Zamknęłam wieko ostatniej walizki i usiadłam na łóżku. Pociągnęłam nosem i pogładziłam dłońmi bluzkę
- Co jest? - Justin przysiadł się do mnie i objął mnie ramieniem. - Mała?
- Nie wiem, Justin. Przepraszam, ja... Po prostu... Boję się tam wrócić -zacisnęłam usta, próbując się nie rozpłakać.
- Myszko, porozmawiajmy - westchnął i potarł dłonią szczękę. - Dove, jeśli nie chcesz zamieszkać ze mną...
- Chcę. Oczywiście, że chcę. -powiedziałam od razu. - Nie o to chodzi.
- Więc? - pociągnął mnie na swoje kolana. - Powiedz mi. Nienawidzę, kiedy jesteś smutna.
- Boję się, bo tam jest za dużo wspomnień... Ojciec. Przyjechał do Kale'a, może przyjechać i do mnie. Koszmary. Tam cały czas mnie nawiedzały - czułam na plecach dłoń Justina, która mnie delikatnie głaskała. - Tamto miasto jest takie... Nie wiem. Jest tam wszystko o czym nie chcę pamiętać.
- Skarbie... - zamknął na chwile oczy. - Rozumiem cię, ale... To już minęło. Zaczęłaś nowe życie. Owszem, są tam przykre wspomnienia, ale... Daj je zastąpić nowymi. Co jeśli ci obiecam, że nic złego cię tam nie spotka?
- Nie możesz mi tego obiecać, Jay -szepnęłam.
- Ufasz mi? - uniósł delikatnie mój podbródek dwoma palcami.
- Tak - pokiwałam głową.
- Więc nie bój się. Huh? Nie pozwolę żebyś cierpiała.
- Bardzo cię kocham - objęłam go i wtuliłam się w jego szyję i pociągnęłam lekko nosem
- Powinnaś to z siebie wyrzucić -szepnął. - Wiem, że coś jeszcze cię gryzie.
- Ty - powiedziałam i natychmiast poczułam dłoń na plecach. - Boję się, że znowu wróci Justin, którego nie chcę - wyszeptałam w jego szyję. -Justin, który mnie uderzył - Po moim policzku spłynęła pierwsza łza, która wsiąknęła w koszulkę chłopaka. -Justin, który uderzył młodszą siostrę...
- Shh... - Objął mnie mocniej.
- Justin, którego się boję - zacisnęłam dłoń na jego bluzce, czując łzy w oczach.
- Wiem... - pokiwał głową.
- Justin narkoman - zakończyłam, rozklejając się.
- Nie, nie wróci. Kochanie, zrobię wszystko by było dobrze. Już nigdy nie wezmę narkotyków, już nigdy nie podniosę na ciebie ręki. To było najgorsze co mogłem zrobić i żałuję tego najbardziej na świecie - słyszałam, że mówi przez zaciśnięte gardło. - Przepraszam.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę. Wtuleni w siebie. Płakałam, a Justin mocno mnie do siebie przytulał.
- Jesteś dla mnie wszystkim - spojrzał mi w oczy. - Jeżeli wiesz, że w choćby i maleńkim stopniu, będziesz tam nieszczęśliwa... Zostań. Nie chcę żebyś cierpiała.
- Jestem szczęśliwa, kiedy jestem z tobą. Chcę tam pojechać, żebyśmy mogli mieszkać razem. Ty, ja, Jazzy i nasz syn. Justin, ja zrozumiałam mnóstwo rzeczy podczas kiedy ciebie nie było i wiem, że bez ciebie jest mi źle.
Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam jego wargi.
Chłopak oddał pocałunek i mruknął z aprobatą.- Muszę iść - szepnęłam przez pocałunek. - Nate.
- Nie, poczekaj...
- Kochanie...
- Jeszcze chwilka - westchnął w moje usta i przyciągnął mnie do siebie bliżej.
- Jesteś strasznie...
- Zakochany? - wszedł mi w słowo.
Popchnął mnie na łóżko i zaczął łaskotać, a ja zaczęłam krzyczeć i piszczeć, żeby mnie puścił.
- Chciałabyć być ze mną do końca? -usłyszałam.
- Tak? - zdziwiłam się jego pytaniem.
- Ale tak do grobowej deski? W zdrowiu i chorobie?
- Udowodniłam ci to już kiedyś. Justin, nie mów zagadkami.
- Chciałabyś... Wyjść za mnie?
Zamrugałam parę razy oczami myśląc, że się przesłyszałam.
Justin patrzył na mnie niepewnie klękając przed łóżkiem, przede mną na jedno kolano.Przełknęłam ślinę.
- Przepraszam, nie mam pierścionka, ale będzie, po prostu nie zdążyłem kupić. Nie mówię, żebyśmy się pobierali już teraz. Raczej za kilka lat, jesteśmy młodzi, ale... Muszę wiedzieć. Dove, zostaniesz moją żoną?
- Justin...tak! - upadłam na kolana obok niego i wpiłam się w jego usta.
- Obiecuję, że kupię ci najpiękniejszy pierścionek.
- Nie potrzebuję go. Boże, kocham cię!
- Ja ciebie też. Bardzo - podniósł się i okręcił mnie wokół siebie. - Myślałem, że mnie spławisz. Że powiesz, nie.
- Masz rację. Jesteśmy za młodzi, ale kocham cię. Możemy poczekać tyle lat ile chcemy. To nasz czas.
Uśmiechnął się.
- Tylko nasz - przytulił mnie.
Mieliście kiedyś tak, że kochaliście kogoś tak bardzo, że cierpieliście bez tej osoby?
Ja tak. Nie mogę bez niego żyć.
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...