OCZAMI DOVE
Justin wpadł wściekły do pokoju.
- Co się stało? - spytałam, kiedy chodził w kółko.
- Nic - warknął i wyciągnął papieros.
- Możesz tu nie palić? - skrzywiłam się na zapach tytoniu.
- Muszę się uspokoić - zignorował moją prośbę.
- Justin, powiedz o co chodzi! - krzyknęłam, kiedy kolejny raz przeszedł obok mnie dmuchając na mnie dymem.
- Nie.
- Kurwa, powiedz, bo zaczynam się bać.
- Nie przeklinaj - pouczył mnie.
- Nie pal - odpyskowałam.
Warknął wściekły i usiadł na łóżku zakrywając twarz dłońmi.
- Miałaś kiedyś taką sytuację, że wiedziałaś, że ktoś kogoś świadomie rani, ale nie mogłaś nikomu o tym powiedzieć, bo ta osoba by cierpiała jeszcze bardziej? - spytał już ciszej.
- Tak. Raz - przyznałam. - Kiedy mój ojciec bił moją matkę i mnie. Nie mogłam nikomu powiedzieć, bo mama mówiła, że to źle i zrobię tylko nie potrzebnych problemów ojcu.
Wierzyłam jej. Byłam mała. Ale to nie była prawda. Jeśli nie chcesz tej osoby skrzywdzić to powiedz prawdę.- A jeśli wiem, że ta osoba naprawdę będzie cierpiała? Jeśli wiem, że się załamie?
- Justin, o czym ty mówisz? - zaczynał mnie już przerażać.
- Nie mogę ci powiedzieć. Przepraszam.
- Myślę, że zaczynasz nadużywać słowa przepraszam.
- Dove, mówię serio. Nie mogę powiedzieć - wstał i próbował mnie przytulić, ale go natychmiast odepchnęłam.
- Mówiłeś, że mogę ci ufać.
- Oczywiście, że możesz - powiedział od razu. - Zawsze.
- To powiedz mi prawdę. Widzę, że coś ukrywasz. Chcę ci pomóc.
- Nie mogę, choć bardzo chcę. Zapomnij o tym - objął mnie w talii i dotknął mojego policzka.
Tym razem nie protestowałam.
- Pocałuj mnie - poprosił, patrząc mi w oczy.
- Jus...
- Proszę... - wyszeptał. - Pocałuj mnie...
Delikatnie złączyłam nasze usta.
Justin objął dłońmi mój kark i zaczął poruszać wargami w rytm.
Nie powinnam tego robić. Daje mu nadzieję, ale nie mogę się powstrzymać. Nie wiem co będzie po naszym powrocie do domu.
Uczucie jakie biło z tego pocałunku mnie przerażało. Justin wkładał w niego tyle czułości i delikatności.
Wplotłam palce w jego włosy i pogłębiłam pocałunek.
Justin objął mnie jedną ręką w talii przyciągając mnie do siebie a drugą rękę przeniósł na mój policzek zakreślając kciukiem na nim delikatnie kółka.- Dove... - wyszeptał mi w usta, po czym ponownie je zaatakował.
Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i czuliśmy, że to jest cholernie złe.
- Justin, to zajdzie za daleko. Mam chłopaka - oderwałam opuchnięte usta od warg szatyna.
- Olej go. To skurwiel - oparł czoło o moje i próbował unormować oddech.
- Ale ja go kocham. A całuję się teraz z tobą i nie wiem co mam myśleć -wyznałam cicho.
- Żałujesz tego pocałunku? - spytał drżącym głosem. - Bo ja nie.
- Nie wiem Justin.
- Czego nie wiesz? Albo tak, albo nie.
Objął moją twarz dłońmi i znów połączył nasze usta.
Wiedziałam, że nie powinnam, ale nie mogłam się oprzeć. Czułam, że się w nim zakochuje i nie mogłam tego powstrzymać.
Oddałam pocałunek i czułam jak Justin oddycha z ulgą.Poprowadził mnie w stronę łóżka i położył na nim wciąż poruszają ustami na moich.
- Nie Justin - powiedziałam od razu, widząc do czego zmierza.
- Spokojnie, nie będziemy się kochać -uspokoił mnie i oparł się na rękach tuż nad moją głową i znów mnie pocałował.
- Jesteś taka piękna... - wyszeptał w moje usta.
- Justin... - westchnęłam.
- Kocham cię Dove...
YOU ARE READING
I'll show you /JB/ 1&2 ✔
FanfictionDove i Justin zaczęli się nienawidzić od pierwszego spotkania. Chłopak obiecał, że będzie jej niszczyć życie. Dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona i cierpi, lecz chłopak tego nie widzi. Czy nienawiść da się przezwyciężyć? Cześć dru...