12. Oni mi ją zabiorą...

3.9K 176 14
                                    

- Mogę wejść? - spytał.

- Tak, coś się stało?

Wpuściłam ich do środka.

- Moglibyśmy się tu dziś przespać?

- Tak, Justin...

- Gdzie mogę położyć małą? Już zasypia...

- Chodź - poszłam w stronę pokoju Kale'a.

Justin odłożył plecak i poszedł za mną.

- Połóż ją tutaj - wskazałam na łóżko mojego brata. - To twoja siostra?

Kiwnął głową. Położył dziewczynkę na łóżku, poprzednio zdejmując jej różową kurteczkę.

- Juss... - szepnęła.

Juss? Ładnie.

- Śpij kochanie... - pocałował ją w czoło i podał jej pluszowego misia, którego od razu z chęcią przytuliła. -Śpij... - przykrył ją kołdrą.

Nie spodziewałam się czegoś takiego po tym chłopaku. To jak patrzył na siostrę, to jak o nią dba, jakby chciał obronić ją przed całym złem.

- Jeśli chcesz to mogę spać w parku - powiedział, kiedy zgasiłam światło i zamknęłam drzwi by jego siostra mogła spać spokojnie. - Tylko pozwól Jasmine tu spać. Proszę.

- Nie wyrzucam cię... Powiesz mi co się stało?

- Nie - warknął.

- Widzę, że płakałeś - chciałam mu spojrzeć w oczy, ale odwrócił głowę.

- Nie płakałem kurwa.

- Nie musisz kryć swoich emocji.

- Nic mi nie jest. Nie mam co kryć.

- No przecież widzę. Inaczej byś tu nie przyszedł.

- Daj mi spokój ok? Gdzie mogę się położyć?

Westchnęłam.

- W moim pokoju.

- A ty? - zdziwił się.

- Ja się prześpie na kanapie - Na kanapie nie miałam tak twardego snu i najczęściej nie miałam koszmarów. Nie wysypiałam się, ale gdy nie było Kale wolałam spać tutaj.

- Nie ma opcji. Śpij u siebie. Ja się kimnę tutaj.

- Justin, nie - popchnęłam go w stronę schodów i wskazałam dłonią mój pokój. - Czuj się jak u siebie. Łazienka jest obok. Gdybyś czegoś potrzebował to wiesz gdzie jestem.

Wychodziłam, ale zatrzymał mnie jego cichy głos.

- Dove?

- Tak?

- Dziękuję - szepnął.

Uśmiechnęłam się do niego.

- Nie ma za co.

Widziałam, że cierpi. Tylko nie chciał powiedzieć dlaczego.

- Powiedz mi...

Pokręcił głową a w jego oczach znów pojawiły się łzy. Usiadłam przy nim i spojrzałam mu w oczy.

- Wyrzuć to z siebie... Pomoże ci... Będzie ci łatwiej...

- Nie, to nic nie da... - szatyn zakrył twarz dłońmi i zaczął płakać.

Zrobiło mi się go nagle żal.

- Justin...

Siedzieliśmy tak w ciszy przerywanej cichym płaczem chłopaka.

- Moja mama właśnie popełniła samobójstwo - wydusił z siebie. -Zostałem sam z Jasmine.

- Justin, tak mi przykro - wzięłam jego dłonie i splotłam je z moimi.

- Ja sobie nie poradzę Dove... Mam siedemnaście lat. Oni mi ją zabiorą... Ja tak bardzo się boję, że ją stracę. Ona jest taka malutka... Tak bardzo ją kocham... I jak mam jej powiedzieć, że jej mama się zabiła? Jak?

- Justin, będzie dobrze... Nie zabiorą ci jej. Niedługo będziesz pełnoletni...

- Do tego czasu mogę ją stracić.

Pierwszy raz widzę jak chłopak płacze z bezsilności. Nie myśląc co robię przysunęłam się do chłopaka i objęłam go, pozwalając by się wtulił w moje ramię.
Niepewnie odwzajemnił uścisk i płakał cicho w moją bluzkę.

- Shhh, wszystko będzie dobrze...

- Dlaczego taka jesteś, co? - wyszeptał. - Na twoim miejscu już dawno bym się wyrzucił, po tym co ci zrobiłem.

- Zawsze pomogę jeśli ktoś jest w potrzebie - czułam jak obejmuje mnie mocniej.

- Boję się...

- Wiem... - delikatnie pogłaskałam go po plecach jakby to miałoby mu pomóc.

- Ja sobie nie poradzę...

- Dasz sobie radę...

-Nie... Nie mam pracy. Za co będziemy żyli? Jasmine będzie szła do przedszkola. Kto zapłaci za wyprawkę? Dove, dlaczego ona mi to zrobiła? - załkał cicho w moją szyję.

- Wszystko będzie dobrze. Wierzę, że dasz radę i ty też musisz w to uwierzyć. Jesteś silny. Musisz być silny dla Jasmine. Ona cię potrzebuje.

- A ja potrzebuję matki...

- Wiem... Ale czasu nie cofniesz i nie możesz się poddać.

Odsunął się ode mnie, by spojrzeć mi w oczy.

- Dziękuję ci za wszystko... Jesteś naprawdę wspaniałą dziewczyną, wiesz?

Uśmiechnęłam się do niego.

- Połóż się. Dużo dziś przeszedłeś. Odpocznij.

Wstałam z łóżka by wyjść ale poczułam rękę na nadgarstku.

- Zostaniesz ze mną? - spytał niepewnie. - To znaczy po tym co widziałem, boję się, że jak się obudzę to i Jasmine i ty też się nie obudzicie. Jak mama. A nie chcę was stracić.

- No pewnie - szepnęłam. - Pójdę się przebrać.

Weszłam do łazienki i szybko się wykąpałam i przebrałam w piżamę.

A nie chcę was stracić.

Te słowa dzwoniły mi w głowie.

Dużo przeszedł... Mimo, że go nienawidzę to nawet jemu bym czegoś takiego nie życzyła.

Kiedy wróciłam do pokoju, Justin już spał.
Wyglądał tak niewinnie.

Leżał na boku, bez koszulki, przytulony do poduszki.

Teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć. Miał tatuaż na karku, przypominający skrzydła, i na klatce kilka tatuaży. Chyba jest bardzo wierzący, bo kilka z rysunków na jego ciele miało znaczenie religijne.
Położyłam się po drugiej stronie łóżka i próbowałam spać. W głębi ducha modliłam się, by tym razem nic mi się nie przyśniło. Chwilę później poczułam ręke na moim brzuchu, kiedy chciałam ją ściągnąć usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.

- Nie... Zostaw - poprosił i objął mnie w talii, przyciągając do siebie.

Moje serce w tamtej chwili waliło tak szybko, że się bałam, że wyskoczy z piersi.

Jednak po chwili przyzwyczaiłam się do dotyku chłopaka i zapadłam w sen...

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz