Cholera, czy dobrze słyszałam? On to naprawdę powiedział?
- Yhm - chrząknęłam.
Co powinnam odpowiedzieć?
- Dziękuję - powiedziałam niepewnie.
Bieber pokręcił głową ze śmiechem i znowu ruszył przed siebie z bagażami na ramionach. Kiedy dotarliśmy do hotelu, pan Rausers podszedł do recepcjonistki.
- W ogóle to co będziemy tu robić? -spytałam.
- To znaczy? - Justin uniósł brew.
- W sensie czy mamy tu jakieś zajęcia czy...
- Z tego co słyszałem to jesteśmy tu by zwiedzać. To w końcu nagroda. W każdym razie, mamy samowolkę.
- Ja się tu zgubię zanim cokolwiek zwiedzę - zaśmiałam się.
- Na pewno nie zgubisz się, bo cię nigdzie samej nie puszczę.
Zanim otworzyłam usta, by odpowiedzieć, nasz opiekun z niezbyt zadowoloną miną podszedł do nas i podrapał się nerwowo po karku.
- Nie wiem dlaczego, ale zarezerwowali nam tylko dwa pokoje.
- To dobrze chyba? - Juss spojrzał na niego niepewnie.
- Dwa, to znaczy, że będziecie musieli spać w jednym pokoju. Nie ma innej możliwości, bo reszta już jest zajęta.
- Co? - jęknęłam.
- To jakieś nieporozumienie, ale nic już się nie da zrobić. To wasz klucz.
Wzięłam klucz do ręki. 303.
- Pójdziemy się rozpakować.
- Jasne. A potem przyjdźcie na chwilę do mnie. Mam pokój trzysta osiem.
Kiwnęliśmy głowami i udaliśmy się do naszego pokoju.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam pomieszczenie. Pokój był spory. Po jednej stronie było łóżko i szafa i po przeciwnej stronie również. Mieliśmy też tak jakby cześć gdzie była lodówka, stolik i mała kuchenka. A po drugiej stronie od drzwi do ,,kuchni'' była łazienka.
- Śpimy razem - poruszył brwiami rzucając się na jedno z łóżek.
- Nie możemy razem tu mieszkać. Trzeba to jakoś załatwić.
Boże... Przecież on się dowie o moich snach... Będzie mnie męczył przynajmniej do końca szkoły.
- Nie będzie tak źle - próbował mnie pocieszyć.
- Będzie. To będzie masakra.
- Bardzo ci to przeszkadza? Naprawdę, tak bardzo, że nie możesz się po prostu z tym pogodzić? Nie wiem, dlaczego. Chcę by było w miarę ok, bo nie mam ochoty się z tobą kłócić chociaż tutaj.
- Tu nie chodzi o ciebie - szepnęłam.
- A o co? - podszedł do mnie i złapał mnie za przedramiona.
- Puść mnie...
- Co?
- Puść... Proszę...
Natychmiast mnie zostawił.
- Boisz się spać ze mną w pokoju? Wiem, że się nie lubimy, ale nic ci nie zrobię.
- Wiem.
- To o co chodzi? - zapytał niemal błagając mnie o odpowiedź.
- Justin...
Zamknęłam na chwilę oczy.
- Powiedz mi, dlaczego nie chcesz tu spać.
Skłam.
- Bo, nie lubisz mnie i... Boję się, że zrobisz coś co mnie upokorzy.
- Dove... Przysięgam, że nic takiego się nie wydarzy. Mówiłem już, że nie chcę niszczyć wycieczki przez głupie kłótnie - spojrzał na mnie. - Zostań tu... Proszę.
-.Nie mam innego wyjścia.
Uśmiech zagościł na twarzy Biebera.
- Będzie fajnie, zobaczysz.
Znowu rzucił się na łóżko i wyciągnął paczkę fajek.
- Tu nie wolno palić - powiedziałam od razu. - A poza tym mieliśmy iść do Rausersa.
- Wyluzuj - Podpalił papieros i zaciągnął się nikotyną. - Powiedz, że jestem zmęczony i nie przyjdę.
- Justin... - podeszłam i wyciągnęłam mu fajkę z ust.
Od razu zerwał się na równe nogi.
Uniósł rękę na co natychmiast zamknęłam oczy i skuliłam się w duchu. Jednak nie poczułam uderzenia. Poczułam dłoń na policzku, jednak to był delikatny dotyk. Nie chciał mnie skrzywdzić.- Otwórz oczy - szepnął.
Niepewnie uchyliłam powieki.
- Boisz się mnie - stwierdził z bólem. - Nie chciałem, żebyś się mnie bała.
Wziął ode mnie papieros i zgasił go w popielniczce, którą wyciągnął z plecaka.
- Chodźmy już - powiedziałam.
- Dove...
Jednak go zignorowałam i wyszłam z pokoju. A on za mną.
Niestety?
CZYTASZ
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...