek.
Zdziwiona chciała zabrać rękę, ale nie pozwoliłem jej przytrzymując ją swoją dłonią.- Justin - szepnęła patrząc mi w oczy.
Stałem tak przed nią i miałem ochotę ją pocałować.
Chciałem tego. Chciałem poczuć usta tej idiotki na swoich. Delikatnie zbliżyłem się do niej, na co przełknęła ślinę i uchyliła lekko usta.- Justin... Co ty..?
- Shh - przerwałem jej i tym razem ja dotknąłem jej policzka. - Cholera Dove...
Szybko odsunąłem się od niej i przetarłem dłońmi twarz.
OCZAMI DOVE
- Chyba rzeczywiście jesteś zmęczony -powiedziałam. - Powinieneś odpocząć.
- Nic mi nie jest. Nie wiem co mnie napadło. Nie chciałem żebyś pomyślała, że ja coś... Z tobą...
- Nie no, jasne - wymusiłam uśmiech. - Nawet tak nie pomyślałam.
- To dobrze. Bo wiesz, że ja nie...
- Wiem.
- To fajnie.
- Tak - kiwnęłam głową. - Może już wejdziemy, co? - zmieniłam temat.
- Tak, chyba tak - przepuścił mnie i pozwolił bym otworzyła drzwi.
On chciał mnie pocałować! Znowu chciał mi udowodnić, że się mu łatwo poddam.
- Wchodźcie - usłyszeliśmy kiedy zapukałam do drzwi o numerze 308.
Pan Rausers wskazał nam ręką małą kanapę i chcąc, nie chcąc musieliśmy siedzieć stykając się ramionami.
- Zadomowiliście się już? - spytał nas.
Otworzyłam usta, by spytać o przeniesienie, ale Justin widząc to, niezauważalne położył mi dłoń w dole pleców i spojrzał na mnie prosząco.
- Tak mi się wydaje - westchnęłam.
Justin uśmiechnął się pod nosem i zabrał rękę.
- Nie wiem czy wiecie. Możecie robić co chcecie. Jeśli są problemy, prośby, cokolwiek, to idziecie do mnie. Codziennie są tu imprezy, ale jesteście nieletni więc... - byłam pewna, że tu spojrzał na Justina dłużej. - Nie chcę słyszeć, że sprawialiście problemy. Jesteście tu by wypocząć. Słyszałem też, że właściciele hotelu czasem organizują różne rzeczy i mam nadzieje, że skorzystacie. Także, wszystko chyba wiecie. Możecie iść.
- Dziękujemy - powiedziałam, wstając z kanapy. - Chodź Justin.
Chłopak podniósł się z siedzenia i ruszył za mną do pokoju.
- Idziesz dziś na dyskotekę? - spytał patrząc na plakat z rozpiską imprez w hotelu.
- Nie.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Nie znam nikogo - wzruszyłam ramionami.
- Znasz mnie? - zaśmiał się. - Z resztą, jesteś tu po to, by kogoś poznać.
- A Ty? Idziesz?
- Jasne. Chodź... Będzie fajnie - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę pokoju i stanął przed moją walizką. - Szykuj się.
- Nie mam czasu... - jęknęłam. - Muszę się jeszcze rozpakować - wskazałam na bagaże.
- Zrobisz to później, albo jutro. No dawaj, będzie fajnie.
- Ok - poddałam się.
Bieber uśmiechnął się.
- Mam zamiar się dzisiaj nachlać - zaśmiał się Bieber.
- Nikt ci nie sprzeda alkoholu - zauważyłam.
- Po pierwsze sprzeda. A po drugie nie mi, tylko nam - uśmiechnął się.
- Nie ma mowy Justin. Nie będę z tobą piła.
- Będziesz. Ale coś za coś.
- To znaczy?
- W zamian za to, że załatwię ci alko... Musisz ze mną zatańczyć.
- Oszalałeś - zaśmiałam się. - W porządku. Pójdę się przebrać.
Zabrałam sukienkę i kosmetyczkę do łazienki i zabrałam się za przygotowania.
Kilka minut później byłam już gotowa. Ubrana w małą czarną i czarne szpilki wyszłam do pokoju.
- Tylko się nie śmiej - poprosiłam Justina.
Stanęłam przed nim i czekałam na jego reakcje.
Chłopak był ubrany w szare, opuszczone nisko rurki i biały T-shirt, a do tego fioletowe Supry.
- Wyglądasz... - pokręcił głową. -Przepięknie.
- Naprawdę?
- Tak... Naprawdę. Zawsze myślałem, że jesteś śliczna, ale nie wiedziałem,że aż tak.
Zarumieniłam się.
- Chodź - wyciągnął rękę w moją stronę.
Niepewnie ją ujęłam i dałam się wyprowadzić z naszego pokoju.
To będzie długi wieczór.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...