18. Patrz, przeżyłaś.

3.6K 166 10
                                    

Budzik wybudził mnie ze słodkiego snu o czwartej rano.
Nie chciałam się spóźnić na samolot.
To już dzisiaj. Polecę na wymarzoną wycieczkę do Europy. Jestem strasznie podekscytowana i mam nadzieję, że wszystko będzie super i moje koszmary się skończą.
Co do tego drugiego, wątpię żeby tak było, ale mam nadzieje.

Po ubraniu się, zniosłam walizkę i dwie torby na dół.
Tak, trochę dużo, ale zabrałam bardzo dużo rzeczy.

- Cześć - przywitałam się z bratem.

- Cześć, młoda - uśmiechnął się. -Zrobiłem ci śniadanie. Zjesz i możemy jechać.

- Dzięki - oczy mi się zaświeciły na widok jedzenia, ponieważ byłam bardzo głodna.

Kiedy skończyłam posiłek szybko umyłam zęby i założyłam kurtkę.

- Możemy już jechać - zawołałam z holu.

Kale pomógł mi zanieść torby do samochodu. Wbrew pozorom były bardzo ciężkie.

- Pamiętaj - brat patrzył na mnie w lusterku, kiedy ruszyliśmy z podjazdu. - Dzwoń jakby cokolwiek się działo. Zero alkoholu, narkotyków i seksu. Nie chcę być wujkiem tak wcześnie.

- Kale - westchnęłam.

- Ale, obiecaj, że będziesz dzwonić.

- Obiecuję.

- I...

- Poradzę sobie, naprawdę.

- Wiem. Ale wolę żebyś wszystko wiedziała, bo będę się martwił.

- Spokojnie... - zapewniłam go.

- Będę cały czas pod telefonem.

- Wiem. Kale, mam siedemnaście lat. Poradzę sobie.

Kiwnął głową.

Kiedy zatrzymaliśmy się pod lotniskiem, Justin już stał i rozmawiał z naszym opiekunem. Jakim cudem on się zmieścił w jedną walizkę? I w dodatku mniejszą od mojej?

- Mam porozmawiać jeszcze z Rausersem - powiedział Kale. - Później już się nie zobaczymy. więc...

Przytuliłam go.

- Uważaj na siebie Dove - objął mnie i pocałował w głowę.

- Kocham cię braciszku - szepnęłam mu w klatkę piersiową.

- Ja ciebie też Młoda. Do zobaczenia za czternaście dni - zaśmiał się. - Idę do tego faceta.

Kiwnęłam głową i skierowałam się w stronę Justina, który już czekał pod samolotem.

- Cześć - powiedział cicho.

- Cześć - odpowiedziałam. - Co z Jasmine? To znaczy, wiem, że zabroniłeś mi pytać, ale...

- Przestań. Została z sąsiadką. To taka miła, starsza pani, a Jazzy ją uwielbia. Wiem, że... Nieważne.

- Nie, powiedz co - poprosiłam.

- Powiedziałem, że nieważne - warknął.

Pokręciłam głową słysząc ton jego głosu i odwróciłam się do niego plecami.

- Dobrze, myślę, że możemy lecieć - oznajmił pan Rausers. - Inni pasażerowie już siedzą na miejscach, więc czekają tylko na nas.

- Inni pasażerowie? - Justin uniósł brew. - Nie lecimy sami?

- To nie pierwsza klasa, panie Bieber - zaśmiał się. - Wchodzimy, wchodzimy.

Sięgnęłam po rączkę od walizki i po torby, ale Justin mnie uprzedził i zabrał moje torby zanosząc je do odprawy bagaży.

- Dziękuję - szepnęłam, uśmiechając się wdzięcznie.

- Nie masz za co - odpowiedział, unikając kontaktu wzrokowego.

Weszliśmy do samolotu i oniemiałam. Pokład był pełny ludzi w różnym wieku. Pan Rausers zajął jedno wolne miejsce, a my znaleźliśmy dwa wolne po stronie gdzie były czteroosobowe rzędy miejsc.

Siedziałam od brzegu więc miałam lepiej niż Justin, który siedział obok na oko czterdziestoletniej pani, która ciągle się wierciła.

- Pierwszy raz lecisz samolotem? -spytał Justin.

Kiwnęłam głową.

- Boisz się? - spojrzał nz mój profil, próbując odczytać jakiekolwiek emocje z mojej twarzy.

- Trochę - zarumieniłam się.

- Jak chcesz to możesz mnie potrzymać za rękę - zaśmiał się.

Prychnęłam i odwróciłam głowę.

-Za chwilę startujemy, proszę zapiąć pasy - głos stewardessy roznosił się po pokładzie samolotu.

Przełknęłam ślinę i nerwowo zaczęłam bawić się palcami. Po chwili wystartowaliśmy na co spięłam ciało i zamknęłam oczy. Czułam jak cały samolot się rusza, kiedy jechał po linii startu i ze strachu wbiłam się w swoje siedzenie.
Kiedy samolot się już,, ustawił '' w powietrzu, z ulgą otworzyłam oczy.

- Już? - zaśmiał się Justin. - Patrz, przeżyłaś - drwił ze mnie.

- Bardzo śmieszne.

Odpiełam pasy i ziewnęłam układając się wygodniej na fotelu.

- Ktoś tu zasypia - uśmiechnął się Bieber.

Nie odpowiedziałam tylko zamknęłam oczy, a po chwili zasnęłam.

OCZAMI JUSTINA

Spojrzałem na brunetkę. Zasnęła.
Ja też byłem zmęczony, więc zamknąłem oczy.
Po chwili poczułem jak Dove, nieświadomie kładzie głowę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się i położyłem jej głowę, delikatnie na moich kolanach, by przez sen nie spadła i by dziewczyna się nie obudziła. Kilka sekund później też spałem.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now