2~5. Jak to zrobiłeś?

2.1K 114 22
                                    

- Już niedaleko - odpowiedziałem poraz kolejny na pytanie mojej siostry.

- Nudzę się.

- To coś poczytaj.

- Nie mam co...

- Cholera, zaraz dojedziemy -zdenerwowałem się.

Zapaliłbym fajkę.

- Justin?

- Tak?

- Czy u cioci Diany będę mogła się z kimś bawić?

- Ciocia ma córkę w twoim wieku.

Jazzy już nic się nie odzywała aż do końca drogi. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zaparkowałem samochód i wyciągnąłem z bagażnika walizki. Diana mieszkała niedaleko centrum miasta w dosyć sporym domu z bardzo ładnym, zadbanym ogrodem.
Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem aż nas wpuszczą. Kiedy drzwi się otworzyły ujrzałem kobietę, która uśmiechnęła się na nasz widok.

- Justin, ale ty wyrosłeś. Ostatni raz jak się widzieliśmy miałeś jakieś dziesięć lat! Jaki przystojniak! -przytuliła mnie. - A to musi być twoja siostra o której mi mówiłeś. Jasmine tak? Ile masz lat?

- Sześć - odpowiedziała, chowając się za mnie.

- Nie wstydź się - zaśmiałem się.

- Nie było cię jeszcze na świecie jak Justin u mnie był ostatnim razem.

- Minęło trochę czasu.

- No właśnie widzę i nie mogę uwierzyć. Wchodźcie - zaprosiła nas do środka. - Jasmine będzie spała z Kim w pokoju, dobrze? Justin, zajmiesz gościnny.

Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się rozglądając się po mieszkaniu.

- Jazzy idź z Kim się pobawić -poprosiłem.

Kiedy mała pobiegła, usiadłem przy stole i spojrzałem na świdrującą mnie wzrokiem ciocię.

- Co się dzieje Justin? - spytała.

- Nic. Dlaczego ma się coś dziać?

- Może i nie byłam w dobrych kontaktach z Pattie, ale masz po matce cechę, którą rozpoznam wszędzie. Moja siostra zawsze jak było źle, lekko marszczyła brwi i patrzyła w przestrzeń. Robisz to samo.

- Ciociu...

- Mówiłam, mów mi po imieniu. Nie oszukuj mnie Jay. Dlaczego tu przyjechaliście? Od czego chcesz uciec?

- Od niczego. Naprawdę.

- W porządku - skapitulowała. - Ale jeżeli chcesz porozmawiać, to zawsze możesz. Matki już nie masz, ale jestem ja...

Nie pozwoliłem jej dokończyć, tylko wtuliłem się w nią.

- Dziękuję - szepnąłem. - Pójdę się przejść. Pozwiedzam okolicę.

- Charlie zaraz powinien być. Nie poczekasz?

Pokręciłem głową.

- Później. Zajmiesz się Jazzy?

- No jasne. Idź.

Wyszedłem i skierowałem się w stronę centrum. Po kilku minutach marszu usiadłem na ławce w parku i spojrzałem na niebo. Ładnie tu. Inaczej. Diana zawsze się mną zajmowała w dzieciństwie. Mieliśmy z nią dobre kontakty. Dopóki rodzice nie zaczęli się kłócić. Przestałem do niej przyjeżdżać, no a później ojciec nas zostawił jak matka powiedziała, że jest w ciąży z Jazzy. Rozejrzałem się w około, kiedy usłyszałem dziecięcy płacz.

- Szlag by to trafił. Przestań ryczeć! - chłopak krzyczał na dziecko leżące w wózku.

- Coś się stało? - spytałem, podchodząc do wózka.

- Ciągle się drze... Oszaleć można.

- To twoje dziecko? - spytałem.

- Tak. Przy mnie nie może wytrzymać i cały czas płacze.

- Może pomogę? - zaoferowałem się, a nie widząc sprzeciwu, podniosłem malucha i zacząłem kołysać.

Mały jak na zawołanie przestał płakać i tylko patrzył na mnie karmelowymi oczami.

- Chyba podobny do matki, bo podobieństwa nie widać między wami.

- Może to i lepiej? - zaśmiał się. - Jak to zrobiłeś?

Wzruszyłem ramionami.

- Wychowywałem młodszą siostrę. Mam podejście. Dziwne, że twój syn przy tobie płacze - powiedziałem, odkładając chłopczyka do wózka.

- Dzięki za pomoc. Zadzwonię po dziewczynę to może uda mi się z nim wrócić do domu.

Uśmiechnąłem się i ostatni raz spojrzałem na malca, który się do mnie uśmiechał. Widziałem brak zębów, ale nie przeszkadzało mu to, by się szczerzyć.

- Nie ma problemu.

Pożegnałem się jeszcze i zacząłem się kierować w stronę domu cioci, ale kiedy byłem już przy bramie parku coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę.

Do chłopaka z dzieckiem podeszła dziewczyna. Przytuliła go i cmoknęła w usta po czym uśmiechnęła się do syna.
Kiedy się odwróciła już byłem pewien kto to jest.

Dove.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz