2~24. Nie dajesz mi wyboru

2.1K 113 51
                                    

- Możemy iść - wszedłem do pokoju.

Dove trzymała na rękach Nate'a i uważnie mi się przyglądała.

- Cześć skarbie - pocałowałem chłopca w czoło.

- Może zostaniecie? - zaproponowała.

- Nie - pokręciłem głową. - Chodź Jasmine.

- Justin... Mogę cię o coś spytać? Na osobności? - spytała Dove, odkładając mojego syna do łóżeczka. - Jazzy, popilnujesz Nate'a?

Kiwnęła głową, a brunetka wyszła na korytarz ciągnąc mnie za sobą.

- O co poszło? Słychać was było w całym domu.

- Nieważne. To sprawa między nami.

- Groziłeś mu.

Prychnąłem.

- Masz pistolet? Czemu mi nie powiedziałeś?

- A czemu miałem mówić? Obchodzi cię to?

- Wiesz, że tak.

- A obchodzi cię to, że twój chłopak to chuj który mi... Nieważne. Powiedziałem mu już wszystko, ale jak nie posłucha i coś jej... Nie daruję mu tego.

- Justin, o co chodzi? Co ma z tym wspólnego Jazzy? Boję się o ciebie. Mam wrażenie,że dzieje się coś złego, a ja nie wiem co.

Objąłem ją delikatnie i pozwoliłem, by wtuliła się w moją pierś.

- Ten facet nie jest normalny. On... Groził mi - szepnąłem jej we włosy. -Ale to nieważne. Znaczy, było nieważne, dopóki nie zaczął mnie straszyć, że zrobi coś Jazzy. Nie powinienem ci tego mówić, ale boję się, że on może coś zrobić tobie i Nate'owi. Proszę cię, jeśli zauważysz coś niepokojącego, od razu mi powiedz.

- Dobrze... Ja naprawdę nie wiedziałam. Mam z nim porozmawiać?

- Nie. Udawaj, że ci tego nie powiedziałem.

- Jay, naprawdę masz pistolet?

- Mam. Muszę już iść.

- Przyjdziesz jutro?

- Nie wiem, chyba się przeziębiłem. Nie chcę was zarazić. Zadzwonię do ciebie.

- Uważaj na siebie - powiedziała.

- Ty też - szepnąłem i pocałowałem ją w czoło. - Śpij dobrze - pożegnałem się. - Jazzy idziemy! - zawołałem siostrę.

Dziewczynka przebiegła i złapała mnie za rękę.

- Pa Dove - pomachała jej.

- Pa kochanie - uśmiechnęła się.

Wyszliśmy na zewnątrz i ruszyliśmy w stronę domu. Oczywiście musiało zacząć padać. Dałem Jasmine swoją bluzę zostając w podkoszulce.

- Będziesz chory.

- Ważne, że ty nie będziesz -uśmiechnąłem się.

Jak na zawołanie zakasłałem.

- Mówiłam - zaśmiała się. - Co będzie na kolację?

- Zależy na co masz ochotę.

- Zrobisz nalesniki?

- Wyprowadzisz Bizzlego na spacer?

Pokiwała głową.

- Więc zrobię - uśmiechnąłem się.

W końcu doszliśmy do domu i wpuściłem ją pierwszą.

- Ale gorąco - zaśmiała się, ściągając moją bluzę.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz