20. Boisz się mnie.

3.6K 171 15
                                    

Cholera, czy dobrze słyszałam? On to naprawdę powiedział?

- Yhm - chrząknęłam.

Co powinnam odpowiedzieć?

- Dziękuję - powiedziałam niepewnie.

Bieber pokręcił głową ze śmiechem i znowu ruszył przed siebie z bagażami na ramionach. Kiedy dotarliśmy do hotelu, pan Rausers podszedł do recepcjonistki.

- W ogóle to co będziemy tu robić? -spytałam.

- To znaczy? - Justin uniósł brew.

- W sensie czy mamy tu jakieś zajęcia czy...

- Z tego co słyszałem to jesteśmy tu by zwiedzać. To w końcu nagroda. W każdym razie, mamy samowolkę.

- Ja się tu zgubię zanim cokolwiek zwiedzę - zaśmiałam się.

- Na pewno nie zgubisz się, bo cię nigdzie samej nie puszczę.

Zanim otworzyłam usta, by odpowiedzieć, nasz opiekun z niezbyt zadowoloną miną podszedł do nas i podrapał się nerwowo po karku.

- Nie wiem dlaczego, ale zarezerwowali nam tylko dwa pokoje.

- To dobrze chyba? - Juss spojrzał na niego niepewnie.

- Dwa, to znaczy, że będziecie musieli spać w jednym pokoju. Nie ma innej możliwości, bo reszta już jest zajęta.

- Co? - jęknęłam.

- To jakieś nieporozumienie, ale nic już się nie da zrobić. To wasz klucz.

Wzięłam klucz do ręki. 303.

- Pójdziemy się rozpakować.

- Jasne. A potem przyjdźcie na chwilę do mnie. Mam pokój trzysta osiem.

Kiwnęliśmy głowami i udaliśmy się do naszego pokoju.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam pomieszczenie. Pokój był spory. Po jednej stronie było łóżko i  szafa i po przeciwnej stronie również. Mieliśmy też tak jakby cześć gdzie była lodówka, stolik i mała kuchenka. A po drugiej stronie od drzwi do ,,kuchni'' była łazienka.

- Śpimy razem - poruszył brwiami rzucając się na jedno z łóżek.

- Nie możemy razem tu mieszkać. Trzeba to jakoś załatwić.

Boże... Przecież on się dowie o moich snach... Będzie mnie męczył przynajmniej do końca szkoły.

- Nie będzie tak źle - próbował mnie pocieszyć.

- Będzie. To będzie masakra.

- Bardzo ci to przeszkadza? Naprawdę, tak bardzo, że nie możesz się po prostu z tym pogodzić? Nie wiem, dlaczego. Chcę by było w miarę ok, bo nie mam ochoty się z tobą kłócić chociaż tutaj.

- Tu nie chodzi o ciebie - szepnęłam.

- A o co? - podszedł do mnie i złapał mnie za przedramiona.

- Puść mnie...

- Co?

- Puść... Proszę...

Natychmiast mnie zostawił.

- Boisz się spać ze mną w pokoju? Wiem, że się nie lubimy, ale nic ci nie zrobię.

- Wiem.

- To o co chodzi? - zapytał niemal błagając mnie o odpowiedź.

- Justin...

Zamknęłam na chwilę oczy.

- Powiedz mi, dlaczego nie chcesz tu spać. 

Skłam.

- Bo, nie lubisz mnie i... Boję się, że zrobisz coś co mnie upokorzy.

- Dove... Przysięgam, że nic takiego się nie wydarzy. Mówiłem już, że nie chcę niszczyć wycieczki przez głupie kłótnie - spojrzał na mnie. - Zostań tu... Proszę.

-.Nie mam innego wyjścia.

Uśmiech zagościł na twarzy Biebera.

- Będzie fajnie, zobaczysz.

Znowu rzucił się na łóżko i wyciągnął paczkę fajek.

- Tu nie wolno palić - powiedziałam od razu. - A poza tym mieliśmy iść do Rausersa.

- Wyluzuj - Podpalił papieros i zaciągnął się nikotyną. - Powiedz, że jestem zmęczony i nie przyjdę.

- Justin... - podeszłam i wyciągnęłam mu fajkę z ust.
Od razu zerwał się na równe nogi.
Uniósł rękę na co natychmiast zamknęłam oczy i skuliłam się w duchu. Jednak nie poczułam uderzenia. Poczułam dłoń na policzku, jednak to był delikatny dotyk. Nie chciał mnie skrzywdzić.

- Otwórz oczy - szepnął.

Niepewnie uchyliłam powieki.

- Boisz się mnie - stwierdził z bólem. - Nie chciałem, żebyś się mnie bała.

Wziął ode mnie papieros i zgasił go w popielniczce, którą wyciągnął z plecaka.

- Chodźmy już - powiedziałam.

- Dove...

Jednak go zignorowałam i wyszłam z pokoju. A on za mną.

Niestety?

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz