2~16. Zaufaj mi, spełni się.

1.9K 104 39
                                    

- Dlaczego prawie nic nie zjadłaś? - spytałem się dziewczyny, kiedy Nick poszedł do łazienki.

- Trochę mnie brzuch boli - wzruszyła ramionami.

- Dlaczego kłamiesz?

- Nie kłamię. Daj mi spokój - wyminęła mnie i poszła do Jazzy, która bawiła się z Kim i z jej nowym pupilem.

- Skarbie, jak go nazwałaś? -zapytałem, podchodząc do nich.

- Bizzle - szepnęła dziewczynka, głaskając pieska po głowie.

- Bizzle? Pasuje do niego -uśmiechnąłem się. - Co sobie życzyłaś? Jakie myślałaś życzenie?

- Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.

- Zaufaj mi. Spełni się - poprosiłem ją.

- Obiecujesz? Na paluszka?

- No jasne. Obiecuję.

Podałem jej mały palec a ona splotła go z moim.

- Chciałam żebyście do siebie wrócili - powiedziała, patrząc na nas.

Dove zbladła i chrząknęła.

- Jasmine... - zacząłem. - Wiesz, że to niemożliwe.

- Obiecałeś mi - mruknęła.

- Przykro mi. To życzenie się nie spełni.

Jazzy wstała i pobiegła na górę.

- Jazzy... - zawołałem.

- Pójdę z nią porozmawiać - zaoferowała się brunetka.

Pokiwałem głową i wziąłem Bizzlego na ręce.

OCZAMI DOVE

Zapukałam cicho do drzwi pokoju dziewczynki i powoli weszłam.

- Jazzy, chcesz pogadać?

- Dlaczego już nie będziecie razem? -spytała ciągnąc nosem.

- Nie płacz. Nie w swoje urodziny. Jasmine... Musisz zrozumieć, że mam już Nicka i nie mogę być z Justinem.

- Ale dlaczego?

- No bo już... Ja już go nie kocham.

- Ale przy tobie Justin jest szczęśliwy... Uśmiecha się... Chcę żeby zawsze tak było.

- Wiem. Ale to niemożliwe. Przykro mi.

- Nieprawda! Kochasz Justina tylko ten Nick ci zawrócił w głowie!

- Kochanie uspokój się. Chodź, pójdziemy na dół. Pomyślisz drugie życzenie.

- Nie można tak...

- Można. Chodź - złapałam ją za rękę i zeszłyśmy do salonu.

Od razu pobiegła przytulić Justina. Chłopak pocałował ją w głowę i uśmiechnął się.

- Skarbie, gdzie byłaś? - poczułam ręce na biodrach.

- Z Jasmine - wymusiłam uśmiech i pozwoliłam się pocałować.

- Kochana, tak pomyślałam... - ciocia Justina do nas podeszła. - Zostańcie dziś na noc. Jazzy zaproponowała, żeby wszyscy tu nocowali, a mamy duży dom... Co wy na to?

- Nie chcemy robić kłopotu.

- Mamy gościnny pokój. Co prawda Jay go zajął, ale jedną noc prześpi się na kanapie. Prawda Jay?

- Jasne - mruknął. - Zostań - spojrzał na mnie i zmrużył oczy.

- Nick? - zapytałam, na co kiwnął głową. - W porządku.

- Świetnie. Jay, przygotuj im pokój.

Chłopak kiwnął głową i skierował się na górę.

- Skoczę do łazienki - szepnęłam Nickowi na ucho i poszłam za Justinem.

Cicho weszłam do jego pokoju i zastałam go patrzącego przez okno.

- Wszystko ok? - zapytałam, na co lekko drgnął.

- Tak, jasne - powiedział bez przekonania. - Jestem zajęty. Muszę przygotować wam pokój.

- Juss... - westchnęłam.

Nie zastanawiając się co robię objęłam go od tyłu i wtuliłam się w jego plecy. Czułam jak serce zaczyna mu szybciej bić i jak się spina.

- Nie musisz jeżeli nie chcesz. W końcu to twój pokój.

- Daj spokój - mruknął i odwrócił się w moją stronę.

Delikatnie włożył mi kosmyk włosów za ucho.

Oparłam się o blat biurka i patrzyłam na chłopaka, który coraz bardziej się do mnie zbliżał. Oparł się rękami o blat stawiając ręce przy moich biodrach i pochylił się w moją stronę.
W chwili gdy był już tak blisko sięgnął ręką za mnie, podniósł telefon i odsunął się ode mnie.

Zdziwiona spojrzałam na niego.

- Myślałaś, że cię pocałuję? - zaśmiał się, a ja się zarumieniłam.

- Oczywiście, że nie - powiedziałam od razu.

- Mhm - wyszczerzył zęby. - A chciałabyś? - szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek.

- Przestań - odepchnęłam go i skierowałam się do drzwi. - Tak. Chciałam.

Wieczorem

OCZAMI JUSTINA

Po kolacji kiedy każdy zajął swój pokój poszedłem do salonu i położyłem się na kanapie, którą wcześniej przyszykowałem. Do godziny dwudziestej czwartej kręciłem się z boku na bok i za nic nie mogłem zasnąć. W końcu wstałem i poszedłem do kuchni. Wziąłem z lodówki mleko i zagotowałem go, po czym wlałem do kubka. Siedziałem już przy stole i piłem kiedy usłyszałem kroki i w drzwiach pojawiła się Dove.

- Oh... Nie wiedziałam, że nie śpisz.

- Nie mogę.

- Ja też nie.

- Chcesz gorące mleko?

Pokiwała głową i usiadła obok mnie.

- Dziękuję - szepnęła, kiedy podałem jej kubek.

- Powiesz mi dlaczego nic nie jadłaś? Kolacji też nie tknęłaś.

- Bo jestem gruba - wzruszyła ramionami, czerwieniąc się.

- Ty gruba? - prychnąłem. - Kto ci tak powiedział?

I wtedy do mnie dotarło.

- Nick? Ten kutas nie ma oczu? Jesteś szczupła i nie możesz się głodzić rozumiesz?

- Nie głodzę się... Tylko myślałam, że jak schudnę to...

- Hej, spójrz na mnie... - delikatnie uniosłem jej podbródek. - Jesteś śliczna i nie masz po co się odchudzać. Rozumiesz?

Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą natychmiast wytarłem kciukiem, ale się uśmiechnąła.

- Przysięgam, że jak jutro nie będziesz jadła to cię nakarmię - zaśmiałem się. - Pamiętaj, że jesteś piękna.

Dziewczyna mocno mnie objęła i wtuliła twarz w moją szyję, a ja ją natychmiast objąłem.

Tak bardzo ją kocham.

I'll show you /JB/ 1&2 ✔Where stories live. Discover now