Delikatnie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się.
- Dzień dobry, śpiąca królewno - usłyszałam głos Biebera.
- Długo spałam?
- Wystarczająco długo, żeby sprawić, że mi stanie - uśmiechnął się chytrze. - Nawet nie wiesz jak się wiercisz przez sen.
Oh, zdziwisz się, ale wiem.
Oczywiście zarumieniłam się na jego wulgarny komentarz.
Podniosłam się z jego kolan. Zaraz. Z jego kolan?
- Położyłem cię, żeby było ci wygodnie - powiedział, widząc moje pytające spojrzenie.
Bieber ma ludzkie odruchy. Kto by pomyślał?
- Wysiadamy za kilkanaście minut. Musiałaś w nocy nie spać, co? - poruszył jednoznacznie brwiami.
- Owszem nie spałam, ale to z innego powodu - warknęłam.
Rzeczywiście, do drugiej w nocy miałam koszmary. Nie mogłam spać i wcześnie wstałam, więc byłam prawie nieprzytomna.
- Ej, no - Justin spojrzał na mnie przewracając oczami. - Co znowu nie tak powiedziałem?
Nie odpowiedziałam tylko odwróciłam głowę hamując łzy, które napłynęły mi do oczu, kiedy przypomniałam sobie dzisiejsze sny.
- Dove, no... - Justin położył mi rękę na ramieniu. - Serio, nie chciałem cię urazić. Chcę żebyśmy mieli jako takie stosunki na wycieczce i nie chcę żebyś była przeze mnie smutna.
- To nie przez ciebie - szepnęłam, ocierąc szybko oczy. - Naprawdę.
Justin odetchnął z ulgą i spojrzał mi w oczy.
- Powiedz mi, co się stało.
- Nie udawaj, że cię to obchodzi.
-Obchodzi.
- Daj mi spokój.
Chłopak westchnął i odwrócił się.
- Proszę zapiąć pasy. Za chwilę lądujemy - rozległ się głos stewardesy.
Patrzyłam przez okno, kiedy samolot nagle zatrząsł się w powietrzu.
Przerażona chwyciłam mocno poręcze fotela.
- Co się dzieje? - spytałam, kiedy samolot znowu zarzuciło.
- Spokojnie, to tylko turbulencje - odpowiedział mi Justin.
- Boże...
- Nie bój się - wyciągnął rękę w moją stronę. - To pomaga, wierz mi.
Niepewnie chwyciłam rękę bruneta.
- Zaraz będziemy lądować. Czasem tak się zdarza.
Kiwnęłam głową i spróbowałam odprężyć się w fotelu.
Po chwili widziałam już lotnisko i wylądowaliśmy.
- Widzisz? Wciąż żyjesz - zaśmiał się Bieber.
Chciałam go puścić, ale nie pozwolił mi wciąż trzymając moją rekę.
Spojrzałam na niego, ale widziałam, że na mnie nie patrzył.
- Ehm - chrząknęłam. - Możesz już puścić moją rękę?
- Nie - uśmiechnął się pod nosem, ale wciąż nie raczył mnie spojrzeniem.
Po chwili jednak przyciągnął moją dłoń do ust, szybko pocałował i puścił wstając z fotela. Wyszedł z samolotu a ja podążałam za nim, próbując zrozumieć to co się przed chwilą stało.
- Przesuń się - szepnął mi na ucho Justin, kiedy poszliśmy do punktu odbioru bagaży i sięgnęłam po swoje rzeczy.
- Ale... - zaczęłam, jednak Justin przesunął mnie na bok i wyciągnął swoje i moje torby i walizki.
Kiedy już chciałam wziąć swoje rzeczy, poraz drugi uprzedził mnie, zabierając moje bagaże.
- Mogę je wziąć sama - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Aha, na pewno - zaśmiał się.
- Nie musisz zgrywać osiłka, Justin. Dam radę sama. Wiem, że jestem słabsza od ciebie, ale poradzę sobie.
- Nie pokazuję ci mojej siły tylko chcę być miły, ok? Dziewczyny nie powinny dźwigać, bo to nie leży w naturze księżniczek.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaskoczył mnie i zrobiło mi się głupio.
- Przepraszam Justin - szepnęłam, rumieniąc się.
- Nie masz za co. Ty szczególnie nie powinnaś dźwigać. Jesteś na to za piękna.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...