2~34. Nie mów tak.

1.8K 99 24
                                    

- Justin, proszę, odbierz - Po raz kolejny nagrałam mu się na skrzynkę odbiorczą. - Porozmawiaj ze mną. Błagam cię.

Ignoruje mnie już od dwóch godzin. Nie mogę już dłużej usiedzieć na miejscu, ale Jazzy ciągle płacze, że nie ma brata w domu.

- Jay, proszę cię - zakończyłam nagranie.

Wściekła i załamana jednocześnie usiadłam na kanapie i zaczęłam gnieść w dłoniach poduszkę.

- Nie ma go? - Kale objął mnie ramieniem. kiedy się do mnie przysiadł. - Mała, będzie dobrze.

- To moja wina. Ale ja nie chciałam -pokręciłam głową. - Nie chciałam go tak zranić.

- Wróci i na spokojnie porozmawiacie. - pocieszył mnie. - Jest już po dwunastej, a ty ciągle siedzisz i czekasz. Wróci. Daj mu czas.

- Miałam zabrać Jazzy na spacer -przypomniałam sobie.

- Ja ją wezmę. Ty zajmij się sobą. Weź się ogarnij - przytulił mnie. - Będzie dobrze.

- Zadzwonię jeszcze raz.

- Nie odbierze. Daj mu czas na przemyślenia. Zajmij się czymś. On wróci. W końcu to on tu mieszka.

Nie musisz mi tego przypominać -pomyślałam.

- Jasmine, chodź idziemy na lody! - zawołał dziewczynkę, która zadowolona przybiegła i wzięła go za rękę.

Kiedy wyszli z niecierpliwością chodziłam w kółko po domu.

Kale
Spokojnie, mała. Nie denerwuj się.

To wcale nie pomogło. Denerwowałam się jeszcze bardziej.

Cholera, Justin. Gdzie ty jesteś?

***

Ocknęłam się ze snu, kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.

- Justin - odetchnęłam z ulgą, widząc chłopaka. - Gdzie byłeś? Jest już osiemnasta - podeszłam do niego. -Justin!

- Słucham - odpowiedział beznamiętnym głosem.

- Wiem, że jesteś na mnie zły...

- Mam powód?

- Jay, przepraszam - powiedziałam błagalnie. - Spójrz na mnie. Błagam cię - chciałam go przytulić, ale wyminął mnie.

Poczułam jak moje serce rozrywa się na małe kawałeczki.

- Porozmawiaj ze mną.

- Już wszystko wiem.

- Nie. Nic nie wiesz. Powiedziałeś, że chcesz wrócić, ale nie pomyślałeś o mnie. Powinieneś to uzgodnić ze mną.

- Dziewczyno, posłuchaj co ty mówisz! - krzyknął na mnie. - Miałem pytać cię o zgodę na to czy mogę wrócić do domu? Przypominam ci, że ja chciałem żebyś mieszkała ze mną. Chciałem żebyśmy wszyscy zamieszkali razem. To ty powiedziałaś, że chcesz zostać tutaj. Nie obchodzi cię czy ja będę mógł mieć kontakt z synem! Nie obchodzi cię co będzie z nami, bo ty chcesz zostać tutaj! Zachowujesz się jak jebana egoistka, wiesz?! - uderzył ręką o ścianę. - Jak możesz mówić, że to ja nie uzgodniłem tego z tobą!? Do kurwy nędzy, to ty skreśliłaś mnie z waszego życia, bo ty nie chcesz tam jechać!

- Justin... - po moich policzkach popłynęły łzy.

Pragnęłam mu powiedzieć, że to nieprawda, że się myli, ale żadne słowo nie chciało mi przejść przed gardło.

- Wiesz co? - pokręcił głową. - Nie spodziewałem się tego po tobie. Ale powiem ci jedno. Nie zamierzam zostawić syna bez ojca. Nie wiem jak to zrobimy, ale nie zostawię go.

- Przestań mówić tak jakbyśmy już nie byli razem - szepnęłam przez łzy.

- A jesteśmy? - rozłożył ramiona. - Bo ani przez chwilę nie słyszałem słowa o nas, jako rodzinie. Ty znajdziesz sobie coś tutaj. Ty nie chcesz wyjeżdżać. A o nas i o naszym synu, nie wspomniałaś nawet słowem.

- Nie mów tak. Oczywiście, że jesteśmy.

- Nie jestem już tego taki pewien -spojrzał na mnie i skierował się na górę.

Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach.
To się nie dzieje naprawdę. To tylko sen. Nie chciałam tego. Nie pomyślałam, że on tak to może odebrać. Nie miałam tego na myśli.

- Jesteśmy - usłyszałam mojego brata. -Mała, co jest? - klęknął przede mną.

Schowałam twarz w jego szyi zaczęłam płakać.

- Shh, powiedz co się stało. Jazzy idź się pobaw na górze, ok? - pocierał moje plecy. - Spokojnie, nie płacz.

- On mnie nienawidzi - szepnęłam.

- O czym ty mówisz? On cię bardzo kocha. To, że się pokłóciliście nie znaczy, że cię nienawidzi. Idź się położyć. Jesteś wykończona. Jutro porozmawiacie.

- Nie chce mi się spać - pokręciłam głową.

- Idź. Dobrze ci to zrobi - polecił mi.

Pokiwałam głową i skierowałam się do sypialni.

Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Justin siedział na łóżku z twarzą zakrytą dłońmi.

- Jay... Mogę się tu położyć spać? -spytałam niepewnie.

- Jasne. Pójdę na kanapę - pokiwał głową i wyszedł z pomieszczenia.

Wtedy już kompletnie się rozkleiłam. Bolało mnie serce. Weszłam do łazienki i zrobiłam coś czego nie robiłam od ponad dwóch lat. Pocięłam się.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz